35-letni Marcin M. z okolic Radzynia Podlaskiego odpowie za zabójstwo swojego brata. Zaatakował go nożem na prośbę swojej dziewczyny – ustaliła prokuratura. Mimo młodego wieku, mężczyzna ma już na koncie wyrok za zabójstwo.
Marcin M. i Kamila F. zaczęli się spotykać w sierpniu ubiegłego roku. Mężczyzna wyszedł wówczas z więzienia, gdzie odsiadywał 15-letni wyrok. Nowa partnerka postanowiła się do niego wprowadzić. 13 grudnia ubiegłego roku oboje wybrali się na zakupy. Towarzyszył im brat 35 latka – Marek M. Z akt sprawy wynika, że obaj mężczyźni kupili m.in. niewielkie noże.
W drodze powrotnej zatrzymali się na piwo w barze, przy stacji benzynowej w miejscowości Czemierniki. Tam doszło do sprzeczki między Marcinem M i jego dziewczyną. Mężczyzna zauważył, że kobieta flirtuje z jego bratem. Podejrzewał również, że Kamila zdradziła go z Markiem. Para wyszła na zewnątrz i sprzeczała się przed barem. Po chwili Marcin zawołał swojego brata.
- Okalecz go – miała wówczas krzyknąć Kamila F.
Wtedy Marcin M. natychmiast sięgnął po nóż i ugodził nim brata w głowę. Rozciął mu czoło, powodując obfite krwawienie. Następnie zadał kolejny cios w klatkę piersiową. Tym razem ostrze przebiło płuco. Marek M. padł na ziemię. Jego brat wraz z partnerką zabrali zakupy i poszli do domu. Nie wezwali pomocy do konającego mężczyzny.
Dopiero po kilku minutach rannego zauważył gość baru. Pobiegł do kolegi po pomoc. Kiedy wrócili okazało się, że Marek M. zdołał już dojść do toalety. Leżał tam cały we krwi. Właściciel baru wezwał pogotowie.
Kiedy karetka była już w drodze do Czemiernik, również Marcin M. zadzwonił pod numer 112. Poinformował o rannym mężczyźnie na stacji benzynowej. Nie podał jednak żadnych szczegółów.
Ratownicy zabrali Marka M. do szpitala w Radzyniu Podlaskim. Mężczyzna był w stanie krytycznym. Przeszedł operację, ale lekarze nie zdołali uratować mu życia. Mężczyzna zmarł niedługo po północy.
Marcin M. i jego dziewczyna zostali zatrzymani w swoim domu, niespełna godzinę po napaści. Pakowali się, szykując do wyjazdu. Kamila F. miała blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Okazało się, że wracając ze stacji, para próbowała zacierać ślady. Kamila F. wytarła odciski palców z noża, którym jej chłopak ugodził brata. Marcin M. wyrzucił później nóż do przydrożnego stawu. Nie zauważył jednak, że staw był zamarznięty. Policjanci zabrali więc narzędzie zbrodni z tafli lodu. Znaleźli na nim krew ofiary.
Podczas późniejszego przesłuchania Marcin M. przyznał się do zabójstwa. Zapewniał jednak, że go nie planował. Twierdził, że to dziewczyna nakłoniła go, by zaatakował brata. Kamila F. odpowie za podżeganie do przestępstwa, zacieranie śladów oraz nieudzielenie pomocy rannemu. 28-latka nie przyznała się do winy. Przekonywała śledczych, że nie namawiała Marcina do napaści. Przyznała jednak, że zainteresowanie ze strony Marka „trochę ją drażniło”. Sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Lublinie.