Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

28 listopada 2002 r.
15:47
Edytuj ten wpis

Pierwszy chłop na dole

0 0 A A

W 20-rocznicę wydobycia pierwszej tony węgla na Bogdance odszukaliśmy bohatera prasowych i filmowych relacji z minionych lat. Lucjana Stysia, gospodarza ze wsi Bogdanka, rolnika który w 1975 roku, w wieku 37- lat z stawał się górnikiem. Kopalnia przez ćwierć wieku urosła w potęgę. Jak potoczyły się losy pioniera Bogdanki?

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować



Większych problemów z odszukaniem bohatera reportażu nie miałam. Wystarczył jeden „telefon do przyjaciela”. I jadę na rozmowę. Kresowym akcentem wita mnie pogodnie 65-letni mężczyzna zdrowej budowy. Idziemy na pokoje. Wyciągam na stół zbiór reportaży zatytułowany „Górnicze przedwiośnie”, w którym natrafiłam na postać sołtysa Stysia.
Kilka czarnobiałych fotografii dokumentujących początki kopalni, zamieszczonych na końcu książki, przykuwa uwagę rozmówcy. Długo patrzy na księżycowy krajobraz: rozjeżdżone błoto i barakowozy.
– W 1975 to był szok – mówi Lucjan Styś. – Na mokradłach porośniętych przez olchy, łozy, które były rajem dla dzikich kaczek, ruch był jak w Rzymie. Przyjechało Przedsiębiorstwo Robót Górniczych z Mysłowic, tzw. przemysłówka, przywieźli barakowozy i swoich ludzi. To wyglądało jakby zjechał wielki cyrk. Prawie setka ludzi w tych wozach mieszkała. Jeśli powiem, że Bogdanka, wtedy wiocha zabita dechami, liczyła ponad 60 gospodarstw, to mieliśmy po sąsiedzku prawie drugą wieś. Co tam wieś – to było wesołe miasteczko!. Dziewczyny latały tam, bo chłopak z daleka, nawet żeby nie był najładniejszy, był lepszy, niż swój...
– Od razu położyli płyty betonowe, powstała prowizoryczna droga Puchaczów– Bogdanka. Ilu wtedy ludzi przez wieś się przewinęło! Nieraz nocowali u nas w stodole. Raz zginęła nam wszystka bielizna ze sznura... Ilu reporterów z gazet się tu kręciło! W Wielkopolsce jakiś dziennik napisał o mnie, że jestem sołtysem i starym kawalerem. W krótkim czasie miałem dwie oferty matrymonialne. Małżonka świadkiem: dwie panie nawet przyjechały...
– Pytały o pracę – z uśmiechem prostuje pani Jadwiga.
– Jak zobaczyły moją żonę w domu, to nie wiedziały, o co chodzi. Więc pytały o pracę. A co – ja, sołtys, miałem je zatrudnić?
Pod lupę idzie kolejne zdjęcie: chałupa sąsiadów, państwa Siedleckich patrzy spod strzechy na dudniący przez podwórku ciężki sprzęt.
• Przetrwała?
– Nie ma po niej już śladu. W miejscu, gdzie stał dom, dziś jest prowadzony załadunek węgla.
– A to jestem ja – wskazuje na następnej fotografii postać pracującą w przyklęku.
• Co pan robi na zdjęciu?
– W otwory, które się wierci do mrożenia, wpuszczamy rury.
50 takich otworów pilotowych tworzyło krąg mrożeniowy, w środku którego odwiercało się szyb.
W nie podpisanym z nazwiska pod zdjęciem robotniku z młotem pneumatycznym w ręku, tzw. pikiem, rozpoznaje kolegę.
– Jak taki młot bił, to hełm na głowie aż odskakiwał. Pik sporo ważył. Jak sześć godzin się nim robiło, to potem się czuło…
• Sporo, to znaczy – ile?
– Koło dwudziestu kilogramów.
Mężczyzna pokazuje dłonie. W obu rękach przy palcu serdecznym ścięgna ponadrywane. Nie potrafi ich rozprostować.
– Nie tylko ja mam takie zmiany, wielu kolegów ma to samo – w tej wypowiedzi nie słychać tonu skargi, narzekania czy pretensji. – Długopis mogę utrzymać – kwituje sprawę.
Znów wraca do zbioru fotografii. Nie może oderwać od nich oczu.
– Miałem tę książkę, ale dzieci mi zabrały. Dawno tych zdjęć nie oglądałem.
Pochodzi z Wołynia. W 1943 roku, wraz z rodzicami i sześciorgiem rodzeństwa, uciekli przed czystkami. W Polsce za majątek zostawiony na Wschodzie dostali zamiennik – zrujnowane poniemieckie mienie w Bogdance, które i tak ojciec potem musiał spłacić. W 1968 przejął po rodzicach niespełna 5-hektarowe gospodarstwo.
– Od małego pracowałem na roli. Wiedziałem, co to znaczy obrządek bydła. Wiedziałem, co to podkładka w polu. Co orka. Kiedy siew. Kiedy kosić zboże.
• Jak rolnik został górnikiem?
– W latach 70. na gospodarce było ciężko. Co tu dużo opowiadać – nie było czym podatku gruntowego zapłacić. Przychodził poborca, zapisywał krowę, świnki, czy co tam było. Wcześniej były planowe skupy. Trzeba było oddać zboże, kartofle, mięso. Wieś była oskubana. Biedna. Przemysłu nie było, żeby dorobić. Jedyną szansę zatrudnienia dawało Przedsiębiorstwo z Wołomina, prowadzące w Bogdance prace badawcze.
Poszedłem do kierownika i mówię, że szukam pracy.
„Co ty, człowieku, roboty tu nie ma”. Drugi raz poszedłem. To samo. Potrzeba ugina człowiekowi kolana – poszedłem trzeci raz. W sam raz w piątek, pamiętam jak dziś. „Co do roboty tak się rwiesz?” – zagadnął kierownik. Odpowiedziałem: „Dzieci głodne, buty trzeba kupić, bo idzie zima...”. „No, jak tak mówisz, przyjdź w poniedziałek do roboty”.
1 grudnia 1974 roku zostałem zatrudniony.
• Zaczynał pan od łopaty?
– Nie, od młota. Miałem sąsiada kowala. Niedzielski się nazywał. Już nie żyje. Podszepnął kierownikowi, że potrzebuje pomocnika i zaproponował mnie.
• Miał pan dość krzepy, by uderzać młotem?
– Takie znów ździebełko obok pani nie siedzi – śmieje się.
– Ile to lat temu było... Wtedy był jeszcze silny – zauważa żona.
• Pracę zaczął pan w grudniu, to święta Bożego Narodzenia były już bogatsze?
– Nie, dopiero 15 stycznia wziąłem pierwsze pieniądze. Z czasem było lepiej. Z wiosną kierownik przeniósł mnie na otwór wiertniczy. I zostałem pomocnikiem wiertacza.
• Czy praca w górnictwie była cięższa niż na roli?
– Jak pracowałem w przedsiębiorstwie z Wołomina, to dla mnie człowieka styranego w rolnictwie był to żaden wysiłek. Wcale sobie nie krzywdowałem. Chociaż na pierwszej zmianie tyrałem jak wół, przychodziłem o godzinie 14, wskakiwałem na ciągnik i jechałem w pole.
Gorzej było, jak zaczęła się praca w „przemysłówce”, czyli jak ruszyła wielka budowa pilotującej kopalni. Poszły w ruch młoty pneumatyczne, zaczęło się piekło: tempo, hałas, huk, harówa.
Ludzie z Mysłowic przy zgłębianiu szybu nr 1, tzw. Samsonowicza, bili rekord za rekordem. Takie były czasy. Brało się zresztą za to niezłe pieniądze. Ale, jak to mówią, pośpiech dobry jest przy łapaniu pcheł, a nie przy odpowiedzialnych pracach – kurzawka zniszczyła obudowę i woda zalała ten pierwszy, prawie już zgłębiony szyb.
• Jak dogadywaliście się ze Ślązakami?
– Te pierony mieli się za strasznie mądrych. Oni przyjechali zgraną paczką. Ludzi stąd traktowali jak popychadła. Podszedł taki i krzyknął: „Daj mi brechę”. Skąd miałem wiedzieć co to jest? A to był łom. Takich gwarowych słów używali więcej: perlik – młotek, plajgera – pompa, malota... Potem już wiedziałem, że to zamek do łączenia dwóch lin do kupy. Człowiek latał. Szukał co to, gdzie to – a oni rechotali. Takiego nowicjusza jak ja, zamiast rzucać na głęboką wodę, powinni zawiesić w koszu nad ziemią, żeby pół roku przyglądał się robocie z góry, przysłuchiwał się mowie. Nieraz wyjechałem z szychty i myślałem, czy jeszcze jutro przyjdę do roboty, czy nie.
• Koledzy odchodzili?
– Pewnie, że tak. Pracować trzeba było sześć godzin na dole i człowiek nieraz siadł w tym czasie. Przetrzymałem kryzys jak sportowiec. Z czasem z kolegami pracowało się coraz lepiej. Wołali na mnie sołtys – myśleli, że mam takie nazwisko.
• Czy rolnikowi było ciężko zjechać pod ziemię?
– Najpierw schodziłem po drabinie liniowej aż do 40 metrów. Potem zamontowało się pomost i szedł kubeł w głąb dalej i dalej. Tak, że miałem miękkie wstąpienie w ziemię. Gdyby mnie od razu spuścili kubłem na 920 z prędkością 12m/sek. to pewnie bym tylko słyszał w uszach szum: pstryk, pyk. A tak zdążyłem się przyzwyczaić. Po roku dostałem kartę górnika, a na Barbórkę przydział papierosów i małpkę czyli 0,375 żytniówki.
• A propos alkoholu. Swego czasu miejscowi zacierali ręce, że razem z górnikami ze Śląska pojawi się w Bogdance lepsze piwo. Czy te przypuszczenia się potwierdziły?
– Wtedy u nas piło się „łzy naczelnika”.
• Co to jest?
– Żeby pani była mężczyzną, to bym wiedział, jak wytłumaczyć. Jak się nazywa słaba herbata lub kawa?
• Lura.
– Nie – siuśki. Takie były właśnie „łzy naczelnika”: pełno mętów pływało. Napój gazowany. Na metalową zapinkę zamykane butelki, jak się otwarło, trochę chmielem przeleciało – stuka palcami po stole jak znawca tematu. A od przybycia „przemysłówki” rzeczywiście można było dostać u nas piwo czeskie: „Złoty Kur” i polski „Okocim”.
• Jak górnik zarabiał?
– Jak z przedsiębiorstwa Wołomin przyszedłem do PRG Mysłowice i wypłacili mi pierwszą pensję 13,6 tys. złotych, to myślałem, że to... dla czterech. Takie było przebicie w górnictwie.
• Ile przepracował pan w kopalni?
– Prawie 10 lat zatrudniony byłem przy wierceniu otworów mrożeniowych i głębieniu szybów. Byłem przy wykopie trzech z czterech szybów, które stoją na kopalni. Na rentę poszedłem w 1984 roku.
• Jaki był pana najczarniejszy dzień w karierze zawodowej?
– Odejście trzech kolegów na wieczna szychtę. Zginęli na mojej zmianie przy wierceniu szybu w Nadrybiu.
• Błąd człowieka?
– Jest powiedzenie, że rutyna człowieka zje. I tak jest. Jeden z nich, przodowy, stary górnik, popełnił błąd...
• Ma dzieci i wnuków...
– Dwóch synów, dwie córki i dwanaście wnucząt. Tylko zięciowie są górnikami w Bogdance.
• Z perspektywy lat nie żałuje pan, że zjechał na dół?
– Nie. Mężczyzna powinien mieć syna, posadzić drzewo i zbudować dom. Wszystko to zrobiłem. Zamiast budować dom, mogłem w latach 70. złożyć na kopalni podanie o mieszkanie w Łęcznej. Ale nie chciałem iść do bloku.
• Czyżby typowy górnik, który lubi fajeczkę, gołąbeczka, ogródeczek?
– Fajeczki już nie palę, reszta jest.
• Dorobił się pan odznaczeń?
– Kiedyś orderów nie rozdawano jak teraz. W tamtych latach był goździk i buźka. Na co mi krzyże zasługi? Przyjemnie jest wyjść przed dom i spojrzeć w stronę kopalni na strzelające w niebo szyby…

Pozostałe informacje

Górnik Łęczna wraca z punktem po meczu walki w Katowicach

Górnik Łęczna wraca z punktem po meczu walki w Katowicach

W meczu kończącym 29. kolejkę Fortuna I Ligi Górnik Łęczna zremisował bezbramkowo w Katowicach z tamtejszym GKS. Zielono-czarni tym samym wypadli poza strefę barażową, ale różnice punktowe w tabeli są tak znikome, że wciąż mają szansę na znalezienie się w barażach o PKO BP Ekstraklasę

Złoto Adeli Piskorskiej, dyskwalifikacja Laury Bernat i ciekawy I dzień pływackich MP w Lublinie
galeria

Złoto Adeli Piskorskiej, dyskwalifikacja Laury Bernat i ciekawy I dzień pływackich MP w Lublinie

W czwartek na Aqua Lublin wystartowały Mistrzostwa Polski w kategorii open i młodzieżowców (19-23 lata). Dla naszych zawodników, to ostatnia szansa, żeby wywalczyć bilet na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Pierwszego dnia AZS UMCS wywalczył cztery medale. Złoto zdobyła chociażby Adela Piskorska.

Bogdanka Arka wygrała w Bielsku-Białej. Decydujące starcie o finał w Chełmie

Bogdanka Arka wygrała w Bielsku-Białej. Decydujące starcie o finał w Chełmie

W drugim meczu półfinałowym fazy play-off Bogdanka Arka pokonała na wyjeździe BBTS Bielsko-Biała. Decydujące spotkanie zostanie rozegrane w sobotę w Chełmie.

Boskie Buenos. Koncert Dmiana Ukeje
28 kwietnia 2024, 20:00

Boskie Buenos. Koncert Dmiana Ukeje

W swoim ostatnim - jak dotąd - scenicznym wcieleniu, Damian Ukeje podzieli się z nami autorską interpretacją muzyki zespołu Maanam. Koncert już w najbliższą niedzielę (28 kwietnia) w Fabryce Kultury Zgrzyt.

Znowu brak skuteczności i proste błędy. Motor zgubił punkty w meczu z Chrobrym Głogów [zdjęcia, wideo]
galeria
film

Znowu brak skuteczności i proste błędy. Motor zgubił punkty w meczu z Chrobrym Głogów [zdjęcia, wideo]

Niestety, po raz kolejny można o występie Motoru napisać to samo – niewykorzystane sytuacje i błędy w defensywie. W czwartkowy wieczór drużyna Mateusza Stolarskiego prowadziła z Chrobrym Głogów 1:0, ale musiała się zadowolić remisem.

Polała się krew. I to kilkanaście litrów
Patronat Dziennika Wschodniego
galeria

Polała się krew. I to kilkanaście litrów

Za nami Wampiriada, czyli akcja Niezależnego Zrzeszenia Studentów UMCS i RCKiK. Przez dwa dni, kilkadziesiąt osób honorowo oddało swoją krew.

Nowa do kolekcji. Srebrna moneta na 100 lat złotego
galeria

Nowa do kolekcji. Srebrna moneta na 100 lat złotego

Narodowy Bank Polski wyemitował srebrne monety, upamiętniające wprowadzenie w 1924 roku waluty odrodzonego państwa polskiego. Setna rocznica złotego w obiegu jest nie lada gratką dla kolekcjonerów. W czwartek stali od wczesnego rana w kolejkach, aby pieniądz kupić.

Agata Fisz jedynką na lubelskiej liście Lewicy do Europarlamentu. PiS postawi na Kamińskiego czy Czarnka?

Agata Fisz jedynką na lubelskiej liście Lewicy do Europarlamentu. PiS postawi na Kamińskiego czy Czarnka?

Agata Fisz otworzy lubelską listę Lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Znamy także nazwiska liderów dwóch innych ugrupowań w regionie, które wystawią swoich kandydatów. "Jedynką" Koalicji Obywatelskiej będzie posłanka Marta Wcisło, a Konfederacji były europoseł Mirosław Piotrowski.

Krzyż pański z takim synem. Wyzywał matkę, groził, że spali jej dom

Krzyż pański z takim synem. Wyzywał matkę, groził, że spali jej dom

To nie była pierwsza taka awantura, ale tym razem matka nie wytrzymała. Wezwała policję do wyrodnego syna. 27-latek został aresztowany.

Zbigniew Stopa nowym prezesem LW Bogdanka

Zbigniew Stopa nowym prezesem LW Bogdanka

Od 1 maja nowym prezesa zarządu LW Bogdanka będzie Zbigniew Stopa. Jego zastępcą ds. produkcji zostanie Bartosz Rożnawski, a Sławomir Krenczyk będzie wiceprezesem ds. rozwoju.

Kandydaci KO z Lubelskiego. Jedynką Marta Wcisło, dwójką Krzysztof Grabczuk. Kto jeszcze do Europarlamentu?
Wideo

Kandydaci KO z Lubelskiego. Jedynką Marta Wcisło, dwójką Krzysztof Grabczuk. Kto jeszcze do Europarlamentu?

9 czerwca odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Wiemy, już kto będzie kandydował z listy Koalicji Obywatelskiej w okręgu nr 8, obejmującym województwo lubelskie. Czołowych pięć miejsc zajęli obecni parlamentarzyści. Jedynką będzie Marta Wcisło, a dwójką Krzysztof Grabczuk. Na kolejnych pozycjach znaleźli się: Małgorzata Gromadzka, Michał Krawczyk i Krzysztof Bojarski.

Bawimy się z „lokomotywami" Funduszy Europejskich

Bawimy się z „lokomotywami" Funduszy Europejskich

W związku z obchodami 20 rocznicy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego w Lublinie we współpracy z beneficjentami Funduszy Europejskich przygotował szereg atrakcji. Ich kulminacją będą zaplanowane na 10 i 11 maja br. Dni Otwarte Funduszy Europejskich (DOFE). Już teraz zachęcamy jednak do skorzystania z propozycji przygotowanych przez tzw. „Lokomotywy Funduszy Europejskich”.

Gdzie jest Krzysztof Chabros? Wyjechał z domu rowerem i przepadł

Gdzie jest Krzysztof Chabros? Wyjechał z domu rowerem i przepadł

Od poniedziałku nikt z bliskich nie miał z nim kontaktu. Trwają poszukiwania zaginionego 61-latka z gminy Końskowola.

Spuścił z cysterny już 115 litrów paliwa. I wtedy przyszli SOK-iści

Spuścił z cysterny już 115 litrów paliwa. I wtedy przyszli SOK-iści

Była informacja, a zaraz po tym błyskawiczna reakcja. Dzięki temu funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei na gorącym uczynku zatrzymali złodzieja paliwa. 59-latek spuścił z cysterny ok. 115 litrów.

Utrudnienia przy ul. Zawadówka. Rusza przebudowa ulicy

Utrudnienia przy ul. Zawadówka. Rusza przebudowa ulicy

Od dzisiaj (25 kwietnia ) kierowcy w Chełmie muszą baczniej uważać przy ul. Zawadówka w Chełmie. W tym miejscu z uwagi na rozpoczęcie prac związanych z przebudową ulicy spotkają się ze sporymi utrudnieniami.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium