Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dzieci a sprawy dorosłych

Czy chłopcy rzeczywiście zostali pobici przez nocnego opiekuna, czy wychowawcy manipulują ich zeznaniami, żeby zemścić się na nie lubianym koledze – na te pytania będzie musiało odpowiedzieć kierownictwo chełmskiego Pogotowia Opiekuńczego, sąd i Kuratorium Oświaty.
Sprawa zaczęła się od skargi jednego z wychowanków pogotowia do wychowawcy, że został pobity przez nocnego opiekuna. Wychowawca zażądał pisemnej relacji z przebiegu zajścia. Materiał został przekazany kierowniczce. Irena Dziurawiec, szefowa pogotowia, utrzymuje jednak, że oświadczenia te zostały dzieciom podyktowane. Daniel Sz. miał zostać pobity w końcu września. – Jak wróciłem z innymi wychowankami z ucieczki na dyżur pana Tomka, to widziałem, jak pan Tomek bił dziennikiem po twarzy Daniela Sz. –  czytamy w oświadczeniu Patryka B. Z kolei z oświadczenia Daniela wynika, że poza tym, iż sam został pobity, to widział również, jak pan Tomasz „rzucił Emilem o podłogę jak szmatą”. W jeszcze jednej skardze napisał, że kiedy leżał w łóżku, dostał od wychowawcy w twarz. Dzieci, wobec których wychowawca miał użyć przemocy, zostały już przesłuchane m.in. przez przedstawicieli Wydziału Polityki Społecznej Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz sędzię Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Chełmie. Tomasz K. pracuje w pogotowiu od września. Powierzono mu tylko nocne dyżury. Takie rozwiązanie nie spodobało się pozostałym wychowawcom. Poczuli się pokrzywdzeni. Zdaniem Dziurawiec, stąd właśnie wziął się konflikt pomiędzy nią i Tomaszem K. a pozostałymi pracownikami. Dzieci były przesłuchiwane w obecności Tadeusza Ostrowskiego, biegłego sądowego psychologa, a zarazem dyrektora Chełmskiego Centrum Pomocy Dziecku i Rodzinie, któremu podlega także Pogotowie Opiekuńcze. – Jeśli zarzuty dzieci wobec Tomasza K. się potwierdzą, to na pewno poniesie wszelkie przewidziane w takich sytuacjach konsekwencje – mówi T. Ostrowski. – Ale na obecnym etapie daleki jestem od ferowania wyroku. Dzieci ewidentnie plączą się w zeznaniach. Niektóre same się przyznały, że to wychowawcy dyktowali im oświadczenia. Nie pytane, w dziecięcym przypływie szczerości, przyznawały się, że po prostu chcą wyrzucić „pana Tomka” z pogotowia. Między innymi na tej podstawie dyrektor Ostrowski, podobnie jak kierownik Dziurawiec, są przekonani, że wychowawcy manipulują dziećmi i wciągają je w konflikty między dorosłymi. Cierpi na tym autorytet całej kadry ośrodka. W efekcie wychowankowie pozwalają sobie na coraz więcej. Ostatnio jedne z chłopców rzucił butelką w kierunku kierowniczki. Szkło rozprysło się tuż za jej plecami. Sędzia Wydziału Rodzinnego i Nieletnich nie ma jeszcze wyrobionego zdania w sprawie przemocy w Pogotowiu Opiekuńczym. Czeka na wyjaśnienia ze strony dyrektora Ostrowskiego. Ten z kolei ogląda się na Lubelski Urząd Wojewódzki, który chce jeszcze porozmawiać z resztą kadry. Oskarżony Tomasz K. mówi, że ze spokojem czeka na werdykt sądu. – Z mojej strony nie było ani krzty przemocy fizycznej, ani psychicznej. Jeśli ktoś inny byłby na moim miejscu, spotkałoby go to samo – dodaje.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama