Chełmianka w efektownym stylu przełamała strzelecką niemoc. Podopieczni trenera Artura Bożyka pokonali w niedzielę Sokoła Sieniawa 3:0. We wcześniejszych trzech meczach nie potrafili zdobyć żadnego gola
Początek meczu był senny w wykonaniu obu zespołów. Od 10 minuty zaczęli jednak dominować gospodarze i szybko udokumentowali swoją przewagę golem.
Kontrę gospodarzy ładnym lobem sfinalizował Mateusz Olszak i od tego momentu „biało-zielonym” grało się zdecydowanie łatwiej. Ta bramka przerwała też kiepską passę ekipy Artura Bożyka.
W sumie było to już ponad 280 minut bez gola.
Tuż przed zmianą stron Olszak jeszcze raz dał o sobie znać. Tym razem z kilkunastu metrów podwyższył wynik na 2:0 i gospodarze schodzili na przerwę w bardzo dobrych nastrojach. Trzeba jednak wspomnieć nie tylko o celnych uderzeniach „Oliego”, ale i o świetnych podaniach Damiana Rusieckiego, bo ten drugi przed przerwą zaliczył asysty przy obu trafieniach.
Po zmianie stron Olszak skompletował ha-tricka po świetnej, zespołowej akcji miejscowych. – Wymieniliśmy kilka podań, moi piłkarze ładnie przemieszczali się po boisku. Rywal w ogóle nie dotknął piłki, a musiał wyciągać ją z siatki. Naprawdę „Oli” i „Rusio” świetnie współpracowali w tym meczu – mówi Artur Bożyk, trener Chełmianki.
Rusiecki mógł zaliczyć więcej asyst. Jego świetne podanie w stuprocentowej sytuacji zmarnował Łukasz Młynarski, a jeszcze jedno trafienie mógł zaliczyć Olszak.
– To wcale nie było takie łatwe zwycięstwo. Sokół to dobra drużyna, zwłaszcza pod względem fizycznym. Potrafiliśmy jednak dzięki zespołowej grze zdobyć trzy „oczka”. Współpraca między poszczególnymi zawodnikami naprawdę była na wysokim poziomie – dodaje szkoleniowiec „biało-zielonych”.
W ekipie z Sieniawy wyróżnił się przede wszystkim Mateusz Zajchrowski. Pewnie wolałby, żeby pisało się o nim w innym kontekście, jednak w niedzielę w odstępie kilkudziesięciu sekund obejrzał dwie żółte kartki. A przebywał na murawie niecały kwadrans.
Łukasz Gładysiewicz
Komentarze