Reklama
Zwariować można
Pracowity dzień mieli przedwczoraj włodawscy policjanci. Jako pierwszy, już o godz. 10, dał im się we znaki Paweł J., pacjent szpitala psychiatrycznego, który wymknął się spod oka lekarzy. Jego jednak szybko udało się złapać.
- 23.12.2004 21:41
Cztery godziny później straż pożarna i policja zostały powiadomione o tragicznym wypadku drogowym w Kołaczach. Na miejsce pojechały trzy samochody straży pożarnej, radiowóz i karetki pogotowia. We wskazanym miejscu ratownicy nie znaleźli jednak najdrobniejszego śladu katastrofy. Stał natomiast z zegarkiem w ręku Jan M. Na widok ratowników stwierdził lakonicznie: „Macie dobry czas”.
Nie był to jedyny fałszywy alarm w wykonaniu tego mężczyzny. Około godz. 20 zadzwonił na policję. Między nim a oficerem dyżurnym wywiązała się rozmowa:
– Widział pan kiedyś wielki pożar – spytał Jan M.
– Tylko w telewizji.
– To czas, żeby zobaczył pan na żywo.
– Gdzie pan jest?
– Na stacji paliw.
Żądnego mocnych wrażeń delikwenta, będącego zresztą pod wpływem alkoholu, udało się w końcu zatrzymać. Przewieziono go na oddział psychiatryczny. Jak się okazało, bywał tam częstym gościem.
Reklama













Komentarze