Pszczółki zagrały bowiem fenomenalnie w defensywie. Jako pierwsze w sezonie zatrzymały uczestniczki Euroligi na 50 punktach. Gdyby dołożyły do tego nieco lepszą skuteczność w ofensywie, odniosłyby niespodziewane zwycięstwo. Niestety, zawiodły w szczególności w rzutach z dystansu. Na 21 prób trafiły zaledwie...2.
Niezła gra i walka do ostatnich sekund to w szczególności zasługa amerykańskich koszykarek. Wszystkie trzy przekroczyły granicę dziesięciu punktów, a Jhasmin Player oraz Destiny Williams dodatkowo znakomicie spisywały się na deskach, co pozwoliło im skompletować double-double. Strach pomyśleć, jak wyglądałoby to spotkanie, gdyby nie mogły w nim zagrać. Do czarnego scenariusza zabrakło niewiele, bo wszystkie trzy w ostatnim czasie borykały się z kontuzjami.
Lublinianki rozpoczęły znakomicie i po pierwszej kwarcie prowadziły 16:12. W drugiej straciły jednak nieco z tonu, co pozwoliło rywalkom odrobić z nawiązką straty. Trzecia odsłona miała niecodzienny przebieg. Po siedmiu minutach gospodynie prowadziły 6:0. Gdy przyjezdne trafiły wreszcie do kosza, odwróciły złą kartę i rozpoczęły serię, nie dopuszczając rywalek do głosu. W sumie zdobyły dziewięć punktów z rzędu, jeszcze bardziej powiększając prowadzenie. W ostatniej odsłonie akademiczki zdołały dojść Białą Gwiazdę na dwa „oczka”, ale na więcej nie było ich tego wieczora stać.
Pszczółka AZS UMCS Lublin – Wisła Can-Pack Kraków 44:50 (16:12, 9:17, 6:9, 13:12)
Pszczółka: Player 14, Metcalf 12, Williams 11, Szumełda-Krzycka 3, Jujka 2, Owczarzak 2, Szczepanik, Dorogobuzova, Morawiec.
Wisła: Peters 18, Nicholls 9, Zohnova 6, Ziętara 5, Ouvina 4, Turner 3, Szott-Hejmej 3, Żurowska-Cegielska 2.
Komentarze