Według oficjalnie dostępnych statystyk na 5000 zakażonych górników - hospitalizacji wymagało 0 (zero).
|
|
Narażenia nie ustalono więc CO ROBIONO poza braniem kasy?
|
|
Z wielu zarażonych w Lublinie i powiecie lubelskim widać że oprócz 2 mlodych z tej feralnej 18tki reszta albo w kościele zarazona albo w jakims zakladzie pracy bo wszyscy powyżej 40tki
|
|
"styczność z przypadkiem potwierdzonym" - Na chłopski rozum. Dzień fikcyjnego szarego Polaka, który jest sprzedawcą. Załóżmy że jest zakażony, ale jeszcze niepotwierdzony. Jego Żona idzie do pracy do jakiegoś zakładu, dzieci do szkoły a on sam do pracy. Wszyscy w miejscach pracy, jak i w drodze do nich spotykają dziesiątki ludzi. Reasumując te wszystkie opisywane zabiegi w artykule są jak wylewanie wody kubkiem z tonącego statku.
Osoby wstawiające łapki w dół - rozumiem, że mają prawo do swojej opinii, więc jak dajesz mi łapkę w dół, proszę dopisz w komentarzu dlaczego. Być może faktycznie masz racje.
|
|
"styczność z przypadkiem potwierdzonym" - Na chłopski rozum. Dzień fikcyjnego szarego Polaka, który jest sprzedawcą. Załóżmy że jest zakażony, ale jeszcze niepotwierdzony. Jego Żona idzie do pracy do jakiegoś zakładu, dzieci do szkoły a on sam do pracy. Wszyscy w miejscach pracy, jak i w drodze do nich spotykają dziesiątki ludzi. Reasumując te wszystkie opisywane zabiegi w artykule są jak wylewanie wody kubkiem z tonącego statku. Osoby wstawiające łapki w dół - rozumiem, że mają prawo do swojej opinii, więc jak dajesz mi łapkę w dół, proszę dopisz w komentarzu dlaczego. Być może faktycznie masz racje."Łapki w dół" nie dałem - szanuję ludzi poszukujących prawdy. Dla wyjaśnienia użyję porównania: "Dzień fikcyjnego Polaka" jest jak muśnięcie palcem gorącego żelazka. Ze względu na krótki czas nic się nie stanie. "Styczność z przypadkiem potwierdzonym" jest jak postawienie gorącego żelazka na dłoni z wiadomym skutkiem. Żeby się zarazić (czymkolwiek) czas ekspozycji musi być odpowiednio długi. |
|
soohy - dziękuję za odpowiedz (dałem +)
Na wstępie - o nic nie walczę, lubię sobie popisać.
Moim zdaniem (mogę się mylić) czas ekspozycji na wirusa jest taki trochę zmyślony.
Podam tylko przykłady, żeby zrozumieć co mam na myśli:
1. Poparzenie żelazkiem następuje gdy odparuje wilgoć ze skóry.
2. Ekspozycja na promieniowanie faktycznie im dłuższa tym gorzej ponieważ ciało dostaje powiedzmy nano cząsteczkami.
Wyobrażając sobie wirusa jak małe drobinki, w moim mniemaniu przelotnie można dostać wystarczającą porcje. Oczywiście im dłużej tym szansa wzrasta, lecz teoretycznie jest to możliwe. Co przemawia za teorią czasu ekspozycji (oprócz losowości) ?
W google z czasów przed "pandemia" nie znalazłem artykułu o czasie ekspozycji na wirusa.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|