Jaja sobie robią. Po prostu jaja. Zastanawiające jest to po co mamy urzędy, chyba po to aby sami (urzędasy) siebie pilnowali i czekali do pierwszego na pensję.
|
|
ona ma to w odbycie
|
|
Wszyscy tylko umieją kazać komuś zrobić.Mało że zrobić jeszcze będzie troje stało nad jednym i będzie się wymądrzać. Ale sam się nie schyli po papierek bo on jest po studiach niezrozumiale to jest.Weź się do roboty a nie rozkazujesz komuś.
|
|
Wróćmy do sedna sprawy: czy rodzina Zamojskich sprzedała swoją własność, czy może odebrano im na podstawie dekretu Bieruta, czyli skradziono i kolejni "właściciele" handlują kradzionym? Są paserami i złodziejami?
|
|
jak jest prywatny wlaściciel to mogą mu ***yć
|
|
Do tego Pana, co mnie krytykuje, ze jestem po studiach. Nie wiem, czy jego komentarz ma dotyczyc mojego wyksztalcenia, czy tematu zawartego w tym artykule? Pozdrawiam Jacek Slabko
|
|
na ponizszym linku macie panstwo wszystkie zdjecia z oficyny, wykonane w sierpniu 2016. prosze zwrocic uwage na stan techniczny budynku pod ktorym przebiega droga powiatowa!
***s://drive.google.com/drive/folders/0by8eth-_jbxylwtbmk9kefbvc28
|
|
***s://drive.google.com/folderview?id=0by8eth-_jbxylwtbmk9kefbvc28&usp=sharing
|
|
"Wróćmy do sedna sprawy: czy rodzina Zamojskich sprzedała swoją własność, czy może odebrano im na podstawie dekretu Bieruta" W 1944 roku oficyna w Różance należała do Andrzeja Komierowskiego, wnuka Zamoyskich. Odebrana mu została na mocy dekretu o reformie rolnej 6 IX 1944 (dekret Bieruta dotyczył nieruchomości Warszawskich!). Andrzej zmarł bezpotomnie w latach 90.
|
|
Mysle, ze temat do kogo nalezaly te nieruchomosci i czy zostaly bezprawnie komus odebrane jest sprawa drugorzedna. Dlaczego? Te zabytki gina w oczach. Z miesiaca na miesiac posuwa sie cala degradacja juz nie w tempie x=y tylko x=y² to oznacza ze jezeli w najblizsczych miesiacach nic sie nie wydarzy to za rok najpozniej dwa bedziemy ogladac tam tylko gore gruzu i chwasty! Pozdrawiam Jacek Slabko
|
|
Panie Jacku, proszę walczyć, Pan ma wiedzę fachową i argumenty, a do tego słuszne intencje. Z niszczejącego, walącego się budynku nie ma żadnego pożytku, stwarza on tylko zagrożenie życia dla osób przechodzących czy przejeżdżających przez bramę. Za to gdyby udało się odrestaurować cały kompleks, wszyscy by na tym zyskali: bezcenny zabytek zostałby uratowany, zniknęłoby zagrożenie budowlane, a do tego Różanka stałaby się atrakcyjniejsza turystycznie.
|
|
Sprawa własności ma bardzo duże znaczenie. Przecież ten obiekt należało remontować już w latach 70, żeby dziś był w idealnym stanie. W latach 80 oznaki zaniedbania oficyny były już mocno widoczne: zagrzybione, odrapane klatki schodowe, całkowicie opuszczone pomieszczenia nad bramą i wschodnia część oficyny. Okolice zresztą też nie wyglądały lepiej: zapadający się dach na kordegardzie, częściowo zawalone, oblepione obskurnymi komórkami stajnie, uszkodzone ogrodzenie i poprzewracane filary bramy do parku Dlaczego wtedy nikt nie zainteresował się stanem budynku i jego ratunkiem. Może dlatego, że to były "pańskie, dworskie" zabudowania...
|
|
Może dlatego że były to budynki "pańskie, dworskie"?
|
|
Osoba piszaca na temat wlasnosci na pewno ma racje. Tego nawet nie chce negowac, aczkolwiek sa to dosyc skomplikowane tematy historyczno-polityczne. Dlaczego tak bylo i dlaczego wtedy nikt nic nie zrobil na ten teamt mozemy dlugo dyskutowac. Ale jak juz wczesniej zaznyczylem, mnie oraz inne osoby interesuje terazniejszosc.
Moja propozycja, ktora skierowalem do Wojewodzkiego Konserwatora Zabytkow raptem dwa dnii temu zawiera sie w kilku punktach: 1. na mocy obowiazujacych przepisow, odebranie wlasnosci obecnej wlascicielce, 2. przekazanie zabytkow Urzedzie Gimny we Wlodawie, 3. stworzenie realnego i rozsadnego konceptu odbudowy i zagospodarowania tychze zabytkow, 4. stworzenia Fundacji odbudowy, 5. przyciagniecie kapitalu inwestycyjnego. Wiem, ze zaraz poleca komentarze iz nastepny sie znalazl, ktory chce odbiera! Jestem realista. Przez 6 lat pseudo gospodarowania i zarzadzania doprowadzila do kmpletnej dewastacji budynkow i parku. Park oraz tereny w kolo budynkow sa zarosniete chwastami do 2,5 m wysokosci. Posiadlosc, ktora Pani ,,zarzadza'' nie wyglada jak Rozanka nad Bugiem tylko jak Rozanka w Amazonii. Na podsumowanie tematu, co tutaj jest najwazniejsze. Mowimy tutaj o milionowych nkladach jakie sa potrzebne. Tych pieniedzy obecna wlascicielka nie ma i nie bedzie miala! Pozdrawiam Jacek Slabko
|
|
Przepraszam za literowke:) Jacek Slabko
|
|
Tylko czy gmina zechce taki obiekt z powrotem mieć? Czy też sprzeda kolejnemu zainteresowanemu. Według mnie, na dziś jedynym ratunkiem dla oficyny jest przekształcenie jej w trwałą ruiną, zakonserwowanie jej tak, aby przetrwała jeszcze wiele lat i nie zagrażała życiu. Należałoby oczyścić jej wnętrze, usunąć relikty dachu i zrobić jakieś nowe tymczasowe zadaszenie, albo chociaż osłonić czymś koronę muru. Dopiero wtedy można by pomyśleć o odbudowie najcenniejszego najbardziej charakterystycznego elementu budowli, jakim jest ryzalit z bramą przejazdową i trzecią kondygnacją "belwederem" i skrzydłem z prawej strony bramy. Potem, jakby pomysł udał, można byłoby myśleć o odbudowie kolejnych odcinków - lewo od bramy.
|
|
W tym wypadku nie ma takiej mozliwosci technicznej jak ,,zakonserwowanie'' zeby przetrwala wiele lat!!!! Ze Gmina nie chce tego przejac, to wiemy juz od wielu lat. W 2010 roku kiedy znalazla sie obecna wlascicielka, to Wojt Gminy Wlodawa Pan Tadeusz Sawicki skakal z radosci, ze pozbyl sie kuli u nogi. Przeciez to logiczne, ze Gmina tez nie ma pieniedzy a jest w takiej komfortowej sytuacji, ze obojetnie czy to chwasty, czy lecace ceglowki na glowe to ma wymowke ,,To nie nasze, to jest sprawa prywatnego wlasciciela''. Mam troche doswiadczenia w rewitalizacji takich objektow, dlatego napisalem stworzenie prawne FUNDACJI. Pozwoliloby to szybko zgromadzic kapital, ktory jest tutaj tak potrzeby. Wlascicielami mogly by byc nawet osoby i firmy wnoszace kapital do FUNDACJI, ale Gmina mialaby prawnie kontrole nad tym wszystkim. Obecnie nie ma nad tym nikt zadnej kontroli!!! Efektow takiego zarzadzania i gospodarowania nie musze jeszcze raz opisywac. Jezeli ktos chce sie sam przekonac, to prosze podjechac do Rozanki lub zajrzec do mnie na Facebooka (Jacek Slabko), gdzie zamiescilem zdjecia wykonane w sierpniu 2016. Pozdrawiam Jacek Slabko
|
|
Podobna sytuacja Modrzewiowy dworek w Kraśniku. Odebano już zrujnowany właścicielce i rozebrano.
|
|
A co się stało ze stajniami w Różance? Jak pozostała z nich tylko frontowa ściana, to zwalono ją. Gruz tak dokładnie uprzątnięto, że dziś trudno znaleźć ślad tej budowli, która stanowiła zamknięcie od zachodu dziedzińca folwarcznego. Warto przy okazji wspomnieć, że na tym dziedzińcu znajdowały się trzy oficyny: parterowa kuchenna z XVIII w, zachowana do dziś; piętrowa gościnna z XVIII w (zburzona przed II wojną światową); oraz administracja dóbr (której dotyczy sprawa) podobno stanowiąca kopię zniszczonego XVIII wiecznego budynku.
|
|
Szanowni Panstwo, troche zeszlismy z dyskusji. Nam nie chodzi tylko o oficyne, tylko o caly kompleks. Mowimy tututaj tez o pzostalych budynkach oraz co najwazniejsze parku i drzewach, ktore nie sa pielegnowane i wypadaja z roku na roku. Budynki mozna zburzyc, rozerbrac i na nowo postwic, drzewa potrzebuja kilku pokolen zeby wygladaly jak dzisiaj wygladaja w parku, lub inaczej to co pozostalo z parku w Rozance. Dalej chodzi mi o caly wyglad calej posiadlosci, ktora od 6 lat wyglada jak dzungla z zagubionymi ruinami pozaprzeszlej swietonsci majatku Zamoyskich.
|
Strona 1 z 2
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|