Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Policjanci wypisali 250 zł mandatu i przyznali karne punkty.
(sxc.hu)
(sxc.hu)
Komendant Państwowej Straży Łowieckiej w Lublinie wjechał w płot samochodem służbowym Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Samochód nie miał badań technicznych.
Kolizja zdarzyła się 4 stycznia po południu w Niedźwiadzie Małej.
Samochód terenowy KIA prowadzony przez Stefana Kowalewskiego, komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Łowieckiej w Lublinie, nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze (było ślisko) i uderzył w płot. Policjanci wypisali 250 zł mandatu i przyznali karne punkty.
– Pojazd nie miał ważnych badań technicznych i dlatego zatrzymaliśmy dowód rejestracyjny – mówi Mariola Opoka z policji w Opolu Lubelskim. – Nie wiedziałem, że samochód nie ma badań, to pracownik pobrał pojazd – stwierdza Stefan Kowalewski. Zdarzenie opisał w notatce służbowej, a Urząd Wojewódzki prowadzi teraz wewnętrzne dochodzenie.
– Najprawdopodobniej nie będziemy ubiegali się o odszkodowanie u ubezpieczyciela. Koszty naprawy samochodu pokryją pracownik Państwowej Straży Łowieckiej, który odpowiadał za pojazd i komendant – mówi Małgorzata Tatara, rzecznik prasowy wojewody.
O Stefanie Kowalewskim pisaliśmy już w Dzienniku. Wojewoda Genowefa Tokarska (PSL) mianowała
go komendantem, choć nie spełniał ustawowych wymogów, m. in. nie przeszedł odpowiedniego kursu.
Biuro prasowe wojewody przyznało, że poprzednicy Kowalewskiego też nie mieli takiego szkolenia, bo "ciężko znaleźć osobę, która spełniałaby takie wymagania”.
Kilka tygodni temu Sąd Okręgowy w Lublinie podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego i uznał, że komendant nie miał prawa aresztować myśliwego, którego posądził w 2009 roku o kłusownictwo.
Sąd umorzył postępowanie ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
Samochód terenowy KIA prowadzony przez Stefana Kowalewskiego, komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Łowieckiej w Lublinie, nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze (było ślisko) i uderzył w płot. Policjanci wypisali 250 zł mandatu i przyznali karne punkty.
– Pojazd nie miał ważnych badań technicznych i dlatego zatrzymaliśmy dowód rejestracyjny – mówi Mariola Opoka z policji w Opolu Lubelskim. – Nie wiedziałem, że samochód nie ma badań, to pracownik pobrał pojazd – stwierdza Stefan Kowalewski. Zdarzenie opisał w notatce służbowej, a Urząd Wojewódzki prowadzi teraz wewnętrzne dochodzenie.
– Najprawdopodobniej nie będziemy ubiegali się o odszkodowanie u ubezpieczyciela. Koszty naprawy samochodu pokryją pracownik Państwowej Straży Łowieckiej, który odpowiadał za pojazd i komendant – mówi Małgorzata Tatara, rzecznik prasowy wojewody.
O Stefanie Kowalewskim pisaliśmy już w Dzienniku. Wojewoda Genowefa Tokarska (PSL) mianowała
go komendantem, choć nie spełniał ustawowych wymogów, m. in. nie przeszedł odpowiedniego kursu.
Biuro prasowe wojewody przyznało, że poprzednicy Kowalewskiego też nie mieli takiego szkolenia, bo "ciężko znaleźć osobę, która spełniałaby takie wymagania”.
Kilka tygodni temu Sąd Okręgowy w Lublinie podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego i uznał, że komendant nie miał prawa aresztować myśliwego, którego posądził w 2009 roku o kłusownictwo.
Sąd umorzył postępowanie ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
