Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

29 stycznia 2021 r.
18:01

Emerytowana nauczycielka prosiła „tylko” o stancję. Ludzie z dnia na dzień zmienili jej życie

1365 3 A A
(fot. Maciej Kaczanowski)

– Niech mnie pani ratuje – poprosiła w poniedziałek pani Grażyna Maciążek. Sama niewiele mogę, więc o wsparcie poprosiłam naszych Czytelników. Nie wahając się ruszyliście Państwo z pomocą, której skala zaskoczyła nas wszystkich.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Przez lata uczyła historii w jednym z lubelskich techników. Pewnie niejednemu uczniowi postawiła dwójkę. Ale pewnie byli i tacy, których za uszy przeciągnęła do następnej klasy. Praca była dla niej wszystkim. Prawdopodobnie dlatego nie założyła rodziny. Jej rodziną były zwierzęta.

I to o nich – o kota Maćka i psa Rufika – bała się najbardziej, gdy okazało się, że musi iść do szpitala. Choroba nowotworowa zaatakowała nagle, niezbędna była chemio- i radioterapia.

– Nie wiedziałam co będzie z Maćkiem i Rufikiem. Nie mogłam zostawić ich bez opieki na stancji, gdzie mieszkałam. Wtedy pomogła mi pani prezydent Lipińska. To ona załatwiła mi DPS, w którym mogłam być ze swoimi zwierzętami – wspomina Grażyna Maciążek.

Po zakończeniu podstawowego leczenia pobyt w bardzo dobrych warunkach DPS zaczął kobiecie ciążyć. Zdecydowała, że musi się wyprowadzić. Tej decyzji dziś wiele osób nie rozumie.

Gdy napisaliśmy o sprawie, komentowali nasz tekst zastanawiając się, czy było to rozsądne. Argumentowali, że pani Grażyna miała tam zapewniony wikt i opierunek. Czego jej więc brakowało?

– Życia – odpowiada kobieta. – DPS to miejsce dla osób bardzo już chorych. A ja mam dopiero 60 lat. To był dla mnie jedyny ratunek, gdy musiałam się leczyć, ale potem chciałam wrócić do normalności. Wciąż jestem aktywna. Wcześniej pracowałam jako opiekunka PCK. Teraz też mogłabym jeszcze pomagać innym, a z powodu epidemii DPS był zamknięty. Nie mogłam wychodzić – tłumaczy. Dodaje, że w DPS „wysiadała psychicznie, a optymistyczne podejście jest bardzo ważne w walce z chorobą”.

Dlatego zaczęła szukać stancji. Szybko okazało się, że nie jest to łatwe. Nie wszyscy właściciele mieszkań zgadzają się na zwierzęta. Często też preferują wynajem studentom lub mężczyznom. W końcu pokoik udało się znaleźć, ale po kilku miesiącach pani Grażyna musiała go szybko opuścić.

– Tak była skonstruowana umowa. A może jest w tym i moja wina? Może się z właścicielką niedogadałyśmy? – mówi dziś, gdy emocje już opadły. Bo te na początku były ogromne. Maciążek wiedziała, że w sobotę trafi z psem i kotem na ulicę. – Niech mnie pani ratuje! – prosiła przez telefon.

Ludzie

Tekst o sytuacji, w której znalazła się pani Grażyna, opublikowaliśmy we wtorek. Na co liczyliśmy? Że skontaktuje się z nami osoba wynajmująca pokój, która zadeklaruje chęć przyjęcie emerytowanej nauczycielki pod swój dach. To, co wydarzyło się po kilku godzinach, wywróciło te plany do góry nogami.

– Czy podejmie się pani założenia zrzutki na mieszkanie dla pani Grażyny? Jest sporo chętnych osób, które mogłyby w ten sposób pomoc – pisała pani Karolina.

– Piszę w nawiązaniu do artykułu o pani Grażynie Maciążek. W jaki sposób można dokonać wpłaty, aby wspomóc finansowo w tej ciężkiej sytuacji? – dopytywał pan Michał.

Takich maili, ale i telefonów przybywało z każdą chwilą. W końcu zapadła decyzja: organizujemy zrzutkę. Nie ukrywam, że dla mnie, jako organizatorki przedsięwzięcia nie była to łatwa decyzja.

Czym innym jest prośba o pomoc w znalezieniu stacji, a czymś innym proszenie o pieniądze. Przecież tak naprawdę nie znam pani Grażyny. Być może jest szorstka w obyciu. Może ma trudny charakter? Może choroba czasami bardziej daje jej w kość, a wtedy jest nieprzyjemna dla ludzi? Może sprawia im problemy?

Zastanawiałam się też, czy moralne jest prowadzenie zbiórki w sytuacji gdy o pieniądze prosi tak wiele osób. Są setki rodziców apelujących o wsparcie na leczenie ich dzieci.

Ale jednocześnie miałam świadomość, że pani Grażyna potrzebuje natychmiastowej pomocy: tu i teraz.

Nie można pozwolić żeby w sobotę stanęła na śniegu z psem i z kotem, żeby nie wiedziała dokąd iść. Decyzja mogła być tylko jedna.

Pani Grażyna była zaskoczona gdy zadzwoniliśmy z pytaniem, czy możemy uruchomić zbiórkę w jej imieniu. Mówiła, że pieniędzy nie potrzebuje. Że przecież da radę. Ma przecież ok. 1100 zł złotych miesięcznie. Jeśli będzie płacić 500 zł za stancję, to na leki i na jedzenie dla Maćka i Rufika wystarczy.

Dopiero, gdy zapewniliśmy, że zbiórka nie przesłoni tego co najważniejsze – czyli poszukiwania mieszkania – zgodziła się. Do końca była jednak sceptyczna.

– Ci ludzie mnie nie znają, a chcą pomóc? Nie rozumiem skąd się w nich tyle dobra bierze. Tyle serca – mówiła w środę kręcąc z niedowierzaniem głową gdy informowaliśmy o tym, ile pieniędzy już wpłacono. – Poprosiłam o wsparcie, ale nie wierzyłam, że ktoś wpłaci dla mnie chociaż złotówkę. Ja przecież nie jestem nikim ważnym. Nic ważnego nie zrobiłam.

Zakładając zrzutkę chcieliśmy zebrać 6 tys. zł. Liczyliśmy, że będą to pieniądze na opłacenie półrocznego czynszu za mieszkanie, które znajdziemy. 

Oni rozumieją

Gdy we wtorek wychodziłam z redakcji na koncie zbiórki było niewiele ponad tysiąc złotych. Cieszyłam się licząc, że są to pieniądze na opłacenie czynszu za miesiąc lub dwa.

Do domu dotarłam kilka godzin później. Odpaliłam komputer, otworzyłam pocztę, a tam blisko 500 nieprzeczytanych maili. Odnotowana była każda kwota przekazana na zrzutkę. Ktoś daje 25 zł (tych wpłat jest najwięcej), ktoś 50 zł, są też znacznie wyższe sumy. Najbardziej wzruszają te najmniejsze po 5,7,10 zł. To wspaniałe uczycie widzieć na własne oczy, jak z takich drobnych kamyczków, ludzkich odruchów serca, powstaje lawina pomocy.

Każdy pomaga jak może. W skrzynce są też maile z linkami ogłoszeń, na które warto zadzwonić szukając stancji. Są propozycje zapłacenia czynszu i dostarczenia karmy dla zwierząt. Najwięcej jednak pytań najprostszych: „Przeczytałem/Przeczytałam. Jak mogę pomóc?”. Staram się odpowiedzieć na każdy list. Jeśli któryś pominęłam, w tym miejscu przepraszam. Na pewno znajdę go jeszcze i odpowiem, bo teraz trzeba przede wszystkim znaleźć mieszkanie.

– Moja siostra umarła na covid. Mama została sama. Pani Grażyna może się do niej wprowadzić – deklaruje jeden z Czytelników.

– Spytam męża. Mamy puste mieszkanie po rodzicach. Umarli rok temu – dodaje ktoś inny.

– Mama też choruje na nowotwór. Jest teraz u mnie w domu. Jej mieszkanie stoi puste – odbieram inne zgłoszenie.

To bardzo trudne i często bardzo długie rozmowy. Rozdzierają serce po obu stronach słuchawki. Stancję oferują zwykle osoby najbardziej doświadczone przez los. Ale są też rozmowy, po których uśmiech nie schodzi z twarzy.

– Nie mam pieniędzy, wpłaciłam 10 zł. Dzwonię prosić, żeby przekazała pani, pani Grażynie, że ją pozdrawiam i że o niej myślę – mówi pani Aneta.

Notuję każde wypowiadane w takiej sytuacji imię. Takie pozdrowienia trzeba przekazać jak najszybciej! Słowa wsparcia są przecież niezbędne. Te płyną głównie od nauczycieli. Oni doskonale rozumieją jak trudno z nauczycielskich pensji wyżyć. I tu też słyszę bardzo trudne historie o tym, jak nauczycielka ma w końcu własną kawalerkę, ale tylko dzięki wsparciu rodziny mieszkającej zza granicą albo odziedziczonej członku rodziny.

Emocje są bardzo trudne, ale wtorek kończy się nadzieją. W środę mamy jechać z panią Grażyną oglądać jedno z mieszkań. Mieszkań, bo mowa już o wynajęciu kawalerki!

Zobaczyć człowieka

Pani Grażyna od dawna pisała prośby o przydzielenie jej mieszkania z zasobów miasta. Było to nieosiągalne. Kiedy pytaliśmy o jej sytuację urzędników jeszcze w poniedziałek, my także usłyszeliśmy, że wszyscy chcą pomóc, ale... Tych „ale” było bardzo wiele.

W tym roku nie powstaje nowa lista oczekujących na mieszkaniec socjalne. Mieszkania interwencyjne są dla osób, które wymagają natychmiastowego wsparcia, bo np. spaliło się im mieszkanie. Ten „przypadek” się nie kwalifikuje. Jednym słowem: przepisy.

(fot. Maciej Kaczanowski)

– Musimy przestrzegać przepisów, ale nie mogą nam one zasłaniać człowieka i sytuacji wyjątkowych – mówi Monika Lipińska, zastępca prezydenta Lublina ds. społecznych. Sytuację pani Grażyny zna od dawna. Kiedy mogła to pomagała. Gdy nie mogła pomóc, przynajmniej wysłuchała. Pani Grażyna mówi zresztą o niej zawsze z ogromną sympatią.

Rozmawiamy w środę rano. Pani prezydent czytała tekst. Dopytuje się, jak wygląda sytuacja.

– Mam inną propozycję – mówi, gdy podekscytowana opowiadam, że jedziemy z panią Grażyną oglądać stancję i opłacimy ją z pieniędzy z rzutki. – Działać musimy szybko, żeby panią Grażynkę zabezpieczyć przed sobotą. Nie pozwolimy żeby została na mrozie pozostawiona samej sobie. To chora osoba, która potrzebuje wsparcia.

Teraz już wszystko dzieje się błyskawicznie. Dostajemy adres i jedziemy z panią Grażyną do udostępnionego przez miasto mieszkania chronionego. Kobieta wchodzi do pokoju i… zapiera jej dech. Mówi tylko, że jest pięknie! Potem dostrzega balkon i nieśmiało pyta, czy może na niego wejść. Nie wierzy, że to balkon tylko dla niej. Ale to nie koniec niespodzianek. Pokój ma aneks kuchenny.

– Jak to? Będę mieć kuchnię? Ja w życiu nie miałam samodzielnej kuchni. Zawsze była wspólna – mówi, a potem już nie może wydusić ani słowa, bo pojawiają się łzy. Potem kolejne wzruszenia, bo jest też samodzielna łazienka i... sypialnia. – To wszystko tylko dla mnie?! Jak Maciek i Rufik się ucieszą! Wreszcie będą u siebie. Maciek coś czuje. Tuli się do mnie i nie odstępuje od kilku dni na krok. Boi się, że znów się będziemy tułać, a my teraz będziemy u siebie. Pierwszy raz w życiu.

Kiedy pani Grażyna słyszy, że nie będzie płacić nic za mieszkanie, bo są na to pieniądze ze zbiórki emocje ostatnich dni biorą górę. Nie ma już słów, są tylko łzy.

– Mieszkanie interwencyjne to zabezpieczenie pani Grażynki tylko na zimę – zaznacza jednak prezydent Lipińska. – Jak najszybciej się da uruchamiamy machinę żeby przydzielić jej mieszkanie socjalne do remontu.

Gdyby pani Grażyna taką propozycję dostała jeszcze tydzień temu, nie mogłaby z niej skorzystać. Z 1100 zł minus czynsz, leki, karma dla zwierząt, jedzenie pozwolić mogłaby sobie co najwyżej na pomalowanie mieszkania, a mowa o remoncie generalnym. Ale teraz może wszystko, bo są ludzie o wielkich sercach, które otworzyli je by pomóc biednej kobiecie. Kobiecie, której nie znają. O której niewiedzą nic, oprócz tego że potrzebuje pomocy: tu i teraz.

– Już nigdy nie będzie musiała się pani błąkać. Będzie miała pani swoje mieszkanie na zawsze. Dzięki pieniądzom ze zrzutki wszystko wyremontujemy. Wszystko zrobimy. Pewnie na meble też wystarczy! – tłumaczę powoli, bo emerytowaną nauczycielką targają już takie emocje, że chyba nie wszystko do niej dociera.

– Niech pani powie im, że Maciek i Rufik dziękują. Bez was to byśmy na ulicy już byli. Oni dziękują – mówi.

– A pani? - pytam.

– Ja nie wiem. Jak zadzwoniłam prosząc o pomoc to się tego nie spodziewałam. Ja chciałam prosić tylko o pomoc w tej stancji, a wyście mi zmienili całe życie.

15 worków

15 foliowych worków, pudełko i kilka siatek – to jedyny majątek pani Grażyny, który trzeba przewieźć. Buty. Ubrania. Dokumentacja medyczna. Miski dla Macka i Rufika. Ale te reklamówki przewieźć chce kilkadziesiąt osób. Gdy piszemy, że mieszkanie jest, od razu deklarują, że mają busa. Wystarczy jeden niewielki samochód.

Umawiamy się w czwartek o 14. Godzinę później pani Grażyna, kot Maciek i pies Rufik są już w bezpiecznym mieszkaniu. Wiedzą, że spędzą tu zimę, a po niej trafiają do mieszkania, w którym zostaną już na zawsze. Wiedzą, że to wszystko dzięki Państwu, bo waszym odzewem pokazaliście, że na żadnego człowieka nie można patrzeć tylko przez pryzmat przepisów. Udowodniliście, że każda złotówka może zmienić czyjeś życie. To Wy zmieniliście życie trójki istot na lepsze.

• Kim pani jest, pani Grażyno?

O Grażynie Maciążek pisaliśmy po raz pierwszy blisko dwa lata temu, gdy dowiedziała się o chorobie nowotworowej. Potem powstało jeszcze kilka tekstów. Nigdy nie dostaliśmy informacji o tym, że kobieta nie jest tym za kogo się podaje. Teraz, gdy rozpoczęliśmy zbiórkę, otrzymaliśmy trzy informacje mówiące o tym, że na pomoc nie zasługuje. Że ma rodzinę, która może jej pomóc. Że sprzedała kilka mieszkań i ma pieniądze. Że porzuciła kota.

• Podobno ma pani dwie siostry?

– Mam jedną siostrę, ale od ponad 15 lat nie utrzymujemy kontaktu. Nawet nie wiem, czy żyje.

• Podobno po śmierci taty sprzedała pani jego mieszkanie za 100 tys. Sprzedawała też pani inne mieszkania.

– Miałam lokal zamienny od miasta w bloku w Lublinie. To był pokój 13 mkw. Potem wykupiłam go na własność. Kiedy tata zachorował, miał wtedy 93 lata, i musiał ze mną mieszkać, żebym się z nim opiekowała, nie mogłam tego robić na tak małym mieszkaniu. Pomogło mi biuro, które mieszkanko sprzedało, a nam kupiło w zamian większe mieszkanie w Jeziorzanach. Po śmierci taty faktycznie musiałam je sprzedać, bo moje świadczenia były wtedy bardzo małe i po zapłaceniu czynszu nie zostało mi nawet na chleb.

• Za ile pani je sprzedała?

– Za 60 tys. zł. Połowę musiałam oddać, bo na leczenie taty wzięłam pożyczkę. To było kilka lat temu. Z tych pieniędzy nic już nie mam. Poszły na moje leczenie. Na przeprowadzki, na kolejne stancje.

• A co z kotem Maćkiem? Podobno go pani w tych Jeziorzanach porzuciła i kot trafił do schroniska.

– W tym jest trochę prawdy. Przeszłam wtedy na stancję, gdzie nie mogłam zabrać kota. Oddałam go, jak mi się wydawało, w dobre ręce. Został w Jeziorzanach. Po jakimś czasie zaczęli dzwonić do mnie byli sąsiedzi. Mówili, że Maciek szuka mnie, chodzi, miauczy. Pojechałam go odebrać. I postanowiłam, że nie oddam nigdy, co by się nie działo. Maciek wciąż jest ze mną. Ma 18 lat.

• Podobno często wzywa pani policję na sąsiadów?

– Rzeczywiście w ostatniej stancji miałam takie zdarzenie. Tak było, nie wypieram się. Ale wydaje mi się, że ludzie mnie lubią.

• Zasługuje pani na pomoc?

– Myślę, że tak. Pewnie nie jestem bez wad. Nikt nie jest. Ale nie robię też nic złego.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Zmierz ciśnienie i saturację. A potem porozmawiaj o swoim zdrowiu
LUBLIN
15 maja 2024, 10:00

Zmierz ciśnienie i saturację. A potem porozmawiaj o swoim zdrowiu

Bezpłatne pomiary, plan żywieniowy i lekcja udzielania pierwszej pomocy. Lubelski oddział NFZ zaprasza na środę z profilaktyką.

Paweł Domagała w Centrum Kongresowym UP
18 maja 2024, 15:30

Paweł Domagała w Centrum Kongresowym UP

Aktor, wokalista, muzyk – Paweł Domagała zrobił sobie prezent na 40-te urodziny i zadebiutować jako stand-uper w programie „Zresztą nieważne”.

The Family Stallone: Koniec z Hollywood. Czas na drugi sezon (wideo)
film

The Family Stallone: Koniec z Hollywood. Czas na drugi sezon (wideo)

Sylvester Stallone z rodziną opuszcza Hollywood. Córki rozjeżdżają się po USA, a on wraz zoną wybiera Palm Beach. Premiera drugiego sezonu programu The Family Stallone.

Kadrowe roszady w straży pożarnej. Był pełniącym obowiązki. Teraz już na stałe

Kadrowe roszady w straży pożarnej. Był pełniącym obowiązki. Teraz już na stałe

Było trochę kadrowych zmian i przetasowań, ale wygląda na to, że zamojscy strażacy mają już nowego komendanta na stałe.

Lwowska w przebudowie. Zamkną fragment ulicy na dwa miesiące
ZAMOŚĆ

Lwowska w przebudowie. Zamkną fragment ulicy na dwa miesiące

To największa tegoroczna inwestycja drogowa w Zamościu. Przebudowa ulicy Lwowskiej już się rozpoczęła. Są pierwsze utrudnienia w ruchu.

Czasoprzestrzeń Gomułki w bibliotece. Zaproszenie na wernisaż
21 maja 2024, 11:00

Czasoprzestrzeń Gomułki w bibliotece. Zaproszenie na wernisaż

We wtorek, 21 maja w Bibliotece Pedagogicznej w Zamościu otwarta zostanie wystawa prac Roberta Gomułki. Wernisaż „Czasoprzestrzeni” zaplanowano na godz. 11. Ekspozycja będzie dostępna do czerwca.

Rozwiązania egzaminu ósmoklasisty. Sprawdź
galeria

Rozwiązania egzaminu ósmoklasisty. Sprawdź

Dzisiejszy egzamin ósmoklasisty rozwiązały specjalnie dla nas panie polonistki ze Szkoły Podstawowej nr 2 im. Jana Kochanowskiego w Lublinie. Sprawdźcie arkusze

Śleboda: śledztwo na Podhalu w sześciu odcinkach

Śleboda: śledztwo na Podhalu w sześciu odcinkach

Na Podhalu trwają zdjęcia do najnowszej produkcji własnej SkyShowtime Original w Polsce. W rolach głównych: Maria Dębska, Maciej Musiał i Piotr Pacek. O czym jest Śleboda?

Ulica Wapienna w Lublinie idzie do przebudowy
film

Ulica Wapienna w Lublinie idzie do przebudowy

Remont ulicy Wapiennej w Lublinie to jedna z wyczekiwanych inwestycji. Mieszkańcy się cieszą, jednak nadal nie wszyscy.

Jarmark Hetmański: dwa dni na zakupy i muzykę
1 czerwca 2024, 12:00
galeria

Jarmark Hetmański: dwa dni na zakupy i muzykę

Jeśli zbliża się czerwiec, to wiadomo, że zbliża się też Jarmark Hetmański w Zamościu. Tegoroczny, już 30. zaplanowano na pierwszy weekend przyszłego miesiąca. Znamy program wydarzenia.

Płyty, muzyka i nagrania. Jak powstaje dźwięk?

Płyty, muzyka i nagrania. Jak powstaje dźwięk?

Bardzo łatwo można przesadzić z „poprawianiem” artysty. Na każdym etapie realizacji utworu muzycznego trzeba pilnować naturalności, bo tylko ona spowoduje, że będzie on wiarygodny – rozmowa z Markiem Majewskim, gitarzystą, wokalistą i właścicielem studia MAJART Studio w Lubartowie

Były sędzia uciekł na Białoruś przez przejście graniczne w Lubelskiem

Były sędzia uciekł na Białoruś przez przejście graniczne w Lubelskiem

Były polski sędzia Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś przez przejście graniczne w Terespolu. Poprosił tam o azyl polityczny.

Kali w Fabryce Kultury Zgrzyt
17 maja 2024, 20:00

Kali w Fabryce Kultury Zgrzyt

25-lecie działalności, to wyśmienita sposobność do podsumowań. Z tej okazji Kali wydał tzw. projekt życia – dwupłytowy album „Zapiski z Landary”, który jest ukoronowaniem jego dotychczasowej drogi artystycznej. W piątek w lubelskiej Fabryce Kultury Zgrzyt będzie można usłyszeć ten niezwykły album na żywo.

Czy mieszkańcy Lubelszczyzny mogą czuć się bezpiecznie? Posłanka Wcisło to sprawdziła
Wideo

Czy mieszkańcy Lubelszczyzny mogą czuć się bezpiecznie? Posłanka Wcisło to sprawdziła

Nie będzie oszczędności jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polek i Polaków. Nie ma tutaj limitów – zapowiada posłanka Marta Wcisło, liderka listy Koalicji Obywatelskiej w województwie lubelskim w wyborach do Parlamentu Europejskiego i dodaje: Bezpieczna Lubelszczyzna to bezpieczna Polska w Unii Europejskiej. We wtorek parlamentarzystka KO przedstawiła raport dotyczący bezpieczeństwa w naszym regionie.

Dużo zdrowia pani Zofio! Najstarsza mieszkanka gminy skończyła 100 lat

Dużo zdrowia pani Zofio! Najstarsza mieszkanka gminy skończyła 100 lat

Zofia Chęć z Wojciechowa Kolonii Pierwszej jest najstarszą mieszkanką gminy Wojciechów. Ostatnio świętowała swoje 100. urodziny.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium