Motocyklista dwa dni leżał z roztrzaskaną czaszką w przydrożnym rowie, tuż za Busównem (pow. chełmski). 16-latek słabł w skwarze z godziny na godzinę i pewnie by tam umarł, gdyby jego jęków nie usłyszała wczoraj przechodząca drogą Henryka Grajper.
(ja)
22.08.2001 22:49
Andrzej T. w niedzielę wieczorem pojechał motorem na zabawę. Do domu już nie wrócił. Wszyscy myśleli, że zasiedział się u dziewczyny, ale kiedy nie pojawił się następnej nocy ojciec zaczął wypytywać kolegów. - Wszyscy bardzo się denerwowaliśmy. Chciałem iść na policję - opowiada ojciec Jan T.
- W środę, kiedy wyganiałam krowy na pastwisko, usłyszałam z krzaków jęki. Bałam się podejść, poleciałam po chłopów - mówi H. Grajper.
Chłopak w chełmskim szpitalu walczy o życie. Ma złamane kości czaszki i duży obrzęk mózgu. Nie ma z nim kontaktu..
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze