Kryminalni z Lublina zatrzymali 44-latka, podejrzanego o nielegalne składowanie toksycznych odpadów w kopalniach piachu niedaleko Lubartowa. To kolejna odsłona śledztwa w tej sprawie. W ubiegłym roku oskarżono przedsiębiorcę, który miał organizować cały proceder.
Zatrzymany 44-latek trafił już do prokuratury, gdzie postawiono mu zarzuty. Odpowie za przewożenie niebezpiecznych odpadów i składowanie ich w wyrobiskach po piachu.
– Mężczyzna przyznał się do winy i składał wyjaśnienia. Na obecnym etapie postępowania nie ujawniamy ich treści – mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Śledczy badający sprawę zasięgnęli opinii biegłych z Instytutu Badań i Kontroli Środowiska w Katowicach. Ich ekspertyza wskazuje, że odpady znalezione w wyrobiskach zawierały śmiertelnie groźne trucizny i związki rakotwórcze.
O sprawie pisaliśmy już we wrześniu 2018 r. Nielegalny proceder miał organizować 45-letni Michał K. Przedsiębiorca prowadził dwie kopalnie piachu niedaleko Lubartowa – w miejscowościach Baranówka i Wólka Rokicka. Składował tam odpady komunalne i przemysłowe przynajmniej od 2015 r. do listopada 2016 r. – ustaliła prokuratura.
O nielegalnych wysypiskach od lat wiedzieli mieszkańcy okolicznych miejscowości. Niektórzy właściciele działek, po wydobyciu piachu sami szukali dostawców odpadów – dowiedli śledczy. O problemie mówiono podczas zebrań mieszkańców, ale nigdy oficjalnie.
Według prokuratury, sprawa była znana także lokalnym władzom. Próbowały one przeciwdziałać, ale nieskutecznie. – Przyjeżdżała ciężarówka, zrzucała co miała zrzucić, a potem buldożer wszystko zasypywał – opowiadał nam jeden z mieszkańców Wólki Rokickiej, kiedy pojechaliśmy na miejsce. Transporty były coraz większe. Wreszcie gospodarze wysypiska nie nadążali z zasypywaniem śmieci. Okoliczni mieszkańcy skarżyli się na nieznośny fetor. Pisali anonimowe skargi do władz, służb ochrony środowiska i policji. Sprawą zajęli się kryminalni. Potwierdzili, że na teren wyrobisk trafiają nielegalne transporty. Ustalili kto i czym przywozi odpady.
Okazało się, że to wyjątkowo opłacalny proceder. Legalne wysypiska, np. w Rokitnie czy Kraśniku inkasowały od 8 do 10 tys. zł za przyjęcie jednej ciężarówki ze śmieciami. Michał K. życzył sobie od 1 do 2 tys. zł. Podczas śledztwa namierzono największe składowisko należące do Michała K. – liczy ono blisko 4600 mkw. Znajduje się 8 km od głównego ujęcia wody dla Lubartowa.
Prokurator postanowił, że należy przekopać teren. Okoliczne firmy nie chciały się tym zająć. Wynajęto więc fachowców z innego regionu. Teren zbadano za pomocą wiertnic i georadaru. Okazało się, że śmieci są już 30 cm pod powierzchnią gruntu. Ich warstwa miała ponad 2 m głębokości.
Jak później ustalono, znalezione odpady to głównie chemia budowlana pochodząca z inwestycji deweloperskich w Lublinie. Śmieci przewozili podwykonawcy, pracujący dla dużych firm odbierających śmieci. Część transportów była również inicjatywą mniejszych deweloperów. W ten sposób unikali opłat za utylizację odpadów.
Michał K. był już czterokrotnie karany, m.in. za oszustwa. Podczas przesłuchań w prokuraturze przyznał się do winy i wyraził skruchę. Zapewniał, że nie miał pojęcia, jakie śmieci trafiają na jego teren. Pod koniec sierpnia ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Lublinie skierowała do sądu w Lubartowie akt oskarżenia przeciwko Michałowi K. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia. Nie wiadomo jednak, kiedy usłyszy wyrok. Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu pierwszej rozprawy.