W poniedziałek pielęgniarki ze szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie na dwie godziny odejdą od łóżek pacjentów w ramach strajku ostrzegawczego. – Nie opuszczajcie pacjentów – apeluje dyrektor.
– Są przeróżne formy dialogu, czy nawet nacisku na pracodawcę, ale dzisiaj pozbawienie pacjentów opieki jest niezrozumiałe, a wręcz niedopuszczalne – zaznacza Piotr Matej, dyrektor szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
W poniedziałek o godz. 9 ma się tam rozpocząć dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Dyrektor uspokaja, że w czasie protestu pielęgniarki oddziałowe mają tak zorganizować pracę personelu, żeby zapewnić pacjentom bezpieczeństwo.
Zaznacza jednak, że wiadomość o proteście w sytuacji kiedy rośnie liczba hospitalizacji, a pacjenci oczekują wsparcia medyków, przyjął „ze zdumieniem”. Tym bardziej, że trwają mediacje (pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją).
– Od ostatniej mediacji, 30 grudnia pracodawca nie podjął jakichkolwiek działań, które dawałyby nadzieję na zażegnanie sporu zbiorowego i zawarcie porozumienia. Stoi to w opozycji do treści apelu skierowanego do grupy zawodowej pielęgniarek i położnych, w którym czytamy, że pan dyrektor jest przekonany, że są inne sposoby rozwiązywania konfliktu – twierdzą tymczasem związkowcy w przesłanym do mediów oświadczeniu. – Niezmiennie jesteśmy gotowi do rozmów. Panie dyrektorze, niech pan się nie boi pielęgniarek i położnych! Odwagi! Skoro deklaruje pan szacunek i zrozumienie dla naszej ciężkiej pracy, to warto dać temu realny dowód – piszą związkowcy.
Pielęgniarki domagają się wypłaty zaległych podwyżek, które gwarantowało im porozumienie kończące spór zbiorowy z 2018 roku (podwyżki o 25 proc. rocznie do pensji zasadniczej, wypłacane w latach 2019, 2020 i 2021).
Dyrektor szpitala zauważa, że od podpisania porozumienia kończącego spór zbiorowy z 2018 roku, do tej pory nie było problemów z interpretacją jego zapisów. Takie, jego zdaniem, pojawiły się w lutym ubiegłego roku. – Po blisko dwóch latach przewodniczący związku zawodowego razem z zarządem doszli do wniosku, że porozumienie nie jest realizowane. Odczytuję to jako aktywność związaną z wyborami do organizacji związkowej – zaznacza Piotr Matej.
Podkreśla, że przyjął i realizuje większość żądań związkowców, jeszcze przed rozpoczęciem mediacji. Sporną kwestią są tylko podwyżki wynagrodzeń. Dyrektor zwraca uwagę, że związkowcy nie biorą pod uwagę zmiany struktury wynagrodzenia w ich grupie zawodowej. Przypomina, że tzw. dodatek zembalowy, który obowiązywał w momencie podpisania porozumienia w 2018 roku, został kilka miesięcy temu włączony (decyzją ministra zdrowia) do wynagrodzenia zasadniczego.
– Nasza decyzja o strajku ostrzegawczym dobitnie pokazuje, że dotychczasowe rozmowy, blisko roczne, były pozorne. Dlatego, szczególnie w tej trudnej sytuacji epidemiologicznej, zwracamy się do pana dyrektora z apelem o rozsądek i rozwagę. Jesteśmy przekonani, że zna sposoby rozwiązania tego konfliktu – zaznaczają związkowcy.