Nadprodukcja.....

Kryzys finansowy? A może kryzys nadprodukcji...?! Obserwując współczesny świat odnosimy wrażenie, że niczego w nim nie brakuje. Sklepy pełne towarów, ruch na ulicach jak w mrowisku wczesną wiosną, a nocne życie pubów kwitnie niczym kasztany w maju ! W takim otoczeniu codziennie jesteśmy bombardowani informacjami jak to jest źle, no i "może być tylko gorzej". Z drugiej strony rządy państw "podejmują działania, a w zasadzie decyzje o wpompowaniu bilionów dolarów czy euro" w ogólnoświatowy system finansowy. Sceptycy twierdzą, że to nic nie da. Poprawi sytuację na dwa, trzy lata a później będzie jeszcze gorzej. Średnie pokolenie naszego kraju pamięta lata 80/81 ubiegłego wieku. Pomijając aspekt polityczny skupmy się na finansowym. Półtora roku bezustannych strajków przy jednoczesnym wzroście wynagrodzeń za pracę, której w rzeczywistości nie było ! Skutek - po kilku latach hiperinflacja i całkowite rozsadzenie systemu gospodarczego kraju. Czy obecnie w świecie nie mamy do czynienia z podobną sytuacją "manewrów finansowych"? Moim zdaniem nie, ponieważ wówczas w ślad za zwiększaniem się ilości pieniądza w systemie nie  było wzrostu ilości dóbr, natomiast dzisiaj jest odwrotnie. Pójdę nawet dalej, uważam, że jest to doskonały mechanizm naprawiający gospodarki światowe, ponieważ każdy produkt dopiero wtedy ma wartość, kiedy znajdzie nabywcę. Leżący w sklepie ma paradoksalnie wartość ujemną ( koszty dla producenta i sprzedawcy). Pointa, która wyłania się z tego wywodu jest jedna - jak na razie wadliwie działa system dystrybucji pieniądza i towarów i właśnie dlatego świat poszukuje nowych rozwiązań by w przyszłości uniknąć narastania kryzysów finansowych. Mam nadzieję, że ta nutka optymizmu pojawi się w życiu codziennym każdego z nas :)

R. Wolanin