Małe kina upadają, w Lublinie zostanie tylko multipleks?

Nihil novi, pisałem o takim scenariuszu w 2007 r. na forum portalu student.lublin.pl, a na dzienniku wschodnim w styczniu http://forum.dziennikwschodni.pl/kino-apollo-dawniej-wyzwolenie-za-tydzien-ostatni-seans-filmowy-t27391/page__p__224891__fromsearch__1&#entry224891 Europejska Stolica Kultury in spe z jedynym kinem ulokowanym w środku dużego sklepu, nieźle. Oczami wyobraźni widzę jakiś europejski festiwal filmowy odbywający się w Lublinie. Z samochodów pod Plazą wysiadają Wim Wenders, Peter Greenaway, Neil Jordan, Pedro Almodovar, na wózku wiozą Michelangelo Antonioniego. Szanowni goście przeciskają się między sklepami z majtkami i fastfoodem, po czym zasiadają w jałowej mikroskopijnej salce. Problem z tutejszymi kinami nie polega na działaniu na naszą szkodę mazowieckiego Max Filmu, lecz na mentalności mieszkańców Koziego Grodu. Poczucie defetyzmu, kompleks prowicjonalności skłaniają ludzi do pozornego równania w górę, bezmyślnego dążenia do wszelkich nowinek podpatrzonych w TVNach, tabloidach. Stąd kupowanie na raty gigantycznych plazm, na których ogląda się z wypiekami na twarzy reklamy w jakości HD, średnio co parę minut. Podobnie w 2007 r. miało miejsce zachłyśnięcie się multipleksem i rezygnacja z mniejszych klimatycznych kin, co szybko odbiło się w fatalnej sytuacji finansowej Kosmosu, Wyzwolenia, Bajki. Pamiętam, że losy Wyzwolenia były już przesądzone kiedy na seansie "Dom zły" oprócz nas pojawiło się raptem 5 osób. No, ale przecież multipleks to takie trendy i wygodne rozwiązanie, bo do kina można zajrzeć teraz w przerwie między zakupami a pałaszowaniem fastfoodów. Dziwne, że w Warszawie wciąż funkcjonują archaiczne kina, takie totalnie passe wg lubelskich lanserków. Luna, Iluzjon, Muranów, Femina, Kino Lab, Kultura kuszą repertuarem i biletami już od 5 zł.