(fot. Maciej Kaczanowski)
Rozmowa z Joanną Muchą, lubelską posłanką i kandydatką na przewodniczącą Platformy Obywatelskiej
• Pani decyzja o starcie w wyborach nowego szefa Platformy Obywatelskiej oznacza, że czeka panią trzecia kampania w ciągu roku. Z pewnością jest ona inna niż te w ubiegłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego i Sejmu, ale czy łatwiejsza?
- Prowadzenie kampanii to duże obciążenie, ale ta faktycznie jest zupełnie inna. Spotykam się z członkami Platformy Obywatelskiej we wszystkich regionach z precyzyjnym przekazem i po pierwszych spotkaniach mogę powiedzieć, że jest on dobrze przyjmowany. Mówię o tym, jaka jest moja dzisiejsza diagnoza oraz propozycje dla Platformy i dla Polski. Myślę, że są one ciekawe i na pewno dobrze przemyślane, a w dyskusjach pojawiają się nowe elementy. To ciekawy i dobry czas.
• Jaki jest pomysł Joanny Muchy na Platformę Obywatelską?
- Najważniejsze jest to, że Platforma musi znowu wygrywać wybory. A żeby wygrywać i być przygotowaną do odpowiedzialnego rządzenia Polską, musi się bardzo mocno zmienić i sprofesjonalizować. Uważam, że wodzowski styl prowadzenia partii, nawet w tych trudnych czasach, jest błędem. Bo jeśli chcemy dzisiaj namawiać ludzi do demokracji liberalnej, to sami musimy być demokratycznie zarządzani. Chcę więc zaproponować takie zmiany, które będą bardzo mocno włączały ludzi w bieżące zarządzanie i to nie jest tylko slogan, to przemyślane propozycje. Takie zaangażowanie członków i sympatyków jest nam potrzebne, żeby wygrać wybory.
Poza tym proponuję szereg zmian związanych ze statutem, np. powołanie czterech wiceprzewodniczących, z których każdy będzie miał inny, bardzo dokładnie określony zakres odpowiedzialności. Chciałabym też mocno włączyć Młodych Demokratów, czyli naszą młodzieżówkę, w zarządzanie Platformą. Ważny jest też profesjonalny marketing, bo uważam, że naszym członkom jest potrzebna amunicja, zarówno treść przekazu, który powinni otrzymywać, jak i ciekawe treści internetowe do udostępniania w mediach społecznościowych, gazetki i ulotki dla osób mających dostęp tylko do telewizji publicznej. To wszystko jest możliwe do osiągnięcia tylko i wyłącznie wtedy, jeśli Platformą będzie zarządzał sprawny zespół i jeśli będzie podejmował decyzje. Bo mam wrażenie, że tym, czego nam najbardziej brakowało przez ostatnie lata jest właśnie decyzyjność.
• W wywiadach często mówi pani też o tym, że pomysł na Platformę nie może się ograniczać do hasła „antyPiS”. Konieczne jest zerwanie z przyklejoną wam łatką opozycji totalnej?
- Oczywiście, że tak!
Moim zdaniem dziś popełniamy trzy zasadnicze błędy.
Pierwszy z nich to właśnie wejście w koleinę opozycji totalnej. To powoduje, że działamy reaktywnie. Natomiast z populistami można wygrać tylko i wyłącznie kreatywnością i własną wizją. Drugi błąd to przekonanie, że skoro PiS się wyłoży - a prędzej czy później to nastąpi - to my możemy czekać na to z założonymi rękami. A to jest absolutnie niedopuszczalne, bo w ten sposób nie przygotujemy się dobrze do rządzenia. Ostatni z tych błędów to wiara w to, że wszystkie pytania polityczne można sprowadzić do tematu 500+. Nieprawda. 500+ jest i będzie i to my jesteśmy partią, która może je zagwarantować, bo pokazaliśmy, ze potrafimy rządzić w kryzysie. Ale to nie znaczy, że mamy się zamykać na inne tematy. Ludzie mają inne potrzeby i musimy z propozycją dotyczącą tych potrzeb do nich dotrzeć.
• Tego samego dnia, gdy oficjalnie zgłosiła pani swoją kandydaturę, obecny szef partii Grzegorz Schetyna ogłosił, że nie będzie ponownie ubiegał się o tę funkcję. Cieszy to panią?
- Nie będę ukrywała, że ucieszyłam się z tej informacji. Grzegorz Schetyna sam powiedział, że nadszedł czas na zmiany w Platformie. Ale namaszczenie przez niego Tomasza Siemoniaka oznacza, że podejmuje próbę, aby ta zmiana miała dość wąski zakres. Ja uważam, że potrzebna jest nam naprawdę głęboka zmiana i taką propozycję przedstawiam członkom partii.
• Grzegorz Schetyna nie startuje, ale lista chętnych jest jednak długa. Oprócz pani i wspomnianego Tomasza Siemoniaka, o stanowisko starają się także: Bartosz Arłukowicz, Borys Budka, Bartłomiej Sienkiewicz i Bogdan Zdrojewski.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że Platforma potrafi swoje wybory przeprowadzać w ten sposób i mamy szóstkę bardzo dobrych kandydatów.
Mamy zaplanowane debaty, więc będziemy mieli szansę bezpośrednio ze sobą rozmawiać i przekonywać naszych członków do naszych kandydatur. To pokazuje, że odrobiliśmy pewną lekcję. Że nie ma partyjniackiego podejścia, tylko prawdziwa wewnętrzna demokracja, a głos mogą oddać wszyscy członkowie partii. Jest więc szansa, by stworzyć zupełnie nową jakość. Mam też wrażenie, że jako kandydaci jesteśmy wobec siebie bardziej komplementarni niż konkurencyjni, uzupełniamy się w naszych dobrych stronach. I mam nadzieję, że niezależnie od tego, kto wygra, po wyborach stworzymy po prostu dobry zespół.
• W nieoficjalnych rozmowach niektórzy działacze przypominają sytuację z 2017 roku, gdy ogłosiła pani chęć ubiegania się o funkcję szefa Platformy w województwie lubelskim. Tuż przed wyborami zrezygnowała pani jednak ze startu, udzielając poparcia Krzysztofowi Żukowi, a po jego wygranej została wiceprzewodniczącą lokalnych struktur. Pojawiają się sugestie, ze teraz w grę może wchodzić podobny scenariusz.
- To ja chętniej przypomnę, że w naszych ostatnich wyborach władz krajowych wystartowali moi dzisiejsi kontrkandydaci Borys Budka i Tomasz Siemoniak. Obaj się wycofali i obaj zostali wiceprzewodniczącymi. W naszych lubelskich wyborach rzeczywiście zrezygnowałam, ale wiem, że dzięki mojemu startowi to rozdanie zakończyło się inaczej, niż wtedy, gdybym nie wystartowała. Jeśli chodzi o te obecne wybory, to każdy z nas ma poczucie, że gdyby udało się je rozstrzygnąć w pierwszej turze, to da to Małgorzacie Kidawie-Błońskiej dwa tygodnie więcej na spokojną kampanię w wyborach prezydenckich. Bo to ta kampania jest priorytetem. Jeśli więc moi koledzy podejmą próbę rozmów i wzajemnego wskazywania, kto z nas w największym stopniu przekonał do siebie wyborców Platformy Obywatelskiej, to ja udziału w takiej dyskusji nie odmówię. Tylko jedno z nas zostanie przewodniczącym, a cała reszta - jestem o tym przekonana - włączy się w działania partii i kampanię prezydencką.