Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
Miejmy nadzieję, że poseł (prof. KUL) zrozumie cale przesłanie zawarte w recenzji, jak również stanowisko środowiska naukowego. Najważniejsze w pracy historyka powinno być ściśle trzymanie się faktów, nawet jeśli są niewygodne, nie zaś ich upiększanie i wybielanie ludzi o wątpliwej moralności tylko dlatego, ze stanęli po drugiej stronie barykady!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Słaby to naukowiec,który nie umie odróżnić lubelskie od lubelszczyzny.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A to się dobrało towarzystwo i poparło towarzysza. Z czego ten "naukowiec" i recenzina się cieszy. Faktycznie, osiągnął nie lada sukces. Kłamsatwa, a nie recenzja zostały poparte stanowsikiem tak "ogromnych" autorytetów. Polemikę można i należy prowadzić w sytuacji, kiedy jest o czym rozmawiać. Nie można przecież polemizować o kłamstwach wciśniętych w tekst książki. Pan Profesor Piotrowski nie mial innego wyjścia jak dochodzić prawdy na drodze sądowej. Z przykrością nalży stwierdzic, a ten kto mial do czynienia z polskimi sądami doskonale wie, że do polskich sądów nie idzie się po sprawiedliwość tylko po wyrok a skazuje się wskazanych a nie winnych.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
profesor juest cieniutki jesli przegrywa a w tym przypadku sromotnie zostal obnazony , i to z kim ??? pracownikiem ipnu ; zreszta jest z kulu a to przecietna tzw uczelnia a ponadto trzyma z radiem ma ryja i wszytsko juz zostalo powiedziane
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
o stylu działania niejakiego Poleszaka niech świadczy ponizszy tekst, takich jego wyskoków jak w przypadku przeciw p. Piotrowskiemu było conajmniej kilka Wednesday, 13 July 2011 W ODPOWIEDZI PANU POLESZAKOWI “Wiem, żeś prawdy nie powiedział! Tylko jakieś sny czerwone, Zaludnione czartów gminem,” Juliusz Słowacki, „Odpowiedź na >>Psalmy przyszłości<<” Reakcja Pana Poleszaka bardzo mnie rozczarowała. Poświęciłem jego pracy sporo czasu. Wytknąłem autorowi ewidentne manipulacje i wynikające z nich obraźliwe opinie, których jednak nie odwołał. A przecież naruszają czyjeś dobre imię. Bez rezultatu. Nie wyjaśnił, dlaczego w konflikcie pomiędzy NSZ-NZW a AKO-WiN zaprezentował i przyjął argumenty tylko jednej strony. Spodziewałem się odpowiedzi, może nie na całą listę moich zarzutów, ale przynajmniej odniesienia się do oczywistych błędów, które popełnił pisząc wcześniej biogram kpt. „Grota”. Zamiast tego napisał: “Nie mam zamiaru dyskutować odnośnie odmiennej interpretacji faktów, wydarzeń i zjawisk jaką on proponuje. Chciałbym jedynie stwierdzić, że opracowując ten biogram, nie mając jeszcze wtedy dostępu do żadnych dokumentów zgromadzonych w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej, nie ustrzegłem się kilku pomyłek.” Jaka interpretacja?! Przecież chodziło o oczywiste błędy, do których nie zechciał się przyznać, jak np. rzekomy pobyt kpt. Antoniego Kozłowskiego, ps. „Biały”, w więzieniu sowieckim i „zwolnienie po wkroczeniu Niemców”. Domagałem się dowodu albo sprostowania – bez skutku. Po co autor napisał biogram, skoro „nie miał dostępu” do dokumentów? Miał za to dostęp do wielu innych źródeł, po które nie sięgnął. Treść biogramu, razem z błędami, została jednak powtórzona w późniejszej (o dwa lata) publikacji, opartej już na zasobach IPN. Zamiast rzeczowego ustosunkowania się do poważnych zarzutów, przypuścił personalny i emocjonalny atak dotyczący spraw formalnych albo nieistotnych. A za tym poszły oskarżenia o wykoślawianie, fałszowanie jego wypowiedzi. Mój oponent, tonem mentora, próbuje wykoleić rzeczową dyskusję i odwrócić uwagę od prawdziwych problemów. Niektóre zastrzeżenia autora Przyjrzyjmy się głównym zastrzeżeniom. Autor stwierdza: „mój polemista nie czyni różnic pomiędzy informacjami źródłowymi, a moimi opiniami”. Powołuje się przy tym na zamieszczone w jego tekście oryginalne wypowiedzi członków AKO-WiN dotyczące komunistów i bandytów w szeregach NSZ. Aby poprzeć swoje oskarżenie, autor przytacza rzekomo moją wypowiedź: „w szeregach NSZ [...] znalazła się pewna ilość komunistów [sic!] a nawet przestępców kryminalnych”. Okazuje się, że moja wypowiedź różni się od wersji podanej przez Pana Poleszaka: „w szeregach NSZ [...] znalazła się >>pewna ilość komunistów [sic!] a nawet przestępców kryminalnych<<”; zawiera cudzysłów przy części należącej do „informacji źródłowej”. Oznacza to, że jednak uwzględniłem fakt powoływania się autora na jakieś źródło. Mało tego, w dalszej części mojego tekstu ten sam cytat (użyłem go dwa razy) poprzedzony jest frazą: „(...) cytując absurdalne twierdzenia, że >>w szeregach (...)<<” itd. Tak więc, zarzut jest bezpodstawny. Zauważmy: historyczny tekst naukowy jest zawsze prezentacją bądź interpretacją (komentarzami autora) pewnych źródeł. Tekst wywodu może składać się z samych cytatów - tekstów źródłowych. Ale nie każda informacja źródłowa współtworzy wiarygodny i racjonalny przekaz historyczny. Dlatego autor jest zobowiązany do poddania źródła rzetelnej krytyce, a to, że przytacza źródło bez zastrzeżeń, świadczy o tym, że dla niego ta informacja jest wiarygodna i racjonalna; staje się niejako opinią autora. Przejdźmy do następnego przykładu: zacytowałem fragment komentarza autora do wypowiedzi prezesa łomżyńskiego WiN mjra Tabortowskiego i opatrzyłem uwagą: „Autor przywołuje tu oskarżenia niektórych ludzi z podziemia poakowskiego, (...)” - O co więc chodzi? Czy rzeczywiście nie czynię różnic? Poza tym, w całym podrozdziale wręcz podkreślam pochodzenie informacji podanych przez Pana Poleszaka; zarzucam mu prezentowanie racji jednej tylko strony konfliktu, czyli podziemia poakowskiego. Dlaczego więc autor wmawia mi rzeczy, których nie popełniłem? Proszę przeczytać to, co napisałem. Z kolei, informacja o komunistach w szeregach NSZ, dobitnie świadczy o braku krytycyzmu autora wobec źródeł. Czy zweryfikował przekaz prezesa Józefa Rutkowskiego „Adama”? Znał inne wiarygodne źródła, które rzekomy fakt potwierdzały? Jeśli nie zgadza się z opinią, to dlaczego umieszcza ją bez komentarza? Druga sprawa, to propagandowy charakter różnych informacji pochodzących z podziemia poakowskiego. Podczas gdy prezesi „Adam” i „Tabor” tylko uprawiają propagandę, tak Pan Poleszak rozpowszechnia treści nieracjonalne i obraźliwe, i nadaje im naukową rangę. Zgadzam się, co prawda z innych powodów, z opinią autora, że „dzielą nas niestety nie tylko metody pracy ze źródłem, lecz też rozumienie tego czym jest krytyczna nterpretacja tekstu.” Akta sądowe jako źródła Pan Poleszak „uważa, że akta sądowe są cennym źródłem, które należy krytycznie analizować i weryfikować z innymi źródłami.” Jeśli tak uważa, to dlaczego - przytoczone przez niego - przypadki rzekomej działalności oddziałów PAS NZW opierają się wyłącznie na protokołach przesłuchania albo aktach oskarżenia, o czym świadczą przypisy (np. ss. 278, 283, 303 itd.). Gdzie jest ta weryfikacja? Także dodatkowe informacje przy innych przypisach, dotyczące raportów MO, UB czy KBW też sprawy nie rozwiązują i nie przesądzają, bo sprowadzają się w istocie do jednego źródła, czyli UB. Tak więc, w większości sytuacji, można mówić tylko o domniemanych sprawcach. Dalej, mówiąc o aktach sądowych jako źródłach, autor twierdzi, że je całkowicie odrzucam. Tego nie napisałem; autor wygłasza tu bezpodstawną opinię. Niewątpliwie akta mogą wskazać kierunki badań, a także mogą dostarczyć wielu informacji na temat śledztwa, procesu, drogi więziennej itd. W takich przypadkach są nawet źródłem podstawowym. Pan Poleszak kontynuuje: „Nie wchodząc w pobudki nim kierujące dyskredytowanie źródeł sądowych uważam za kardynalny błąd w warsztacie naukowym.” Moją opinię na ten temat poparłem stosowną wypowiedzią badacza historii powojennej (pochodzącą z pracy, która znalazła się też w bibliografii dzieła Pana Poleszaka). To, że tak uważam, wynika również z doświadczeń rodzinnych; ja po prostu wiem, jak wyglądały przesłuchania moich najbliższych, słyszałem jakimi sposobami wprowadzali w błąd oficerów śledczych. Dlatego akta sądowe nie mogą być ź
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Na miejscu Poleszaka nie cieszyłabym się tak wcześnie, jest jeszcze droga cywilna i Piotrowski powinien z niej skorzystać. Coraz więcej tego typu spraw trafia do sądów...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Kłamstwo i manipulacje zarzucała Poleszakowi też Anna Grażyna Kister i jeszcze kilka innych osób. Na miejscu Piotrowskiego nie odpuszczałabym i pokazała Panu doktorowi z IPN gdzie jego miejsce. Nie szukałabym sprawiedliwości w lubelskich sądach, bo Pan Poleszak nie działa sam, wspiera go Gazeta Wyborcza, a sądy boją się michnikowców jak diabeł wody święconej. Gdyby oskarżycielem był Adam Michnik,to sąd w pierwszej instancji skazałby Poleszaka, a media natychmiast okrzyknęłyby go kłamcą i manipulatorem. Ale jak widać, wyrok zależy nie od dowodów, ale od tego z kim się trzyma...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
no to się Pan P. popisał dziękuje za poparcie popierajacym go, czyli m.in prof. Emilowi Horochowi, piewcy AL, Jerzemu Borejszy, szefowi pierwszej komórki cenzury w Polsce, prof. Feliksowi Tychowi, wieloletniemu dyrektorowi Archiwum KC PZPR, zięcia Jakuba Bermana. Ale towarzycho!!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Lady napisał:
Kłamstwo i manipulacje zarzucała Poleszakowi też Anna Grażyna Kister i jeszcze kilka innych osób. Na miejscu Piotrowskiego nie odpuszczałabym i pokazała Panu doktorowi z IPN gdzie jego miejsce. Nie szukałabym sprawiedliwości w lubelskich sądach, bo Pan Poleszak nie działa sam, wspiera go Gazeta Wyborcza, a sądy boją się michnikowców jak diabeł wody święconej. Gdyby oskarżycielem był Adam Michnik,to sąd w pierwszej instancji skazałby Poleszaka, a media natychmiast okrzyknęłyby go kłamcą i manipulatorem. Ale jak widać, wyrok zależy nie od dowodów, ale od tego z kim się trzyma...
A na potwierdzenie powyższego wpisu, świeżutki tekst z portalu wpolityce" Ziemkiewicz: "Michnik grozi mi pozwem sądowym za stwierdzenie, iż terroryzuje on swoich krytyków pozwami sądowymi" opublikowano: dzisiaj, 17:22 | ostatnia zmiana: dzisiaj, 18:31 Czy Adam Michnik - poprzez swój koncern - będzie ścigał sądownie nie tylko tych, którzy zarzucają mu obronę ubeków przez znaczną część życia czy też dopatrują się w obecnej działalności "GW" korzeni KPP-owskich? Tak wynika z ostatniego felietonu Rafała Ziemkiewicza na łamach "Gazety Polskiej". Publicysta pisze bowiem: Wiadomość, że Adam Michnik grozi mi pozwem sądowym za stwierdzenie, iż terroryzuje on swoich krytyków pozwami sądowymi, brzmi tak smakowicie, że niejeden uzna ją za primaaprilisowy żart. Nie mogę być pewien, czy nim nie jest - ale śledząc publiczną działalność Michnika od lat - podejrzewam, że swoje pogróżki formułuje zupełnie na poważnie i nie zdaje sobie sprawy z własnej śmieszności. Wypadałoby odpowiedzieć, ale trochę mi szkoda pieniędzy na znaczek pocztowy. Ziemkiewicz odpowiada więc na łamach "GP" - bo, jak zaznacza, wie, iż "powód czyta każdy jego tekst bardzo uważnie". Ziemkiewicz żałuje, że nie żyjemy w USA, gdzie "człowiek składający idiotyczny pozew może z bomby dostać grzywnę za obrazę sądu": Żyjemy w III RP, gdzie sąd nie tylko ma obowiązek przyjąć i rozpatrzyć każdy pozew, ale też, gdzie zdarza się sędziom wydawać wyroki jawnie absurdalne, ośmieszające i kompromitujące cały wymiar sprawiedliwości. Do takich zaliczam całą serię wyroków uzyskanych w różnych instancjach przez Adama Michnika, opartych na tym samym mechanizmie: uznawaniu krytycznej opinii o nim za "fałszywą informację". Ziemkiewicz ocenia, że gdyby tego typu orzeczenia stały się normą, nie wolno byłoby oceniać niczego - zakazane byłyby stwierdzenia, że "premier Tusk jest złym premierem", a jego wyborcze obietnice były "oszustwem". Ziemkiewicz podsumowuje: Mam dla Michnika złą wiadomość. Bez względu na to, jak długo będzie trwać jego sądowa passa, prawda pozostanie prawdą. Bawet gdyby Michnik uzyskał sejmową ustawę zakazującą oceniania go, demaskowania jego manipulacji i wyrażania o nim jakichkolwiek opinii, i tak każdy doskonale wie, że to, jak podsumował jego działalność Rymkiewicz i inni, których usiłuje uciszyć, jest w stu procentach trafne. Ale fakt pozostaje faktem: korzystne dla Michnika wyroki dowodzą, że sądy nie strzegą swobody wypowiedzi, a w swoich werdyktach kierują się subiektywnymi opiniami o pozywających i pozwanych, a nie meritum sprawy. Sądy, oceniając publicystów, same stają się instytucjami publicystycznymi. I to także jest zadanie dla ministra Jarosława Gowina. Sil
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
konrad napisał:
no to się Pan P. popisał dziękuje za poparcie popierajacym go, czyli m.in prof. Emilowi Horochowi, piewcy AL, Jerzemu Borejszy, szefowi pierwszej komórki cenzury w Polsce, prof. Feliksowi Tychowi, wieloletniemu dyrektorowi Archiwum KC PZPR, zięcia Jakuba Bermana. Ale towarzycho!!!
Potępiamy kolegę! Każdy mile widziany! Wśród inicjatorów listu znaleźli się znani już Filipowicz, Wnuk oraz dr hab. Mariusz Mazur z UMCS, którzy spotkali się w katedrze kierowanej przez Wnuka, mieszczącej się dwa pokoje dalej od katedry Piotrowskiego, i sformułowali list otwarty z żądaniem wycofania przez Piotrowskiego aktu oskarżenia przeciw Poleszakowi. Niezwłocznie list opublikowała "Gazeta Wyborcza" i przez kilka dni eksponowała go na swojej witrynie internetowej. Podpisali się pod nim "wybitni" naukowcy, którzy - jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" - potępiają "metody Piotrowskiego". Wśród potępiających znaleźli się m.in.: . [b][b]prof. Emil Horoch, znany w Lublinie piewca "etosu" żołnierzy Armii Ludowej, Jerzy Wojciech Borejsza, syn działacza komunistycznego, szefa pierwszej komórki cenzury w Polsce i bratanek Józefa Różańskiego - jednego z najokrutniejszych ubeckich katów, szefa Departamentu Śledczego MBP, a także prof. Feliks Tych, wieloletni dyrektor Archiwum KC PZPR, były dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma. Prywatnie prof. Tych jest zięciem Jakuba Bermana, jednej z czołowych postaci polskiego stalinizmu. [/b][/b] W liście otwartym zarzucono Piotrowskiemu, że na salę sądową przenosi spory naukowe. "Niepokojem napawa nas fakt - piszą naukowcy - że kwestię, która winna być przedmiotem merytorycznej dyskusji naukowej, profesor uniwersytecki uporczywie kieruje na drogę procesu karnego". Trudno zgodzić się z ewidentnie zmanipulowanymi tezami listu, Piotrowski bowiem nigdy nie przeniósł sporu naukowego na salę sądową, jak to przedstawia opinii publicznej "Gazeta Wyborcza". W wywiadzie dla "Kuriera Lubelskiego" Piotrowski podkreśla, że jest gorącym zwolennikiem polemik prowadzonych na łamach periodyków naukowych i zaznacza, że sąd nie jest miejscem do rozstrzygania naukowych sporów. Ale czy o spór naukowy tu chodzi? Raczej o to, kim jest Piotrowski i jakie pełni funkcje. Choć spór toczy się pomiędzy historykami, to "Gazeta Wyborcza" uporczywie nazywa Piotrowskiego politykiem, eurodeputowanym czy posłem PiS.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Widać, że pan Piotrowski ma oddanych współpracowników, którzy nie szczędzą czasu, by pisać powyższe posty. Cóż niektórzy za pracę są w stanie zrobić wszystko.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
taki sobie napisał:
Widać, że pan Piotrowski ma oddanych współpracowników, którzy nie szczędzą czasu, by pisać powyższe posty. Cóż niektórzy za pracę są w stanie zrobić wszystko.
No to zakładam, że za bracę, a za co robią ci z drugiej strony. Może też wiez? To powiedz.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
No to zakładam, że za bracę, a za co robią ci z drugiej strony. Może też wiez? To powiedz.
Za recenzję nie idzie się do sądu, tylko gościa obnaża się podobną odpowiedzią , wykazując jego głupotę. Szkoda, że pan Piotrowski, tak głupio się podłożył. Z drugiej strony nie zazdroszczę mu kolegów, którzy przeciwko niemu wystąpili. Nie wiem jak bym się czuł w takim środowisku.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...