W 1986 roku Nikołaj Kolada był nikim. Pił wódkę, pracował dorywczo, pisywał do zakładowej gazety w fabryce imienia Kalinina w Swierdłowsku. Dziś jest jednym z najciekawszych rosyjskich reżyserów na świecie. Kiedy zaczęła się pierestrojka, zrobił spektakl o piciu, prostytucji i złodziejstwie. Czyli Rosji. Przez 30 lat był odrażający, brudny, zły. Po szkole aktorskiej siedem lat pracował w Swierdłowskim Akademickim Teatrze Dramatu. Dziś ma swój teatr. I szkołę dramatu, w której tłumaczy młodym ludziom, że państwowy teatr to rekwizytornia, gdzie grają ciotki w perukach, aktorzy kleją się do bród i wąsów, ze sceny wieje zgnilizną.Ciekawe, że w Lublinie pod pojęciem recenzja kryje się biografia
|
|
Nie sądziłam, że gdzieś w Polsce ukazują się tak bezmyślne teksty zamieszczane w dziale Recenzje. Połowa tekstu to biografia reżysera, a druga połowa to niezrównowazony opis aktów. Brak odniesienia się do zamysłu twórcy. Może dziennikarz tego nie zrozumiał. W porządku, ale dlaczego nic na ten temat nie napisał. Aż się boję, że jak przyjadę na nastepne Konfrontacje i zajrzę na ten portal, przeczytam tylko o pysznych łydkach aktorek albo o mało apetycznych fryzurach aktorów.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|