Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

21 marca 2015 r.
16:15
Edytuj ten wpis

Uczestnicy Lubelskiej EDK: Było ciężko, ale warto

Zmęczeni, przemoknięci, z odciskami na stopach. Mimo to szczęśliwi. Uczestnicy pierwszej Lubelskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej podkreślają, że warto było przejść nocą szlakiem z Lublina do sanktuarium w Wąwolnicy. To był czas przemyśleń

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
- To jest doskonała podróż w głąb samej siebie - przyznaje Agata Witkowska, jedna z uczestniczek Lubelskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, która w minioną sobotę przeszła 44-kilometrowy szlak z Lublina do Wąwolnicy. - Zarówno w poprzednim roku, podczas Tomaszowskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, jak też teraz podoba mi się to, że idzie się w nocy. Jest zmęczenie, są też inne różne niedogodności, które trzeba pokonać. Człowiek nad wieloma rzeczami może wtedy pomyśleć.
I to robi.

Łatwo nie było

- Po drogach gruntowych szło się najgorzej. Po tym błocie szło się naprawdę ciężko. Brei było po kostki, ale spodziewałam się tego. Dlatego zabrałam buty wojskowe, które teraz ledwo co widać spod tego błota - uśmiecha się pani Agata.

- Odcinki wzdłuż pól i w lesie nie było łatwe do pokonania. Było grząsko i błotniście. Po asfalcie szło się dużo lepiej - dodaje Bartek.

Uczestnicy EDK mówią zgodnie, że 44 kilometry, które były do pokonania, to spore wyznawanie.
- Po połowie drogi nogi już było czuć. Po bodajże 33 kilometrze to już siłą woli się idzie - mówi Michał Jarosiński.

- Mnie nogi zaczęły boleć już na 12 kilometrze - wtrąca Beata Walencik, która pana Michała poznała na szlaku. Oboje byli w czołówce lubelskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

- Nie wolno myśleć o najbliższych stacji, tylko o kilku najbliższych krokach, które mamy zrobić - radzi pan Michał. - Jak człowiek myśli, że następny odpoczynek jest za 5 czy 6 kilometrów, to jest godzina marszu, to od razu robi się słabo.

- Na szczęście jest już widno, wiemy, że do celu zostało już niewiele kilometrów - podkreśla pani Beata.

• Były momenty kryzysowe?

- Mam taki kryzys już od dłuższego czasu - przyznaje zmęczona pani Joanna.
- Pachwiny, uda, kolana, biodra... wszystko boli i nieprzyjemnie ciągnie - wyliczają zgodnie uczestnicy EDK.
- Ale idziemy dalej. Nogi już same niosą - stwierdza pan Bartosz Zygmunt.
Idą z intencjami

- To wszystko sprzyja takim rozważaniom duchowym. Kiedy człowiek jest fizycznie wycieńczony o takie rozważania łatwiej - podkreśla pani Monika.

- Ciężko było, ale warto. Ze względu na przeżycie duchowe - przyznaje Adam Pliszko, którego po godzinie 6 spotkaliśmy na szlaku. - Jezus Chrystus dźwigał krzyż, a my go powinniśmy naśladować - mówi i po chwili dodaje: - Jest szczególny powód, przez który wyruszyłem w tę drogę. Ale Panu Bogu tak powtarzać? On wie, o czym my myślimy.

Pan Adam zdecydował się wziąć udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej zaraz po tym ,jak usłyszał informację w telewizji. - Nic mnie nie zatrzyma. Jedynie choroba i śmierć. A jak śmierć zatrzyma, to dusza pójdzie.

- Ciekawość i próba zmierzenia się z dystansem były powodem, dla którego zdecydowałam się wyjść w tę drogę - przyznaje Beata Walencik. - Nie bez znaczenia jest też wymiar religijny. Wszystkie te rozważania na poszczególnych stacjach krzyżowych dodawały siły. Były momentem wytchnienia.

Nikt się nie zgubił

- Trasa jest bardzo dobrze oznakowana - chwali organizatorów Witkowska. - Poza tym opis trasy też jest świetnie przygotowany. Jest bardzo dokładny. Łącznie z takimi szczegółami jak na przykład, że w danym miejscu jest powalone drzewo. Wszystko na trasie się potwierdzało. Miałam taki moment, kiedy zastanawiałam się, czy rzeczywiście dobrze idę, ale wyciągnęłam informator i wszystko się zgadzało.

- Końcówka była najgorsza. Trasa może zmylić. Jest dużo rozwidleń, zarośli. Jest informacja: skręć w zarośla. Dobrze. Ale w które zarośla? Ale mój nawigator się spisał bardzo dobrze - chwali kolegę Karol Lada.

- Tylko raz się pomyliłem - przyznaje się wywołany Bartosz Zygmunt, towarzysz na szlaku pana Karola.

- Ale to nic. Tylko 200 metrów trzeba była wracać - wylicza pan Karol. - W ubiegłym roku na trasie z Tomaszowa Lubelskiego do Zamościa to było kilka kilometrów. W tym roku jest lepiej.

Niektórzy przyznają, że w pojedynkę trasa byłaby o wiele gorsza do pokonania. - Sama to pewnie bym się zgubiła, ale z kolegą dałam radę - mówi Beata Walencik. - Ma niesamowitą orientację w terenie. Na Ekstremalną Drogę Krzyżową wybrałam się sama. Ale od początku wiedziałam, że muszę się do kogoś dołączyć, żeby w lesie nie zginąć.

Niespodzianki

- Był na trasie pan, który zapraszał wszystkich do swojego domu na gorącą herbatę - opowiada Karol Lada. - To był mężczyzna, który miał dom na uboczu, w polu. Ustawił znak i zapraszał. To było o godz. 3.30. O tej porze 500 herbat lub kaw przygotować razem z żoną? To trzeba rzeczywiście chcieć. To mnie bardzo zaskoczyło. I chociaż nie miałem ochoty nic pić, to stwierdziłem, że muszę tego człowieka zobaczyć. Ta jego postawa... To jest niesamowite. Bardzo miła niespodzianka. Człowiek jak widzi coś takiego to odzyskuje wiarę w ludzi. Druga rzecz to frekwencja na szlaku i dużo młodych ludzi. To cieszy. Niektórzy jęczą, stękają. Jedni idą szybkiej, inni wolniej, podpierają się, ale idą. To też cieszy.

• Przy panach nikt nie zrezygnował?

- Nie. Poza tym karetka pogotowia cały czas pusta jeździła, albo bez żadnych osób stała "w pogotowiu” - mówi pan Karol. - Sanitariusze siedzieli, oglądali jak ludzie wyglądają.

- Ludzie dłużej lub krócej odpoczywali, ale każdy szedł dalej - dodaje Bartosz Zygmunt, znajomy pana Karola.

SMS: Przyjeżdżaj

- Mąż już nie daje rady - przyznaje pani Iwona, którą spotkaliśmy w sobotni poranek czekającą razem z kilkuletnim synkiem na męża w samochodzie, kilka kilometrów przed Wąwolnicą. - Na 5 rano nastawiłam sobie budzik, żeby zadzwonić i sprawdzić jak ma się mąż na trasie. Napisał mi wcześniej SMS-a, że już pada i żebym przyjechała. Zebrałam nas i przyjechaliśmy. Synek jest w piżamie; na to spodnie i bluza. Byle szybciej, żeby tatę ratować. Synek spał w samochodzie jak tutaj jechaliśmy. Niedawno dopiero się obudził. Mąż mówił, że idzie z grupą. Jest w jakimś polu. Nie wie, gdzie wyjdzie. Przyjechałam tutaj, choć sama nie wiem czy w dobrym miejscu na niego czekamy.

Pani Iwona przyznaje, że jej mąż pierwszy raz bierze udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. - Bardzo go za to podziwiam. Mi w ogóle do głowy by nawet nie przyszło, żeby się wybrać na szlak w taką pogodę. Ci wszyscy ludzie są godni podziwu.

Deszcz dawał się we znaki

Niektórzy uczestnicy EDK narzekali na pogodę. - Błoto bardzo przeszkadzało - mówi pani Marta, która ze szlaku zeszła jeszcze przed Kębłem. - Poza tym nie było źle. W porównaniu z dziennymi pielgrzymkami to zdecydowanie lepiej szło się teraz; w nocy. - Od IX stacji już nie idę. Do Wąwolnicy dojechałam samochodem - opowiada Agnieszka Gozdek z Jastkowa, która pierwszy raz wzięła udział w EDK.

- Strasznie rozbolały mnie nogi. Na IX stacji stały już panie i czekały na pomoc. Czekałyśmy wszystkie razem.

W EDK mieszkanka Jastkowa wzięła udział pierwszy raz. - Najtrudniej było iść przez lasy. Buty grzęzły - opowiada pani Agnieszka i przyznaje, że na szlak wyszła by po raz drugi, ale już lepiej do tej wyprawy by się przygotowała. - Na pewno lepiej się sprawdzą długie sznurowane buty. Ubrać trzeba się ciepło, ale ubranie nie może być ciężkie.
Rozmowa z księdzem Witoldem Bednarzem, liderem Tomaszowskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Druga Tomaszowska EDK wyruszy 27 marca, po mszy w kościele św. Józefa w Tomaszowie Lubelskim

• Ile osób zapisało się już na Tomaszowską Ekstremalną Drogę Krzyżową?

- W środę rano było zapisanych około 250 osób. Ta liczba cały czas się zmienia. Dochodzą kolejne osoby. Można się cały czas jeszcze zgłaszać. Zapisy przedłużamy; będą przyjmowane do niedzieli. Spodziewamy się około 350 osób. Być może przyjdą jeszcze osoby, które nie wpisały się na listę. One też będą mogły wyruszyć.

• Ile jest wyznaczonych tras?

- W sumie są cztery trasy. Trzy trasy prowadzą z Tomaszowa Lubelskiego do Zamościa. Liczą po 48 kilometrów. Są to trasy zróżnicowane pod względem trudności. Czwarta trasa jest najdłuższą trasą Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w Polsce - ma 72 kilometry. Wiedzie z Tomaszowa Lubelskiego do sanktuarium św. Antoniego Padewskiego w Radecznicy.

• Czym różnią się od siebie trasy 48-kilometrowe?

- Różnią się trudnością techniczną, tak to można by nazwać. Na trasie pomarańczowej jest najwięcej dróg utwardzonych. Jest najłatwiejsza do przejścia. Na trasie zielonej w porównaniu z pomarańczową łatwiej jest się zgubić i jest więcej dróg polnych. Z kolei na trasie czerwonej, najtrudniejszej, jest sporo tras leśnych i polnych.

• To są te same trasy, które były w ubiegłym roku?

- W ubiegłym roku mieliśmy dwie trasy. Jednej nie ma w ogóle, druga się powtarza. Ta pierwsza była za łatwa i z niej zrezygnowaliśmy. Natomiast została trasa czerwona. Dwie zostały od początku wyznaczone. Trasa 72-kilometrowa doszła także w tym roku.

• Są chętni na przejście najdłuższą trasą?

- Tak. Mamy już 30 chętnych.

• Czy noc wystarczy, żeby przejść te 72 kilometry?

- Nie. Mi osobiście pokonanie tego szlaku zajęło około 17 godzin. Myślę, że koło południa w Radecznicy będą pojawiać się pierwsze osoby. A ostatnie prawdopodobnie wieczorem.

• Wszyscy uczestnicy Tomaszowskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej wychodzą o tej samej godzinie?

- Tak. Wychodzimy po mszy, która rozpocznie się o godz. 20.30. Będzie przewodniczyć jej biskup diecezjalny.

Rozmawiała Agnieszka Antoń-Jucha

Pozostałe informacje

Łada w tym sezonie u siebie zanotowała: 11 zwycięstw i 2 remisy

Łada ograła Stal Kraśnik. "Liga będzie jeszcze ciekawa"

Łada nadal bez porażki w Biłgoraju. Drużyna Marcina Zająca w sobotę pokonała lidera z Kraśnika 2:1. A skoro swój mecz wygrała Lublinianka, to przewaga Stali nad drugim zespołem w tabeli znowu stopniała do sześciu punktów.

 Natalia Szroeder
11 maja 2025, 0:00

Świdnik. Dwa dni koncertów w centrum miasta

Już dzisiaj warto zaplanować sobie te dwa dni – 11 i 12 maja w Świdniku pojawią się gwiazdy polskiej estrady. Wszystko z okazji 45. rocznicy Świdnickiego Lipca.

W czwartym spotkaniu o mistrzostwo Polski Bogdanka LUK Lublin pokonała Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:0 i po raz pierwszy w historii została mistrzem Polski
ZDJĘCIA
galeria

Święto w Lublinie. Bogdanka LUK mistrzem Polski!!!

W czwartym spotkaniu o mistrzostwo Polski Bogdanka LUK Lublin pokonała Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:0 i została mistrzem Polski.

Zdjęcie ilustracyjne

Mieszkanki powiatu parczewskiego padły ofiarami internetowych oszustów – straciły ponad 10 tysięcy złotych

Policja z Parczewa prowadzi postępowania w sprawie dwóch internetowych oszustw, których ofiarami padły mieszkanki powiatu. 45-letnia kobieta próbowała sprzedać felgi samochodowe, a 52-latka ubrania – obie straciły oszczędności po kliknięciu w fałszywe linki do „odbioru płatności”.

Maja Klajda była gościnią w naszym studiu w lipcu 2024 roku. Opowiedziała wtedy o swoich planach i marzeniach

Miss Polonia z Lubelszczyzny walczy o koronę najpiękniejszej na świecie

W 2024 mieszkanka Łęcznej została najpiękniejszą kobietą w Polsce. Teraz Maja Klajda powalczy o tytuł najpiękniejszej kobiety na świecie. Czy jej się to uda? Przekonamy się 31 maja.

Majówka na pełnych obrotach w Helium Club!
Foto
galeria

Majówka na pełnych obrotach w Helium Club!

Helium Club w Lublinie zamienił się w majowy weekend w centrum tanecznego wszechświata – było głośno i tak dobrze, że nikt nie pamięta, gdzie zostawił grilla. Sprawdź, kto dał czadu na parkiecie i jak wyglądała majówka, której zazdrości cała okolica! Tak się bawi Lublin.

Truskawki w opałach, śliwki na granicy przetrwania. Przymrozki dały popalić sadownikom z Lubelszczyzny

Truskawki w opałach, śliwki na granicy przetrwania. Przymrozki dały popalić sadownikom z Lubelszczyzny

Sadownicy i plantatorzy z Lubelszczyzny liczą straty po serii przymrozków. W niektórych miejscach zbiory truskawek mogą spaść nawet o 80 procent. A to jeszcze nie koniec pogodowego horroru – meteorolodzy straszą kolejnymi chłodnymi nocami.

Zaczęło się wspaniale, ale skończyło fatalnie. Wisła Puławy bez punktów w meczu z Chojniczanką Chojnice

Zaczęło się wspaniale, ale skończyło fatalnie. Wisła Puławy bez punktów w meczu z Chojniczanką Chojnice

Zaczęło się bardzo obiecująco, ale skończyło wysoką porażką. W sobotę Wisła Puławy prowadziła u siebie z walczącą o awans Chojniczanką Chojnice, ale ostatecznie przegrała aż 1:4 po feralnej końcówce spotkania

Szymon Hołownia w Lublinie: "Musimy mieć prezydenta, który będzie człowiekiem pokoju"
ZDJĘCIA
galeria

Szymon Hołownia w Lublinie: "Musimy mieć prezydenta, który będzie człowiekiem pokoju"

- Mamy wybrać prezydenta krętacza czy kolegę gangusów? - pytał media w sobotę marszałek Sejmu i kandydat na rezydenta RP Szymon Hołownia.

Chełmianka będzie miała czego żałować po meczu w Nowym Sączu

Chełmianka zmarnowała szansę na zwycięstwo w Nowym Sączu

Przynajmniej przez parę dni w brody będą sobie pluć piłkarze Chełmianki. Biało-zieloni zmarnowali dużą szansę na ogranie lidera i to w Nowym Sączu. Najpierw goście zepsuli doskonałą okazję na 2:0, a w końcówce grali w liczebnej przewadze. To jednak Sandecja zadała decydujący cios i wygrała 2:1.

Literacki maj w Chełmie – pełen książek, gwiazd i ekranizacji

Literacki maj w Chełmie – pełen książek, gwiazd i ekranizacji

Wiosna nie tylko za oknem – w Chełmie rozkwita kulturą, zapowiadając literacką ucztę dla zmysłów. Chełmska Biblioteka Publiczna organizuje dwa wyjątkowe wydarzenia – III Festiwal „Chełmskie Spotkania z Literaturą” oraz IV Chełmskie Targi Książki. Gośćmi będą znani pisarze, aktorzy i twórcy, których dzieła nie tylko poruszyły czytelników, ale także znalazły miejsce na ekranach kin i telewizorów.

Michał Paluch dał Świdniczance prowadzenie, ale Unia wyrównała po przerwie

Outsider z Tarnowa znowu odebrał punkty Świdniczance

Unia z hukiem zleci do IV ligi. Młodzież z Tarnowa robi jednak postępy, co można oglądać zwłaszcza w końcówce obecnego sezonu. Przed tygodniem „Jaskółki” sensacyjnie ograły KSZO. W sobotę dopisały do swojego konta siódmy punkt, tym razem po wyjazdowym remisie ze Świdniczanką (1:1).

Lublinianka znowu wygrała mecz w niesamowitych okolicznościach
ZDJĘCIA
galeria

Kolejny niesamowity mecz z udziałem Lublinianki. Dziewięć goli i wygrana w ostatniej chwili

Jak tak dalej pójdzie, to na mecze, w których gra Lublinianka do biletu trzeba będzie dorzucać leki na uspokojenie. Drugi raz w tej rundzie drużyna Daniela Koczona pokonała rywali… 5:4, tym razem rezerwy Avii Świdnik. Znowu było mnóstwo emocji, zwrotów akcji i walka do samego końca.

Pił alkohol na pomoście – okazało się, że od lat był poszukiwany listem gończym

Pił alkohol na pomoście – okazało się, że od lat był poszukiwany listem gończym

Za picie piwa na pomoście można dostać mandat. 26-latka czeka jednak o wiele cięższa kara.

Park kieszonkowy przy Akademii Bialskiej w Białej Podlaskiej

Uczelnia stworzyła swój park kieszonkowy. Pierwszy las Miywaki w mieście

Jest zapach ziół, szum wody, miejsce do siedzenia i trochę dydaktyki. Przy Akademii Bialskiej powstał park kieszonkowy, który może przynieść nie tylko odpoczynek.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium