Na ponad 70 tys. zł szacowane są przez straż pożarną straty spowodowane wichurą, która przeszła nad Lublinem w poniedziałkowe popołudnie oraz w nocy z poniedziałku na wtorek. Uszkodzonych zostało 9 samochodów, na szczęście nikt nie zginął i nie został ranny
Najwięcej zamieszania było na Al. Racławickich, gdzie powalone wiatrem drzewo runęło na jezdnię koło Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, uszkadzając przejeżdżającą tędy osobową skodę i zrywając trakcję trolejbusową. Ruch w tym miejscu został zablokowany, sieć zasilającą trolejbusy naprawiono tylko prowizorycznie, a we wtorek ekipy MPK pracowały przy wymianie uszkodzonych słupów trakcyjnych.
Zgłoszenia o powalonych i połamanych drzewach płynęły do strażaków z całego Lublina. – Mieliśmy 30 zgłoszeń – mówi Andrzej Szacoń, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. Oprócz skody z Al. Racławickich powalone i połamane wiatrem drzewa uszkodziły jeszcze co najmniej osiem innych samochodów.
Najwięcej takich zdarzeń było na Czechowie: dwa auta zostały uszkodzone przy Koncertowej, dwa przy Paganiniego, jedno przy Kurantowej. Drzewa spadły też na jeden z samochodów na ul. Jutrzenki oraz na dwa auta przy Sowiej. Przy usuwaniu pni i gałęzi pracowało w sumie 150 strażaków. Na szczęście obyło się bez większych zniszczeń. – Straty zostały oszacowane na ponad 70 tys. zł. Nie było uszkodzonych budynków, nie było osób poszkodowanych – podsumowuje Szacoń.
Sporo pracy miała też Straż Miejska. Zajmowała się m.in. połamanymi gałęziami, którymi usłana była ul. Krężnicka; strażnicy zajmowali się też konarami na ul. Harnasie, al. Tysiąclecia, czy też ul. Pułaskiego. – Natomiast na ul. Nałkowskich wiatr przewrócił latarnię, która oparła się o drzewo – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
Wichura oszczędziła za to najcenniejszy z lubelskich parków, wpisany do rejestru zabytków. – W Ogrodzie Saskim nie było żadnych zniszczeń ani uszkodzeń – podkreśla Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta.
Pod naporem wiatru masowo przewracały się za to reklamy kandydatów do parlamentu w postaci płacht mocowanych do przęseł ogrodzeniowych ustawianych przy ulicach. – Stwierdziliśmy 29 przewróconych banerów wyborczych, informacje o takich przypadkach przekazaliśmy bezpośrednio do komitetów wyborczych – mówi Gogola i zastrzega, że żadna z przewróconych reklam nie stworzyła zagrożenia.
Tymczasem niektóre płachty z podobiznami kandydatów zostały zerwane z metalowych konstrukcji i wiatr mógłby je rzucić na szybę jadącego auta. Szczęśliwie do tego nie doszło.