Równi i równiejsi w szpitalu przy Kraśnickiej?

- Dyrektor Ryszard Śmiech oszukał pracowników, media i marszałka - grzmią związkowcy ze szpital Wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej. Ratunkiem dla tonącego w długach miało być porozumienie z pracownikami. Ci dobrowolnie mieli zgodzić się na obniżkę płac o 15 proc., jeśli do tego by nie doszło, to Śmiech straszył likwidacją szpitala. Po tygodniach negocjacji związki zawodowe zaakceptowały obniżki. Podpisano porozumienie. Dyrektor Śmiech spotkał się jednak z lekarzami ponownie, żeby podpisać drugie porozumienie. Nie wszyscy o nim wiedzieli. - To było z góry umówione - powiedział \"Gazecie\" jeden ze związkowców. Co zawiera drugie porozumienie z lekarzami? Otóż jeżeli np. lekarz zarabiał 4 tys. zł (pensji podstawowej), to po styczniowych cięciach dostanie 3,4 tys. Jednak na mocy drugiego porozumienia każdy lekarz dostanie też comiesięczne wyrównanie w wysokości 600 złotych. Dodatek ma zrekompensować stratę zarobków dodatkowych, które naliczane są od wysokości pensji podstawowej. Np. dodatek stażowy to 20 proc. pensji. Dyrektor Śmiech twierdzi, że nie ukrywał faktu podpisania drugiego porozumienia: - Nie było to pod stołem. W rozmowach o obniżkach, które za zgodą związków były nagrywane, mówiłem że będą inne zasady dla lekarzy, ale nie niesprawiedliwe dla reszty pracowników - powiedział \"Gazecie\". Do Śmiecha zadzwonił członek zarządu województwa Arkadiusz Bratkowski, który o sprawie dowiedział się przypadkowo. Dyrektor tłumaczył, że jeśli lekarze nie dostaliby wyrównania, to straciliby więcej, niż umówione 15 procent płacy. 600-złotowy dodatek służył tylko temu, żeby lekarze nie byli pokrzywdzeni - pisze \"Gazeta\". Sprawie ma się bliżej przyjrzeć zarząd województwa. Więcej w \"Gazecie Wyborczej Lublin\" (łm)