Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pod niemieckim butem

Był rok 1943, jesień, okolice Ożarowa. Trwała kolejna łapanka młodych ludzi celem wywiezienia na różne roboty w okolicy oraz do Niemiec. Kto z młodych ma zostać wywieziony, wskazywał już drugi z kolei sołtys wybrany na tę funkcję przez okupanta – życie w czasach okupacji wspomina Jerzy Jeżyk.
Tej jesieni wyznaczeni zostali młodzi z rodzin żyjących w konflikcie z aktualnym sołtysem i były to \"przypadkowo” dwa młode małżeństwa z malutkimi dziećmi: Stanisław D. z żoną Marią i ich kilkutygodniowym synem oraz Stanisław J. z żoną Marią (siostrą Stanisława D.) i ich jednomiesięcznym synem Adamem. Po otrzymaniu informacji o wyznaczeniu na wywóz, obie rodziny zdecydowały się początkowo ukrywać u krewnych, a później w kryjówkach leśnych. Były to piwnice i nory wykopane w zboczu głębokiego lessowego wąwozu. Otwory wejściowe były zasłaniane wiązkami słomy i maskowane gałęziami. Kryjówki przeznaczone na pobyt ludzi były wysłane słomą, miały otwór na ujście dymu i zabezpieczenie przed deszczem. W krótkim czasie matka Adama zachorowała: zdiagnozowano stan zapalny piersi. Później – żeby zdobyć antybiotyk – Stanisław i Maria nawiązali kontakt z pielęgniarką od partyzantów. Leczenie przeciągało się, było coraz mroźniej, pożywienie otrzymywali od krewnych nocami. Gdy w końcu matka Adama zdecydowała się ponownie zacząć karmić syna piersią, dziecko ciężko się rozchorowało i po kilku dniach zmarło. Grób nie zachował się do dzisiejszych czasów. Rodzice Adama przetrwali i zamieszkali po wojnie w Krakowie. Mieli później dwóch synów. Dziecko drugiego małżeństwa przeżyło okupację i żyje. Zimą 1942/43, w Zamojskiem, w okolicach Kamienia powtarzały się akcje wywozu i zabijania ludności polskiej przez okupanta i okolicznych Ukraińców. W rodzinie B. kilkumiesięczny syn. Marianek miał być zabrany i wywieziony do Niemiec. Aby go przed tym uchronić, rodzice postanowili zataić datę urodzin dziecka i zmienili ją o pół roku. Gdy i to nie pomogło, zdecydowali się ukrywać. Polacy byli traktowani przez Ukraińców w służbie niemieckiej jako ludność do wyniszczenia. Zimą, w nocy, w trakcie kolejnej ucieczki w dogodniejsze miejsce, tym razem do lasu, rodzice owinęli szczelnie becik z synkiem sianem. Podczas tej ucieczki becik niepostrzeżenie wysunął się i wpadł w śnieg, a brak dziecka rodzice spostrzegli dopiero w lesie. Szalejąca tej nocy zawieja śnieżna szybko równała ślady, więc rodzice sprawdzali większość zasp i nierówności w śniegu. Cały czas nasłuchiwali płaczu dziecka. Dopiero kilkadziesiąt metrów od lasu odnaleźli becik z Mariankiem. Dziecko przeżyło wszystkie trudności i dziś jest dorosłym mężczyzną. Cała ta historia jeszcze długo po wojnie była wspominana w okolicy.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama