Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Koniec miłości. Po premierze Świętoszka Moliera w Teatrze Osterwy [recenzja]

Utworzony przez Użytkownik niezarejestrowany, 11 czerwca 2018 r. o 23:25 Powrót do artykułu
W zasadzie polecam, sztuka mocno uwspółcześniona, ale zbyt ugrzeczniona pod każdym względem. Jakby realizatorzy chcieli coś powiedzieć ale się bali i stanęli w rozkroku. Sztuka posiada (z istoty samego tekstu) akcenty antyklerykalne, czyżby autorzy inscenizacji przestraszyli się (może po kazusie Teatru Powszechnego im. Huebnera?) i te wątki antyklerykalne (w bardzo a nawet zbyt bardzo klerykalnym mieście) zdecydowanie łagodzą elementy wykładu czytane z podręcznika literatury (na początku niepotrzebny chyba watek marca 1968 r.) co ma nam perswadować jak sztuka BYŁA kontrowersyjna w XVII w. Z całą pewnością należy pochwalić grę niemal wszystkich aktorów. PO praz pierwszy widziałem (dawno nie byłem w Teatrze Osterwy, ostatnio na Pani Buvary, ale z nudów wyszliśmy z żoną po pierwszym akcie) Macieja Grubicha i jestem pod wrażeniem (świetny głos i postura, przypomina mi trochę genialnego Benedicta Cumberbatch'a). Równie dobry, jak nie lepszy nawet jest Michał Rusin jako Oregon. I tu mam pewien problem, o którym będzie mowa dalej, o ile bowiem Rusin gra wybitnie komicznie, o tyle Grubich bardzo oszczędnie i poważnie (komiczne ma być chyba to zderzenie postaci naiwnej i postaci wyrafinowanej, cynicznej, ale jakoś to nie wychodzi, co nie jest chyba winą aktorów. ). Jak zwykle należy pochwalić Halszkę Lehman (super śpiew) i mojej żony ulubieńca Krzysztofa Olchawę (niestety jego rola jest bardzo epizodyczna). Bardzo dobre wrażenie robi Przemysław Gąsiorowicz (moja córka przede wszystkim go pochwaliła, a ma większa wiedze o teatrze niż ja), aczkolwiek wydaje mi się (wrażenie bardzo subiektywne) że w "nerwowych" scenach mówi trochę za szybko, tak że trudno było mi podążyć za tekstem. Świetna jest bardzo epizodyczna rola Pawła Kosa (sposób mimiki i narracji przypomina pewnego lubelskiego radcę prawnego??). Niewątpliwie świetnie zagrała Edyta Ostojak (Doryna), która nawet jak siedzi i nic nie mówi, to przykuwa uwagę, aczkolwiek mimo starań w roli tej (jak i w całej sztuce) trochę za dużo moralizatorstwa, a za mało komizmu. Jakoś rozczarowała mnie ważna - kluczowa dla intrygi - rola Elmiry, a sprowadzenie sceny łóżkowej do fruwających ubrań to chyba pomysł z oryginału w XVII w. Nie bardzo rozumiem ciekawego zakończenia z muzyką the Doors (rozumiałbym, gdyby muzyka tego zespołu lub lat 60-tych przewijała się także w trakcie sztuki), a dobrany utwór o "zaskakującej" treści na zakończenie jest "pomysłem" aż nadto wyświechtanym z wielu inscenizacji i seansów filmowych, tak balansuje na granicy kiczu. . Na koniec najpoważniejszy zarzut, Sztuka jest komedią i to wyborną, mądrą. Niestety na sali śmiech publiczności był niezwykle deficytowy. Czyżby wątek Chaplina miał nam powiedzieć, że to jest "smutny clown" tak jak i czasy w których żyjemy i że mamy śmiać się sami z siebie?? Niewątpliwie sam tekst sztuki jest ponadczasowy, mówiący wiele o naturze ludzi , jak Macbeth o naturze kobiet, dlatego gorąco polecam, zwłaszcza dla gry aktorów. W tym spektaklu realizatorzy chcieli chyba zbyt dużo powiedzieć na raz. Szkoda, mnie wystarczyłoby gdybym się dobrze ubawił
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Reżyser tego spektaklu bardzo natrudził się nad zepsuciem sztuki, która ratuje się jedynie dzięki aktorom i temu, że "Świętoszek" Moliera jest arcydziełem. Za dużo moralizatorstwa kosztem gry. Zdecydowanie za mało komizmu, co słychać na sali (brak śmiechu) - w końcu "Świętoszek" to mądra i pouczająca, ale jednak komedia. Prośba do reżysera - w odniesieniu do klasyki, szczególnie tej starszej - więcej tradycyjnej interpretacji i wierności utworowi, co za tym idzie scenografii i kostiumów z epoki. Warto też zwrócić uwagę na gatunek literacki utworu, który zamierza się wyreżyserować. Nie zaszkodziłoby też wybrać się po naukę do Teatru Narodowego w Warszawie na sztukę pt. "Tartuffe albo Szalbierz". Szkoda aktorów dla interpretacji Remigiusza Brzyka! Czasami, ale tylko czasami nie podobała mi się tytułowa rola - zbyt poważna, jednostajna i monotonna - ale może tak chciał reżyser. Pozostali aktorzy ok., szczególnie role Elmiry, Oregona i Doryny. Ogólnie nie polecam "Świętoszka" Moliera w lubelskim Teatrze im. J. Osterwy.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Do you need a loan? Do you want to pay your bills? Do you want to be financially stable? All you need to do is contact us for more information on how to get started and get the loan you want. This offer is open to all who will be able to pay back in a timely manner. Note: the timeframe for repayment is negotiable, and with a 3% interest rate, simply write to us. Anthonydavidhhname@gmail.com
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...