Po trzech z rzędu zwycięstwach Czarni Dęblin zostali zatrzymani przez drużynę z Zamościa
07.09.2014 23:12
W trzech ostatnich, wygranych meczach, Czarni zdobyli aż 12 bramek. Wczoraj nie byli jednak w stanie podtrzymać nie tylko zwycięskiej, ale również strzeleckiej passy.
Choć okazji do tego było sporo. Najlepszą, w 27 minucie, mieli jednak goście. Paweł Przybysz sfaulował w polu karnym jednego z rywali i sędzia wskazał na jedenasty metr. Na szczęście dla gospodarzy Piotr Lipka obronił rzut karny wykonywany przez Kamila Pliżgę.
– W pierwszej połowie mieliśmy więcej z gry, mogliśmy się też pokusić o bramkę, ale strzał Cezarego Adamskiego z 7 metrów wybronił bramkarz Hetmana – tłumaczy Michał Walendziak, trener zespołu z Dęblina. – Rywale nie ułatwiali nam zadanie, bo cały mecz przebywali na swojej połowie i czekali na kontry. Trudno było nam się przebić przez ich obronę – dodaje.
Czarni robili co mogli, ale defensywa zamościan była wczoraj jak ze skały. W drugiej połowie w sytuacjach sam na sam z bramkarzem byli Maciej Kowalik i Mariusz Frączek, ale obaj wyszli z nich pokonani. Zresztą goście też dochodzili kilka razy do głosu. Po jednej z ich akcji i uderzeniu kapitana zespołu Bartłomieja Mazura piłkę z linii bramkowej wybił Paweł Osojca.
Ale to nie wszystko. – Już w 4 minucie mogliśmy prowadzić, ale Przemek Dębicki nie trafił do pustej bramki. A oprócz niewykorzystanych okazji Pliżgi i Mazura mieliśmy jeszcze jedną, w której Łukasz Fidler trafił z 6 metrów w bramkarza – kręci głową Jan Złomańczuk, trener Hetmana.
– W sumie mecz był na remis. Graliśmy u siebie więc pozostał nam trochę niedosyt, ale z drugiej strony, patrząc przez pryzmat tego karnego dla gości, trzeba się cieszyć z tego punktu – podkreśla Walendziak.
Komentarze