Problemy z wyrobieniem nowego dowodu. Godziny w kolejkach, urzędnicy bezradni

- Kręci się i kręci, i kręci, i kręci - urzędniczka wyjaśnia interesantce, co widzi na monitorze. Interesantka wpatruje się w urzędniczkę, a ta w monitor, gdzie jest to, co miało usprawnić pracę jej i urzędników w całej Polsce. Wczoraj został uruchomiony komputerowy program Źródło do obsługi nowej, centralnej bazy danych o dowodach, ślubach, narodzinach, meldunkach.

Tymczasem panie patrzą na siebie, czas mija, a na twarzy urzędniczki irytacja próbuje wygrać z uśmiechem. To scena z Biura Obsługi Mieszkańców przy ul. Wieniawskiej w Lublinie.

Do sąsiedniego stanowiska podchodzi pan Mateusz, który już dwie godziny odstał w kolejce. Zerkamy na zegarek, żeby sprawdzić ile jeszcze czasu straci. - Już kawę bym wypił, albo i dwie. I obiad zjadł. Ale nie mogę, bo tu się kręci i kręci - mówi pan Mateusz po półgodzinie. W końcu dostaje druk do podpisu i może iść. Wynik: 43 minuty.

- Nie jest tak, jak w Szczecinie, że system całkiem padł. Przynajmniej tyle dobrego - mówi Andrzej Szerlak, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych w lubelskim Urzędzie Miasta. I potwierdza, że problemy są spore.

- System działa - zapewnia w tym czasie Tomasz Szubiela, wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na konferencji prasowej w Warszawie. A siedzący obok szef Centralnego Ośrodka Informatyki podkreśla, że do godz. 12 w całej Polsce zarejestrowano 1100 wniosków o dowód osobisty.

Czy 1100 to dużo w skali całego kraju? W samym Lublinie od rana do godz. 15 Urząd Miasta przyjął 397 wniosków o nowy dowód osobisty. - Do systemu udało się wprowadzić 60 - przyznaje Szerlak. - Resztą musimy zająć się po godzinach.

Ci, którzy przyszli do urzędu stracili mnóstwo czasu. Ci, którzy wcześniej zadzwonili, mogli ten czas oszczędzić. Przez telefon urzędnicy odradzali wizytę.
- Lepiej nie dzisiaj, system działa bardzo wolno. Może za dwa, trzy dni - usłyszeliśmy dzwoniąc do biura przy Szaserów.

Z kolei przy ul. Wieniawskiej wisiały kartki z ostrzeżeniem, że jest nowy system i wszystko może trwać dłużej. - Zastanawialiśmy się nawet, czy nie wstrzymać wydawania numerków - przyznaje Szerlak.

Inną sprawą jest to, że i interesantów po nowy dowód było więcej niż zwykle. Średnia w Lublinie to 160 osób dziennie, w lutym przychodziło po 220, a wczoraj aż 400.