W ostatnich minutach zaparkowaliśmy autobus przed własną bramką. Niestety, nie udało się nam dowieźć korzystnego rezultatu do końca meczu – powiedział Marcin Zieliński, trener Tęczy Bełżyce. Jego podopieczni zremisowali, chociaż prowadzili już 3:1.
kk
30.03.2014 15:00
Sobotni mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy. Przyniosły one skutek już w 12 min, kiedy Łukasz Strug znalazł się w sytuacji sam na sam z Damianem Szabatem i nie dał szans golkiperowi rywali. Przyjezdni wyrównali w 30 min, kiedy w polu karnym piłka trafiła w rękę Łukasza Styżeja. Arbiter nie wahał się i wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na gola zamienił Dominik Pietras.
Po przerwie mecz wyrównał się, a obie drużyny stwarzały sobie dobre okazje do zdobycia bramki. W 55 min Maciej Winiarski zakręcił w narożniku pola karnego obrońcą i posłał piłkę w stronę bramki. Futbolówka nabrała dziwnej rotacji i przelobowała próbującego interweniować Łukasza Leśniaka. – Chciał dośrodkować, a wyszedł piękny strzał – tłumaczy Zieliński. Dziesięć minut później goście prowadzili już 3:1, a drugie trafienie tego dnia zaliczył Pietras.
Końcówka meczu należała jednak do Piaskovii. W 81 min z 7 m piłkę do siatki wpakował Jacek Niedzielski, a w doliczonym czasie gry wrzutkę Michała Czarneckiego znakomicie wykończył Patryk Mizura. – Musieliśmy cofnąć się do obrony w ostatnich minutach meczu, bo graliśmy w dziesięciu. Poza tym chłopaków zaczęły już łapać skurcze. Doceniamy ten jeden punkt – tłumaczy Zieliński. – Czujemy niedosyt. Tęcza była zespołem do pokonania. Szkoda, że nie potrafiliśmy wykorzystać wszystkich okazji – przyznał Sławomir Pasierbik, opiekun gospodarzy.
Pokaz siły Wisły Wisła Annopol nie dała najmniejszych szans Unii Wilkołaz i pewnie zwyciężyła 5:0. Gospodarze mieli zbyt mało argumentów, aby toczyć chociażby wyrównaną walkę z jednym z najsilniejszych zespołów lubelskiej klasy okręgowej. – Mam pretensje do moich podopiecznych o brak walki. Świadczy o tym fakt, że nie dostaliśmy nawet jednej żółtej kartki – przyznał Tomasz Kamiński, trener Unii. – Wisła przy naszych chłopakach wyglądała jak Barcelona. Różnica budżetów i umiejętności pomiędzy obiema ekipami jest dość duża – dodał Sławomir Rachwał, sekretarz Unii. – Pierwszy mecz to zawsze spora niewiadoma, dlatego obawiałem się tego spotkania – tłumaczy Anatolij Ławryszyn, trener Wisły.
Jego obawy rozwiał już w 20 min Damian Dudek, który wykorzystał dobre podanie Artura Węski. Chwil później było już 2:0, bo zza pola karnego z woleja przymierzył Mateusz Mazur. – I w tym momencie mecz skończył się – przyznał Kamiński.
Tuż po przerwie przyjezdni podwyższyli prowadzenie – Artur Weska wygrał pojedynek biegowy i nie dal szans Mikołajowi Surusowi. W 62 min przypomniał o sobie Pavlo Stadnicki. Nowy nabytek Wisły ładnie strzelił z rzutu wolnego. – Cieszę się z gola, ale niech on skupi się na obronie – śmiał się po zakończeniu meczu Ławryszyn. Wynik ustalił w 74 min Kotwa. – Jestem zadowolony ze stylu prezentowanego przez mój zespół.
Dominowaliśmy od pierwszych minut. W zimie zaszło w naszym zespole sporo zmian, dlatego najważniejsze jest, abyśmy szybko się zgrali – dodał Ławryszyn.
Unia Wilkołaz – Wisła Annopol 0:5 (0:2) Bramki: Dudek (20), Mazur (28), A. Węska (50), Stadnicki (62), Kotwa (74). Unia: Surus – Daniel (65 Łysakowski), Chmielik, Rachwał (46 W. Wronka), Stec (80 Sulowski), Miazga, Strug, Marzec, D. Wronka, Jagiełło, Kołtun. Wisła: Jabłoński (85 Krakowiak) – Sado, Stadnicki, Korona, Koczwara, Mazur (70 Kwieciński), Dudek (60 Miazga), Kotwa, Szczuka, Pawłowski (80 Stępień), A. Węska. Sędziował: R. Kalinowski. Widzów: 250.
Komentarze