W zamojskim szpitalu "papieskim” po raz pierwszy pobrano narządy do przeszczepów. Dawcą była 46-latka, a zgodę na pobranie narządów wyraziła jej matka.
Jej przewodniczący podkreślił, że jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia w zakresie transplantacji, ale pierwszy krok został zrobiony.
– Jesteśmy świadkami pierwszego pobrania narządów w naszym szpitalu – poinformował prof. Krzysztof Marczewski. – Kilka dnia przed konferencją pobrane zostały narządy do przeszczepów.
Dawcą była 46-letnia kobieta. Zgodę na pobranie narządów wyraziła jej matka. Jak podkreślił prof. Marczewski, to zasługa ciężkiej dwuletniej pracy Anny Gradziuk, która jest koordynatorem ds. transplantacji w szpitalu przy al. Jana Pawła II.
Podczas konferencji wykłady "Nie zabieraj swoich narządów do nieba – one potrzebne są tu na ziemi. Kościół Katolicki wobec transplantacji” wygłosił ks. bp. dr Wacław Depo.
Ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej jasno przekazał, że Kościół nie jest przeciwko transplantacji i popiera transplantację "rozumną”.
– Osoba, która jest dawcą, musi wyraźnie wyrazić na to zgodę. To ma być akt miłości samego siebie na rzecz drugiego człowieka – zaznaczył ks. bp. Wacław Depo.
Podczas konferencji o swoich przeżyciach i doświadczeniach opowiadali pacjenci po przeszczepach: Paweł Grzegórzko (nerka) oraz Andrzej Papacz (serce).
Z dużym zainteresowaniem wysłuchali świadectwa Elżbiety Orczyk, która wyraziła zgodę na pobranie narządów swojego męża dla ratowania życia innych chorych.
Wykłady wygłosili także prof. Sławomir Rudzki Kierownik I Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Leczenia Żywieniowego UM w Lublinie i mgr inż. Grażyna Płaszczewska, kierownik Banku Tkanek Oka.
Koordynator ds. transplantacji zamojskiego szpitala "papieskiego” podsumowała program edukacyjny dla młodzieży "Transplantacja jestem na TAK” oraz dni transplantacji w parafiach.
– Ważne jest włączenie się do dyskusji społecznej na temat przeszczepiania narządów, m.in. poprzez zmianę mentalności i zwiększenie świadomości społecznej dotyczącej tego problemu – powiedziała Anna Gradziuk. – W odbiorze społecznym to zjawisko budzi obawy. Zrozumienie istoty dawstwa utrudnia fakt, że pobierany jest żywy narząd od osoby zmarłej, będącej w stanie śmierci mózgowej, a pobieranie narządu odbywa się przy tzw. bijącym sercu.
Obecnie w Polsce na przeszczepianie narządów oczekuje ponad 2 tys. osób. Statystycznie co 5 dni umiera jedna osoba z powodu braku narządu do przeszczepu.