Dan-Mar Huczwa – Roztocze 3:2, Opolanin – Janowianka 1:0

Pięć bramek, dwie czerwone kartki i emocje do ostatniego gwizdka sędziego – tak w skrócie wyglądał sobotni, derbowy mecz Dan-Mar Huczwy z Roztoczem. W dobrych nastrojach kończyli go gospodarze, którzy rzutem na taśmę zapewnili sobie komplet punktów. To drugie z rzędu zwycięstwo podopiecznych grającego trenera Jacka Paszkiewicza, bo w środę pokonali u siebie w zaległym meczu Włodawiankę aż 4:0. Na początek rundy wiosennej kibice w Tyszowcach nie mogą więc narzekać na brak emocji i goli. W sobotę, po bramce Jakuba Hałasa w 60 min, to goście prowadzili 2:1. Dan-Mar Huczwa walczyła jednak do końca o korzystny wynik i opłaciło się. Piorunująca końcówka i bramki Jacka Iwanickiego sprawiły, że to gospodarze mogli podnieść ręce w geście triumfu po końcowym gwizdku sędziego. – Wyrównanie padło po strzale z dystansu, a gol na 3:2 po dośrodkowaniu Jacka Paszkiewicza i uderzeniu głową. To była ostatnia akcja meczu, zaraz po tym arbiter go zakończył – opowiada Janusz Zarębski, kierownik drużyny z Tyszowiec. W odniesieniu zwycięstwa pomógł im trochę fakt, że Roztocze grało w końcówce w osłabieniu. Czerwone kartki zobaczyli bowiem Tomasz Bielec i Adrian Ręba. Ten ostatni za faul. – Szkoda, bo prowadziliśmy i nic nie wskazywało na to, że możemy przegrać ten mecz – uważa Zbigniew Ulanowski, trener zespołu ze Szczebrzeszyna. – Chwila nieuwagi w końcówce sprawiła, że stało się inaczej. Chyba za mało walki włożyliśmy w to spotkanie. Wpływ miał na to środowy mecz z Omegą. W naszej bramce stał junior i pozostali zawodnicy musieli grać na pełnych obrotach przez 90 minut. Straciliśmy dużo sił, a czasu na regenerację było mało. Dan-Mar Huczwa Tyszowce – Roztocze Szczebrzeszyn 3:2 (1:1) Bramki: Wasylczuk (35), Iwanicki (87, 90+4) – Albinger (22), Hałas (60). Dan-Mar Huczwa: Woś – Orzechowski, Anioł, Błyskoń (33 Sioma), Gałan, Ziółkowski (62 Paszkiewicz), Kaniewski (60 A. Mac), Wasylczuk, Iwanicki, K. Maliszewski, Cieślik. Roztocze: A. Zdunek – Sawic, Paweł Lipiec, Ręba, Brodalski, Hałas, Misiarz, Ścibior, Michoński (60 T. Bielec), Kornas, Albingier (75 Mazur). Żółte kartki: Kaniewski (H) – T. Bielec (R). Czerwone kartki: T. Bielec (Roztocze, 75 min, za drugą żółtą), Ręba (Roztocze, 88 min, za faul). Sędziował: Dariusz Kapitan (Zamość). Widzów: 200. Piłkarze Opolanina wygrali piąty mecz w tym sezonie, w tym czwarty na swoim boisku. Beniaminek pokonał Janowiankę, a jedynego gola strzelił Marcina Saja z rzutu karnego, zaraz na początku spotkania. Faulowany był w tej sytuacji Rafał Rak. – Oprócz tego mieliśmy jeszcze mnóstwo sytuacji, ale nic nie chciało wpaść i w końcówce zrobiło się nerwowo – przyznaje Michał Kuś, trener Opolanina. – Na szczęście udało nam się dowieźć korzystny wynik do końca – dodaje. Janowianka wciąż nie wygrała wiosną meczu. Wcześniej uległa Włodawiance i zremisowała z Ruchem Ryki. – Mamy trochę kontuzji, z tego powodu w polu zagrał w końcówce nasz bramkarz Przemysław Drelich – mówi Mateusz Skubik, kierownik drużyny z Janowa Lub. Opolanin Opole Lubelskie – Janowianka Janów Lubelski 1:0 (1:0) Bramka: Saja (11 z karnego). Opolanin: Jakóbczyk – Górski, Fliszkiewicz, Bąk, Sawicki (88 Fiuk), Nowak, Saja, Dajos (75 Olchawski), Turski, Rak, Sak. Janowianka: Jacek Duda – Góra, Kurzyna, Chmiel, Maziarz (65 Jakiemczuk), Mierzwa, Kaproń, Piecyk, T. Sadowski, Jarosław Duda, Golec (85 Drelich). Żółte kartki: Bąk (O) – Jacek Duda, Kaproń, Jakiemczuk (J). Czerwona kartka: Mierzwa (Janowianka, 60 min, za faul). Sędziował: Piotr Boryca (Lublin). Widzów: 200.