Święty domek zagrożony

Sypiące się płaskorzeźby mogą długo nie wytrzymać, jeśli natychmiast nie podejmie się prac remontowych. Dlatego proboszcz rozpoczął wśród parafian zbiórkę pieniędzy.
- Obserwuję proces samozniszczenia "Loretu” od kilkunastu lat, ale to co dzieje się obecnie z zewnętrznymi płaskorzeźbami woła o pomstę do nieba! Jeszcze rok, może dwa i arcydzieł polskiego renesansu możemy już nie widzieć - napisał w liście do naszej redakcji pan Jacek.
Sprawdziliśmy to. Okazało się, że stan zabytku rzeczywiście jest niepokojący. Fragmenty płaskorzeźb na najniższym poziomie stopniowo odpadają od ściany i odsłaniają znajdujące się pod nimi cegły.
Sprawą od wielu lat interesuje się Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Lublinie. Kilka dni temu po raz kolejny odbyła się wizja lokalna w Gołębiu. - Wilgoć, którą są przesiąknięte mury budynku powoduje destrukcję wystroju rzeźbiarskiego elewacji - mówi Dariusz Kopciowski z WUOZ.

Na zlecenie służb konserwatorskich w 2005 r. powstały opinie odnoszące się do stanu konstrukcji i wystroju rzeźbiarskiego domku. Na ich bazie rozpoczęto prace związane z izolacją ścian fundamentowych i drenażem stabilizującym poziom wód gruntowych przy zabytku. Zdaniem Dariusza Kopciowskiego jak najszybciej trzeba zakończyć te roboty, a następnie przystąpić do remontu i konserwacji elewacji, łącznie z cenną dekoracją rzeźbiarską.
Zabytek próbuje ratować obecny proboszcz parafii. - Przygotowujemy projekt o pozyskanie środków unijnych. Ale niestety parafia nie ma tylu pieniędzy, żeby samodzielnie go sfinansować - mówi ks. Waldemar Stawinoga, proboszcz parafii w Gołębiu.
Dlatego podczas ostatniej niedzielnej mszy ksiądz zaapelował do parafian o zbiórkę pieniędzy na remont zabytków w parafii. Kiedy uda się zebrać potrzebne środki, parafia złoży wniosek o pozyskanie pieniędzy z Unii Europejskiej. Jeżeli remont uda się przeprowadzić w miarę szybko, to unikalne płaskorzeźby uda się uratować.