Powiślak Konskowola wymęczył trzy punkty z ostatnią drużyną w tabeli. Złotą bramkę strzelił Paweł Zabielski. Z kolei Łukasz Giza zmarnował karnego
Marek Wieczerzak
05.05.2014 06:15
Piłkarze Powiślaka za wszelką cenę chcieli zrehabilitować się w oczach swoich kibiców za czwartkową porażkę w Szczebrzeszynie.
Okazja do tego była znakomita, bo do Końskowoli przyjechała ostatnia w tabeli Unia Krzywda. Goście nie zamierzali się jednak położyć przed rywalem i ten musiał się sporo namęczyć, żeby sięgnąć po trzy punkty. Ale udało się.
Gola na wagę zwycięstwa strzelił w 21 min Paweł Zabielski, który wykorzystał podanie Sławomira Radzikowskiego. – Po raz kolejny mieliśmy prawdziwy festiwal nieskuteczności w naszym wykonaniu – opowiada Robert Makarewicz, trener Powiślaka. – Sytuacji stworzyliśmy sobie bowiem mnóstwo. Tylko w pierwszej połowie dwie miał Łukasz Giza, jedną Radzikowski.
Na domiar złego, tuż na początku drugiej połowy, Giza zmarnował rzut karny strzelając w słupek, a celnej dobitki nie uznał już sędzia. Słupek Unii ostemplował jeszcze w końcówce spotkania wprowadzony z ławki rezerwowych Bartosz Kleszczyński.
Goście zaprezentowali się w Końskowoli z dobrej strony i o mały włos a wróciliby do Krzywdy z punktem. – Powiślak miał w tym meczu optyczną przewagę i dobre okazje, ale my też mieliśmy swoje szanse – uważa Zbigniew Lamek, trener Unii. – W dodatku sędzia mógł dla nas podyktować karnego. Gospodarze wygrali zasłużenie, ale swoją postawą napsuliśmy im trochę zdrowia.
– Unia grała mądrze, ambitnie i w końcówce mogła nas skarcić. Na nasze szczęście, po rzucie rożnym, uderzenie jednego z piłkarzy z Krzywdy trafiło tylko w boczną siatkę – dodaje trener Makarewicz.
Komentarze