To skandal! Pomimo jednoznacznych protestów organizacji społecznych, ekologicznych, rolników, naukowców i zapewnień politycznych decydentów, że Polska nie chce GMO, interes biotechnologiczny w Polsce nie słabnie. Politycy po raz kolejny chronią GMO przed zakazami, powołując się na prawo UE. 11 krajów UE wprowadziło całkowity zakaz upraw GMO, pomimo, że obowiązuje ich to samo prawo w tym zakresie, co nas. Wbrew deklaracjom, w tym premiera, min. rolnistwa i min. środowiska, brakuje decyzji, które przybliżyłyby Polskę do krajów wolnych od GMO. Polski minister rolnictwa wciąż nie potrafi jednoznacznie potwierdzić, że uprawy GMO w Polsce są legalne czy nie? Oficjalnie nie chcemy GMO, ale na wniosek posłów Klubu PO, dochodzi do przedłużenia moratorium na zakaz możliwości "wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych(...)", aż do roku 2017! Argumentacja bywa powalająca, np. że zwiększy się konkurencyjność polskich producentów; przecież to tańsze pasze GMO wypierają rodzimych producentów zdrowych pasz, tak jak celem przemysłu biotechnologicznego jest zdominować i wyprzeć uprawami GMO rodzime uprawy. Jeśli politycy powołują się na przepisy UE to warto wiedzieć, że kwestie pasz genetycznie zmodyfikowanych i organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego regulują w szczególności przepisy rozporządzenia (WE) nr 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 r. w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy (Dz. Urz. UE L 268 z 18.10.2003, str. 1; Dz. Urz. UE Polskie wydanie specjalne, rozdz. 13, t. 32, str. 432). Zgodnie z tym rozporządzeniem pasze genetycznie zmodyfikowane, przed wprowadzeniem do obrotu muszą zostać poddane szczegółowej procedurze, w trakcie której weryfikowane jest ich bezpieczeństwo dla zdrowia ludzi, zwierząt oraz dla środowiska naturalnego. Genetycznie zmodyfikowane pasze mogą być wprowadzane do obrotu jedynie wtedy, gdy nie wywierają szkodliwych skutków w tym zakresie (art. 16 ust. 1 lit. a rozporządzenia nr 1829/2003). Tymczasem dotychczas nie przeprowadzono żetelnych badań i wyniki wpływu GMO na zdrowie zwierząt i ludzi nie są znane. Badania, na jakie powołują się posłowie w uzasadnieniu wniosku, dotyczyły wpływu stosowania GMO na jakość pasz i produktów zwierzęcych, o badaniach nad wpływem na zdrowie zwierząt i ludzi nie ma tam mowy. W świetle tego przepisu decyzja znosząca zakaz "wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych(...)" jest sprzeczna z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego na który powołują się politycy. Autorzy argumentacji przekonują, że zniesiony zakaz obrotu paszami GM daje możliwość przeprowadzenia szerszych badań, co brzmi jak horror: politycy i naukowcy eksperymentują na zwierzętach i ludziach? Dotychczas żaden z koncernów biotechnologicznych nie podjął się przeprowadzenia żetelnych badań, natomiast często dochodzi do presji na naukowców i zatajania niechcianych wyników. W obliczu braku danych możemy nie stosować GMO w żywieniu ludzi i zwierząt dopóki wpływ na zdrowie będzie znany, lub powołać się na niezależne badania naukowe, m.in. uznanego biohemika prof Pusztai, które dowiodły negatywnych zmian w organizmach myszy karmionych roślinami GM. Użycie przez posłów wnioskodawców słów "wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania" może dopuszczać możliwość również upraw GMO z przeznaczeniem na paszę. Powszechnie wiadomo, że koegzystęcja upraw rodzimych i GMO nie jest możliwa ze zględu na pylenie rolślin. Warto wiedzieć, że, szczególnie w sytuacji uprawomocnienia się przepisów ACTA, uprawa skażona pyłkami roślin GMO staje się własnością korporacji, która ma patent na określoną roślinę. To oznacza zniknięcie w krótkim czasie rodzimych upraw i uzależnienie od dostaw korporacyjnych nasion i ich chemicznych środków ochrony roślin, których GMO potrzebują coraz więcej. W świetle interesów narodowych oznacza to zagrożenie dla polityki żywieniowej państwa. Na nic protesy pszczelarzy, którzy alarmują o wymieraniu pszczół na skutek nadużyć chemicznych środków ochrony roślin, na nic ostrzeżenia Polskiej Akademii Nauk (Oświadczenie Komitetu Ochrony Przyrody PAN), politycy ostrożnie, ale konsekwentnie i z troską wypisaną na twarzach lobbują na rzecz interesów koncernów biotechnologicznych. Jeśli nie chronią naszych interesów, to czyje?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz