Po pierwszej połowie wydawało się, że Motor rozgromi drużynę Znicza Pruszków. Na bramkę rywali sunął atak za atakiem i gospodarze w końcu objęli prowadzenie. Niestety, drużyna z Lublina nie potrafiła zamknąć meczu mimo kilku sytuacji. A w drugiej połowie wyraźnie spuściła z tonu. Wykorzystali to goście, którzy doprowadzili do wyrównania, a w końcówce mogli nawet wygrać.
Już w piątej minucie po centrze Filipa Wójcika głową dobrze uderzył Michał Fidziukiewicz. A do pełni szczęścia zabrakło centymetrów, bo piłka trafiła w słupek. Minęło kilkadziesiąt sekund i „Fidzu” znowu nie trafił do siatki.
Zanim minął kwadrans Damian Sędzikowski dostał piłkę na prawym skrzydle i zdecydował się na indywidualną akcję. 20-latek wpadł między dwóch obrońców, minął ich i uderzył po długim rogu do siatki. Minęło dosłownie kilkadziesiąt sekund, a już mogło być 2:0. Fatalny błąd popełnił Marcin Bochenek, który źle zagrywał do swojego bramkarza. Piotr Misztal i Fidziukiewicz biegli do futbolówki, a minimalnie szybszy okazał się piłkarz gospodarzy, który uderzył jednak po ziemi obok pustej bramki.
Kibice żałowali tej akcji, a już żółto-biało-niebiescy wyszli z kolejnym atakiem. Piotr Ceglarz źle dogrywał jednak do Fidziukiewicza, który nie sięgnął piłki głową. Aktywny „Fidziu” w 25 minucie mógł lepiej rozegrać akcję, bo Motor wychodził z kontrą trzech na dwóch, ale 30-latek stracił piłkę. Kilka chwil później źle przyjął sobie futbolówkę w polu karnym po dograniu Adama Ryczkowskiego, bo z tej akcji też można było wycisnąć zdecydowanie więcej.
W 38 minucie Fidizukiewicz zagrywał wzdłuż bramki do Ryczkowskiego, a ten z najbliższej odległości dołożył tylko stopę do piłki i wydawało się, że jest 2:0. Gości uratował jednak boczny arbiter, który podniósł chorągiewkę. W końcówce ładna akcja tercetu: Sędzikowski, Tomasz Kolbon i Ceglarz zakończyła się niecelnym uderzeniem tego ostatniego. Szansę miał też Paweł Moskwik, ale z kilku metrów strzelił prosto w bramkarza.
Drugą część gry obiecująco zaczęli goście. W 50 minucie mieli szansę na wyrównanie. Mariusz Gabrych zagrywał do Shumy Nagamatsu, ale ten nie trafił w piłkę z kilku metrów. Po chwili futbolówka wróciła w szesnastkę gospodarzy i Gabrych kończył akcję strzałem głową jednak uderzył prosto w Sebastiana Madejskiego.
Po godzinie gry wydawało się, że jest już 2:0. Świetną akcję przeprowadził Kołbon, który wpadł w pole karne i uderzył na bramkę, ale bramkarz Znicza świetnie odbił to uderzenie. Nie zamknął meczu Motor i po chwili słono za to zapłacił. Ataki pruszkowian były groźne, ale w decydujących momentach przyjezdni podejmowali złe decyzje. W 63 minucie to się zmieniło. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Piotr Kusiński nie upilnował Jakuba Ostrowskiego, który głową przerzucił piłkę nad Madejskim.
I od tego momentu zaczęły się schody. Stracona bramka sparaliżowała gospodarzy. Żółto-biało-niebiescy mieli problemy, żeby sklecić jakąś akcję w ataku. Tak naprawdę w końcówce były już tylko szarże: Sędzikowskiego, czy Wójcika. A do tego sporo nieudanych dośrodkowań i kiepski strzał z rzutu wolnego Moskwika.
Co innego goście. W 87 minucie Nagamatsu uderzył tuż obok słupka. W doliczonym czasie gry Japończyk z dziecinną łatwością ograł Wójcika, wpadł w pole karne, ale zamiast dograć do kolegów huknął w boczną siatkę. Na koniec Motor miał mnóstwo szczęścia, bo Madejski odbił strzał wprost na nogę rywala. Szymon Kaliniec z 11 metrów uderzył jednak z powietrza nad bramką, a to powinien być gol na 1:2.
Po derbowym zwycięstwie z Wisłą było sporo optymizmu, ale w kolejnym spotkaniu u siebie podopieczni Marka Saganowskiego zawiedli. W pierwszej połowie znowu wrócił problem ze skutecznością. A druga część gry była już w wykonaniu lublinian znacznie gorsza.
Motor Lublin – Znicz Pruszków 1:1 (1:0)
Bramki: Sędzikowski (14) – Ostrowski (63).
Motor: Madejski – Wójcik, Błyszko, Cichocki, Moskwik, Sędzikowski, Kusiński, Kołbon (66 Swędrowski), Ceglarz (75 Firlej), Ryczkowski (61 Vitinho), Fidziukiewicz.
Znicz: Misztal – Bochenek, Lewczuk, Ostrowski, Górski, Tabara (83 Barnowski), Hrnciar (87 Grabowski), Pomorski, Nagamatsu, Kosakiewicz (68 Kaliniec), Gabrych (87 Kręcichwost).
Żółte kartki: Kusiński, Sędzikowski – Górski.
Sędziował: Paweł Dziopak (Tychy).