chciałabym podzielić się z państwem swoja uwagą ,Wzięłam kotka małego ze schroniska , nie poinformowano mnie o tym że jest bardzo młody = właściwie nie powinien zostać oddany do adopcji a ponadto i to najgorsze był zarażony katarem kocim . Dzięki lekarzom z Kliniki Małych zwierząt żyje , leczenie było bardzo drogie .Nie będę więcej się rozpisywała na temat braku profesjonalizmu pracowników schroniska , ale żałosne i smutne jest to wszystko .
|
|
To pikuś. Znam przypadek kiedy wyadoptowano z lubelskiego schroniska kociaka, który nie umiał jeszcze sam jeść.
Umarłby z głodu, bo włascieiele, niedoświadczeni w opiece nad kotami, byli pewni, ze nie chce jesć bo jest chory. Dopiero weterynarz się zorientował gdy zobaczył zwierzaka.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|