Zadanie wykonane. Motor pokonał w środę GKS Katowice 2:1 i zrehabilitował się za lanie w Krakowie. Bohaterem drużyny Marka Saganowskiego był Daniel Świderski, który w końcówce zdobył zwycięskiego gola.
Pierwsze kilkanaście minut przebiegało pod dyktando „Gieksy”. Nie było z tego jednak wielkich sytuacji. Wystarczyło kilkadziesiąt sekund, a już groźny jednak niecelny strzał oddał Filip Kozłowski. Później próbowali też Adrian Błąd, czy Marcin Urynowicz. Goście szybko się „wyszumieli” i do głosu zaczęła dochodzić drużyna z Lublina.
Przeciwnika ostrzegali: Kamil Kumoch i Dawid Pakulski. W 31 minucie w końcu kibice obejrzeli gola. Paweł Moskwik wyrzucił piłkę z autu do Kumocha, a ten oddał ją do lewego obrońcy, który szybko zagrał do Piotra Ceglarza. Skrzydłowy Motoru włączył piąty bieg, minął dwóch rywali i zakończył całą akcję świetnym strzałem do siatki.
Piłkarze trenera Saganowskiego złapali wiatr w żagle. Dwie bramki powinien zdobyć Rafał Król. Najpierw jego wolej nie znalazł drogi do siatki, a po chwili „Królik” miał jeszcze lepszą sytuację. Damian Pawłas faulował w swoim polu karnym Pakulskiego, a sędzia nie miał wątpliwości, że gospodarzom należał się karny. Rafał Król strzelił jednak tam, gdzie rzucił się Patryk Królczyk.
Wydawało się, że gościom nie będzie łatwo wrócić do gry, a tymczasem szybko po wznowieniu spotkania na tablicy wyników już było 1:1. Dominik Kościelniak dośrodkował z prawego skrzydła, a pechową interwencję zaliczył Rafał Grodzicki, który wślizgiem wyłożył tak naprawdę piłkę rywalowi. Z prezentu skorzystał Filip Kozłowski i z bliska uderzył do siatki.
Kolejne fragmenty spotkania nie były już tak ciekawe, ale w ostatnim kwadransie obie ekipy znowu postanowiły powalczyć o pełną pulę. Groźny przy stałych fragmentach gry pod bramką Sebastiana Madejskiego był zwłaszcza Piotr Kurbiel. Ciśnienie swoim kibicom podniósł też golkiper Motoru, który próbował zagrywać w trudnej sytuacji do Tomasza Swędrowskiego. Piłkę przechwycili rywale, ale nie zdołali oddać strzału. Po drugiej stronie boiska nieźle z rzutu wolnego huknął Ceglarz, ale efektu bramkowego także nie było.
Kiedy wydawało się, że zawody zakończą się remisem cios jednak zadali lublinianie. W 86 minucie Swędrowski posłał dalekie podanie w kierunku Daniela Świderskiego. Mimo że „Świder” miał obok siebie dwóch rywali, to zauważył, że bramkarz za daleko wyszedł z bramki. Dlatego szybko zdecydował się na lob, który wylądował w siatce.
W końcówce nie brakowało jednak nerwów w obozie gospodarzy. „Gieksa” nie rezygnowała z walki o punkt. Groźnie było po stałych fragmentach gry, a ważną interwencję zaliczył też Ariel Wawszczyk, który wślizgiem zablokował strzał Arkadiusza Woźniaka. Rywale reklamowali zagranie ręką, ale nie było o tym mowy, dlatego sędzia od razu rozwiał wszelkie wątpliwości i nie podyktował jedenastki.
Żółto-biało-niebiescy dowieźli korzystny wynik do końca. I tym samym odpłacili przeciwnikowi za porażkę z pierwszej rundy. Wówczas to podopieczni Rafała Góraka wygrali 2:1 po golu w doliczonym czasie gry.
Motor Lublin – GKS Katowice 2:1 (1:0)
Bramki: Ceglarz (31), Świderski (86) – Kozłowski (47).
Motor: Madejski – M. Król, Grodzicki, Wawszczyk, Moskwik, Pakulski (77 Kunca), Swędrowski, Kumoch (80 Jagodziński), R. Król, Ceglarz, Ropski (62 Świderski).
Katowice: Królczyk – Wojciechowski (67 Grychtolik), Jędrych, Janiszewski, Pawłas, Sanocki (46 Kościelniak), Gałecki (46 Figiel), Urynowicz (83 Jaroszek), Błąd, Woźniak, Kozłowski (67 Kurbiel).
Żółte kartki: Grodzicki – Pawłas, Urynowicz, Jaroszek.
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa).
ߐ簟װ pic.twitter.com/UEfM7VrUB8
— Motor Lublin (@MotorLublin) May 19, 2021