![]() |
he he he he he....dobre.
|
![]() |
płacze nad nami....
|
![]() |
powinna jeszcze spiewac-ta opcje mozna jeszcze ustawic ale chyba ktos o tym zapomnial
|
![]() |
To nie cud to raczej wskazanie że płacze nad losem biednych ludzi ! a cud byłby wtedy gdyby wszystkim ludziom zaczęło by się żyć lepiej gdyby mieli pracę i godne zarobki , gdyby w szpitalach nie brakowało kasy na ratowanie życia ludzkiego i resztę niech każdy sam sobie dopisze historie do tych cudów !.Więc nie miejmy złudzeń .
|
![]() |
Ciemny ludu, nic już ciebie nie odmieni, ciemność we łbie pozostanie... moherowy zawrót głowy.
|
![]() |
Najlepiej to się śmiać, ale jak by Wam potrzebny był cud to byście na kolanach tam biegli, żeby się modlić... To są fakty i znak od Boga, ale jak zwykle cuda prawosławne w katolickiej Polsce to nieprawdziwe cuda
|
![]() |
Co bidne Ikony mają robić patrząc na to,co dzieje się ze zwiazkami wyznaniowymi?
Czy nie lepiej, aby sprawe przejęli z np. lubelskiego UP? - bo np. latem lecące na chodniki soki wydzielają drzewa, a z drewna powstają Ikony!
Jednym słoewm - był Cud - nie ma cudu!
|
![]() |
w katolickiej wierze nie ma cudu,bo nie jest do konca zgodna z prawdą. no ale panstwo polskie za dykatury kaczynskiego chciala zrobic z polski panstwo katolickie,ponizając inne religie. w prawoslawiu cuda nie raz sie zdarzaly i dla ludzi tej wiary to nie jest nic nad zwyczajnego,bo ich wiara w Boga jest szczera
|
![]() |
[media]http://www.youtube.com/watch?v=lwMreB7SRao[/media]
|
![]() |
Jak stałem się prawosławny - Oliver Clement
Nazywam się Olivier Clement, jestem Francuzem , historykiem z wykształcenia, przyjąłem prawosławie w wieku trzydziestu lat. Współtworzyłem Bractwo Prawosławne w Europie Zachodniej, redagowałem czasopismo "Teologiczne Kontakty", napisałem wiele książek teologicznych. Dziś opowiem o swojej drodze do prawosławia
Urodziłem się w 1921 roku na południu Francji. Do tego czasu dwa pokolenia w mojej rodzinie już nie były chrześcijańskie. Moi przodkowie z jednej strony byli katolikami, z drugiej protestantami. Kiedy byłem mały, mnie i mojej siostry nie ochrzczono. We wsi, w której mieszkałem mówiono, że są trzy religie: katolicy, protestanci i socjaliści. Socjaliści nie chodzili do kościoła i nie chrzcili dzieci.
Wychowywałem się w środowisku, gdzie nikt nie mówił o Bogu. Kiedy jako dziecko pytałem: co to takiego śmierć? - odpowiadano mi: niebyt, nicość. Mój dziad ze strony ojca i ojciec byli ateistami. Ale byli sprawiedliwymi i szczodrymi ludźmi, chociaż nie byłem w stanie zrozumieć ich słów, że po śmierci nic nie ma i co to znaczy być dobrym i sprawiedliwym. A bardzo wcześnie zacząłem zadawać sobie pytania.
Pytałem siebie: Jeśli wszystko jest materialne, skąd pochodzi to światło, które widziałem w spojrzeniach niektórych ludzi? To było najtrudniejsze pytanie. Żyłem między trwogą i zachwytem nad tajemnicą piękna świata. A że urodziłem się w południowej Francji, która jest bardzo piękna, odczuwałem jednocześnie i trwogę, kiedy myślałem, że wszystko to musi odejść w niebyt, zniknąć.
Kiedy podrosłem, próbowałem zrozumieć swój ateizm i próbowałem realizować go w swoim życiu. Przez pewien czas nawet zajmowałem się marksizmem. Ale pewnego razu, siedząc w uniwersyteckiej bibliotece nad książką Marksa, nagle zrozumiałem, że to co napisał w ogóle mnie nie interesuje, że szukam czegoś innego - sensu życia.
I przez dziesięć lat szukałem, zajmując się historią kultur i religii. Czytałem wiele książek, spotykałem się z ludźmi, byłem pochłonięty hinduską filozofią. Ona odpowiadała memu zachwytowi nad tajemnicą tego, że wszystko jest boskie. Ale stosunkowo szybko odczułem jakiś niepokój, rozdwojenie. Z jednej strony były Indie - święte i boskie. Poprzez duchowe doświadczenie, jak mówiło się w hinduskiej filozofii, osiągam samego siebie, i to moje "ja" jest tożsame z "ja" wszystkich ludzi. Jest to myśl, przy której nie sposób myśleć o innym. Zdumiały mnie w Upaniszadach teksty, które mówią o tym, że jeśli matka kocha swoje dziecko, to nie z powodu dziecka, a z powodu siebie samej. Jeśli mężczyzna kocha kobietę, to nie z powodu jej, a z powodu siebie. Wychodziło na to, że jest tylko boskie i wszystko inne jest przez nie pochłonięte.
Z drugiej strony w tym samym czasie odkryłem dla siebie bardzo ważny aspekt europejskiej kultury - portret, na którym zawsze przedstawiony jest ktoś inny, kto otwiera się przede mną i idzie ku mnie, ale pozostaje mimo to inny niż ja.
Znalazłem się między tymi dwoma problemami. Oto pierwszy: wszystko jest boskie, wszystko jest Bóstwem. I drugi: istnieje inny, ale pozostaje pytanie czy mogę rzeczywiście spotkać się z nim?
Te rozważania nałożyły się na dość smutne wydarzenia w moim życiu. W końcu przeżyłem kryzys wewnętrzny i byłem na granicy samobójstwa. Ale pewnego razu kupiłem książkę nieznanego mi wówczas Włodzimierza Łosskiego "Teologia mistyczna Kościoła wschodniego". Ogromne wrażenie wywarł na mnie rozdział o Trójcy i człowieku jako o obrazie Trójcy. W Trójcy odkrywała się ta głęboka jedność, którą przeniknięta jest myśl Indii, a jednocześnie ta różnorodność, o której mówiły europejskie portrety. Dla mnie było to odkrycie. Potem przeczytałem książkę Bierdiajewa "Filozofia wolności". Zrozumiałem tylko jedną czwartą tego, co było w tych książkach napisane, ale powiedziałem sobie: tak, mogę być chrześcijaninem. Ci chrześcijanie, których spotkałem wcześniej, nie przekonali mnie do tego. Nieco wcześniej przeczytałem Dostojewskiego i on także wiele rzeczy otworzył przede mną.
I oto pewnego dnia Chrystus wszedł w moje serce.
Muszę przyznać, że już dawno czytałem Ewangelię. Przyciągała mnie i odpychała. Pytałem siebie: jak Chrystus mógł mówić o sobie, że jest jednocześnie i drogą, i prawdą, i życiem? A co z innymi religiami, Buddą, mistykami Indii?
W pewnym momencie poczułem oczywistość tego, kim jest Chrystus i odrzuciłem wszystko, co wiedziałem z historii religii. Zrozumiałem, że Chrystus chce, żebym był, żebym istniał. Można powiedzieć, że w istnienie Boga nigdy nie wątpiłem, ale wątpiłem w swoje własne istnienie (w czym "pomogło mi" doświadczenie hinduskich ćwiczeń, które kiedyś praktykowałem). Ale Bóg stał się człowiekiem i przez to powiedział mi, że istnieję, i zdałem się na Niego.
Pozostawał jeden problem, jak żyć z tym, co jest powiedziane w Ewangelii Jana: jeśli nie będziecie jeść ciała Syna Człowieczego i pić Jego krwi, nie będziecie mieć życia wiecznego. Rozumiałem, że mowa o Eucharystii. Ale pojawiał się problem Kościoła. Kościół katolicki zawsze był mi obcy. Mój dziadek opowiadał mi, że w winnicach znajdowano kości protestantantów - katolicy nie zgadzali się na ich pochówek na cmentarzu. A obok mojej wsi był zamek z ogromną wieżą: do niej wrzucano protestantki. Jedna z nich spędziła w wiezieniu 16 lat tylko dlatego, że jej brat był protestanckim pastorem. W wieku 60 lat wyszła na wolność i napisała na kamieniu "sprzeciwiać się". Dla mnie stało się to symbolem niepokonanej wolności ludzkiego ducha, sprzeciwu wobec króla i papieża.
Próbowałem czytać Tomasza z Akwinu, ale była to nudna lektura. Co się tyczy protestantyzmu, miałem wrażenie, że Bóg w nim jest wrogiem życia i że poprzez tę naukę nie ma sposobu na osiągnięcie i zobrazowanie piękna tego świata.
Chociaż, nawiasem mówiąc, czytałem wielkich autorów - katolików i protestantów. Czytałem, bo znajdowałem w nich wiadomości o ojcach Kościoła. Były to książki m.in. Henri de Loubaka, Jeana Danielou, wydane w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, kiedy ci autorzy sami dla siebie odkrywali świętych ojców.
Ale szczególnie ważne były dla mnie prace Włodzimierza Łosskiego.
Czułem, że drzwi powoli się otwierają.
W prawosławiu przyciągało mnie wiele: ważność zmartwychwstania, idea ubóstwienia człowieka poprzez wcielenie Boga, idea Świętej Trójcy, teologia Bożych energii pochodzących od przemienionego Chrystusa i przenikających całe stworzenie. To ostatnie nadawało w moich oczach chrześcijaństwu kosmiczny charakter. Tutaj znalazłem tradycję, która żyła u wszystkich wielkich chrześcija
|
![]() |
co ty bredzisz ponizal was stalin i lenin a wlasciwie niszczyl a wy dalej modlicie sie jezykiem tych mordercow ja jako katolik mam wiele szacunku dla prawoslawnych ale potrzeba zmian wasze nabozenstwa odprawiajcie w jezyku polskim a trzeba miec szacunek to wszystkich chrzescijan poczytaj ilu ginie codziennie za wiare w Chrystusa na bliskim wschodzie |
![]() |
Język staro-cerkiewno-słowiański http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_staro-cerkiewno-s%C5%82owia%C5%84ski najstarszy literacki język słowiański, formujący się od połowy IX wieku i oparty głównie na słowiańskich gwarach Sołunia (dzisiejsze Saloniki) http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c1/Pater_noster_cu.PNG Modlitwa Ojcze nasz zapisana cyrylicą w języku s-c-s: Oćcze naś, iże jesi na niebiesĭch, da świętit się imię twoje, da priidziet cĕsarzstwo twoje, da bądziet wola twoja na zemli jako na niebiesi; chlĕb naszĭ nasąśnyj dażdź nam w dzin semĭ, i ostawi namĭ dłŭgy nasi jako i my ostawlajemŭ dłŭżĭnkomŭ nasimŭ; ne wŭwedi nas w napaść i izbawi nas ot neprijĕzni. Twoje bo jest cĕsarzstwo i siła i sława na wĕky. Amiń. http://www.radom.cerkiew.org/wp-content/uploads/2010/04/radom.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/35/Oldchurchslavonic.jpg
|
![]() |
Najlepiej to się śmiać, ale jak by Wam potrzebny był cud to byście na kolanach tam biegli, żeby się modlić... To są fakty i znak od Boga, ale jak zwykle cuda prawosławne w katolickiej Polsce to nieprawdziwe cuda
|
![]() |
Prawosławna młodzież z Janowa Podlaskiego w Terespolu
14 grudnia grupa młodzieży prawosławnej z Zespołu Szkół im. A. Naruszewicza w Janowie Podlaskim wraz ze swoim opiekunem duchownym, ks. Jarosławem Ogurkiem, odwiedziła cerkiew pw. św. Jana Teologa w Terespolu pragnąc pomodlić się przed ikoną Matki Bożej "Szybko Spełniającej Prośby” która pod koniec września rozpoczęła wydzielać mirro.
Podczas tego modlitewnego wyjazdu z błogosławieństwa proboszcza parafii w Terespolu, ks. Jarosława Łosia, odsłużyliśmy Liturgię, podczas której młodzież przystąpiła do sakramentów spowiedzi i Eucharystii oraz molebien do Bogurodzicy, po czym wszyscy obecni w cerkwi podeszli do ikony i zostali namaszczeni olejem, który wypłynął w cudowny sposób z terespolskiej ikony Matki Bożej.
W słowie skierowanym do młodzieży proboszcz parafii w Terespolu ks. Jarosław Łoś podkreślił rolę modlitwy, postu i pokuty w życiu współczesnego młodego człowieka oraz życzył wszystkim nieustającej opieki Przenajświętszej Bogurodzicy.http://www.lublin.cerkiew.pl/aktual.php?id_n=14292&id=139
|
![]() |
|
![]() |
Ty gościu z godz. 11: 55 nie jesteś mile widziany
na tej stronie! Więcej w tobie diabła niż człowieka.
|
![]() |
Ciemny ludu, nic już ciebie nie odmieni, ciemność we łbie pozostanie... moherowy zawrót głowy.A ty Olu tak jak taniec chochołowy! Tyle w tobie pustej słomy, kruchych myśli jak ta słoma. W twoim sercu nędzna wiecha... kiedyś o tym się przekonasz. Życzę abyś uszedł kary. Proś o łaskę wiary. |
![]() |
w katolickiej wierze nie ma cudu,bo nie jest do konca zgodna z prawdą. no ale panstwo polskie za dykatury kaczynskiego chciala zrobic z polski panstwo katolickie,ponizając inne religie. w prawoslawiu cuda nie raz sie zdarzaly i dla ludzi tej wiary to nie jest nic nad zwyczajnego,bo ich wiara w Boga jest szczeraNie pamiętam żadnej dyktatury za śp. Kaczyńskiego! Wiara katolicka innych wiar nie poniża! Nasza wiara jako jedyna jest zawsze wyśmiewana i poniżana. W naszej wierze katolickiej zdarzyło się wiele cudów. Trzeba wybrać się do Sokółki, żebyś przejrzał... |
![]() |
To nie cud to raczej wskazanie że płacze nad losem biednych ludzi ! a cud byłby wtedy gdyby wszystkim ludziom zaczęło by się żyć lepiej gdyby mieli pracę i godne zarobki , gdyby w szpitalach nie brakowało kasy na ratowanie życia ludzkiego i resztę niech każdy sam sobie dopisze historie do tych cudów !.Więc nie miejmy złudzeń .Beduinie ty nie rozumiesz co znaczy CUD. Trzeba abyś dokształcił się w tym temacie. To, że brakuje kasy na ratowanie życia, zależne jest od człowieka sprawującego władzę. Nie mieszaj w to Boga. |
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|