Rozmowa z Karolem Kowalewskim, trenerem AZS UMCS Lublin
Jak oceni pan mecz z Basket Namur Capitale, który zakończył się waszym wysokim zwycięstwem?
- Cieszy mnie wysoka skuteczność, szczególnie w pierwszej połowie. Chcę, aby mój zespół grał tak zawsze. Małym przełamaniem był mecz w Gdyni, gdzie byliśmy lepszym zespołem i odnotowaliśmy ważne wyjazdowe zwycięstwo. To właśnie tam kliknęło.
Co sprawiło, że wasza skuteczność tak mocno się poprawiła?
- Sam chciałbym wiedzieć. Ciężko pracujemy każdego dnia. Mamy 12 różnych organizmów i 12 różnych kobiet. Nie jest łatwo to wszystko pogodzić. Jesteśmy na fali wznoszącej i oby udało nam się to utrzymać do czasu przerwy na reprezentację.
Mecze jednak się nawarstwiają. Jak radzicie sobie z tymi obciążeniami?
- Po wygranych o regenerację zawsze jest łatwiej. Wiadomo, że jesteśmy zmęczeni. Mieliśmy ciężkie wyjazdy, ale trzeba podziękować klubowi, bo wszystko było świetnie zorganizowane. Meczów jest dużo i musimy trochę zejść z obciążeń treningowych.
W niedzielę gracie ze Ślęzą Wrocław...
- Ślęza jest wymagającym zespołem, gra w europejskich pucharach i ma szerszą kadrę niż w poprzednim sezonie. Oglądaliśmy już mecze Ślęzy i w meczu z Namur już przećwiczyliśmy pewne rzeczy.
Pod pana sterami rozkwita talent Dominiki Ullmann. To rzeczywiście tak duży talent na jaki się zapowiada?
- Dominika Ullman to duży talent. Dużo z nią pracujemy, zwłaszcza nad pewnością siebie. Jak u niej głowa funkcjonuje, to mamy klasowego zawodnika. Życzyłbym sobie, żeby ona jak najczęściej grała na wysokim poziomie. Ludzi, którzy potrafią tak trafiać do kosza z daleka za dużo nie ma.
W FIBA EuroCup jesteście już bardzo blisko wyjścia z grupy. Czujecie, że to jest już na wyciągnięcie ręki?
- Celem od samego początku jest wyjście z grupy i jesteśmy tego blisko. Mamy ambicje, aby pójść dalej, spotkać dużą firmę i zrobić niespodziankę.
Czy jest dla pana ważne zajęcie pierwszego miejsca w grupie?
- Tak, bo po fazie grupowej jest robiony ranking. Im wyżej w nim się jest, tym mamy słabszego rywala w pierwszej rundzie. Mamy jeszcze mecz z Serbkami oraz z Hozono Global Jairis i zrobimy wszystko, aby zwyciężyć.
W waszym zespole jest nowa zawodniczka, Dragana Stanković...
- Dragana nie grała przez ostatnie 5 miesięcy i potrzebuje jeszcze trochę czasu. Na świeżości zagrała w Gdyni, ale widać, że braki jeszcze są. Jest doświadczoną zawodniczką, która swoje w życiu zarówno wygrała, jak i przegrała. Spotykamy się już po raz czwarty, więc znamy się bardzo dobrze. Dragana na pewno będzie gotowa na najważniejsze mecze.
W meczach Orlen Basket Ligi Kobiet mogą grać tylko cztery zagraniczne zawodniczki. Wy macie ich więcej. Czym będzie pan kierował się przy wyborze meczowej kadry?
- Jest dużo czynników, na które zerkamy. To na pewno dla nas komfort. Ale też motywacja dla dziewczyn na treningach. One mają swoje ambicje i każda chce grać jak najwięcej. Przed meczem z Gdynią decyzję podjęliśmy z samego rana. Lubimy czasami je w niepewności potrzymać i zarazem przeciwnika. Dziewczyny się znają i plitkują między sobą. Niech trener rywali wie o naszej decyzji jak najpóźniej.
