– Dajemy sobie czas do godziny 15. Jeśli coś ruszy, to spróbujemy. Jeśli nie to nie będziemy ryzykować – relacjonowała na gorąco Monika Brzostek, cytowana przez Strefę Siatkówki. Niestety, poprawy nie było i lubelski duet, który przed rokiem wywalczył pierwszy w historii żeńskiej siatkówki plażowej medal mistrzostw Europy dla Polski, musiał całkowicie wycofać się z turnieju.
Biało-czerwoni wrócili ze Szwajcarii z jednym medalem. Trzecie miejsce zajęli Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel, którzy w meczu o brąz pokonali Holendrów Alexanda Brouwera i Roberta Meeuwsena 2:0 (21:17, 21:19).
Nasi zawodnicy sprawili miłą niespodziankę, bo nie byli faworytami tego spotkania. Rywale byli rozstawieni w mistrzostwach z numerem drugim, Polacy z dwunastym. Na boisku cyferki jednak nie grały. Fijałek i Prudel wspięli się na wyżyny umiejętności, rozegrali dwa znakomite sety i zasłużenie zwyciężyli. Wcześniej, w półfinale, Polacy przegrali 0:2 (17:21, 17:21) z rosyjską parą Konstantin Siemionow, Wiaczesław Krasilnikow.
– To był jeden z najgorszych meczów, jakie rozegraliśmy w tym sezonie. Po jego zakończeniu porozmawialiśmy z naszym sztabem szkoleniowym i udało się nam skupić na meczu o brązowy medal – powiedział dla pzps.pl Prudel.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że zdobyliśmy brązowy medal. To nasz drugi medal w tym sezonie. Jeden zdobyliśmy podczas zawodów FIVB World Tour. Jak wszyscy wiemy jest to sezon olimpijski, przed nami najważniejsza impreza sportowa. Dla nas ważne jest, aby jak najlepiej zaprezentować się podczas igrzysk olimpijskich. Myślę, że stać nas na równą walkę z wszystkimi zespołami w Rio – dodał Fijałek.
Brązowy medal z Bienne to drugi krążek wywalczony przez ten duet w kontynentalnym czempionacie. Nasz eksportowy duet na najniższym stopniu podium stanął także przed trzema laty w austriackim Klagenfurcie.
Komentarze