Po prostu masa ludzi dostała bilety za friko (firmy, zakłady pracy, fundusz socjalny, pewnie też MOPR). Ktoś kto płaci za bilet swoją kasą i świadomie to czeka do końca koncertu. Czekam na oficjalne dane ile koncert kosztował i czy się w ogóle zwrócił finansowo. Bo to bardzo wątpliwe.
  Myślenie, ze impreza kulturalna powinna się zwrócić finansowo, jest błedne. Po prostu - wiekszość dobrej, wartosciowej muzyki (a za taką uwazam tę, graną przez panią Melua), jest jednocześnie muzyką niszową, majacą bardzo ograniczony zakres odbiorcow. Ktoś kiedys wyliczył, ze dopiero cena ok. 800 za bilet do filharmonii zapewniłaby zwrot kosztów, oczywiscie, przy założeniu, ze w takim mieście jak Lublin znajdzie się sporo bogaczy, gotowych wydać tyle na pojedynczy koncert, zeby zapełnić całą salę. Proponuję zorganizować w Lublinie występ np. Jordi Savalla - jednego z najlepszych na świecie wykonawców muzyki dawnej, np. sredniowiecznej czy renesansowej. Albo występ wspaniałej rosyjskiej wirtuozki gitary klasycznej - Tatiany Ryżkowej. Wspomniani przeze mnie artyści to osoby z absolutnej swiatowej czołówki, jeśli chodzi o reprezentowany przez nich poziom. Jak ktoś jest ciekawy, a ich nie zna, może sobie ich znależć na YT - polecam zwłaszcza "Capricho Arabe" w wykonaniu pani Tatiany (trzeba wpisac Tatyana Ryzhkova). Teraz pytanie - ile osób w Lublinie przyjdzie na taki koncert? Ja zakładam, ze nie wiecej jak 500. Ile musiałyby kosztować bilety, zeby zapewnić i gaże dla artystów, koszt transportu, hoteli, wyzywienia, wynajmu sali, opłat za media? Znowu cena musiałaby byc zaporowa. Jedynie koncerty  popularnych zespołów, np. Akurat mają szansę sie zwrócić, bo przychodzi na nie kupę luda, a kazdy jeszcze co najmniej jedno piwko wypije etc. Porozmawiajcie zresztą z muzykami jakiś początkujacych, nieznanych zespołów - jak trudno jest im zorganizowac swój wystep gdziekolwiek. Bo wszyscy od razu się pytają "A ile osób przyjdzie? Koledzy z klasy, i kto po za tym?" Do kategorii opłacalnych imprez naleza też koncerty disco-polo. Co do opuszczania miejsc przed czasem - to jest niestety, swiadectwo zenujacego braku kultury, który jest do zaobserwowania czesto. Niejednokrotnie, będac w filharmonii, widziałam, jak publika waliła do drzwi, kiedy reszta biła brawo, dyrygent i solista kaniali się i odbierali kwiaty. Tu potrzeba jakiejś edukacji w zakresie elementarnego savoir - vivre. Na szczęscie pani Melua się nie przejeła tym bydłem i zagrala piękny bis dla tych, co chcieli jej suchac do końca. Mi się najbardziej podobał cover janis Joplin. Pozdrawiam
Ostatnio edytowany 4 września 2015 r. o 18:30
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz