Panowie politycy, zarządcy Parku, na "wirtualną rzeczywistość" to mieli Panowie czas trzydzieści-kilka lat temu. Dzisiaj to co już musi być to Connected Experiences (CE), Citizen Development (CD) i wiśnia na torcie: (AR) czyli Augumented Reality. AR to suplementowana rzeczywistość. Wytłumaczę to czytelnikom: Connected Experience, to centrum nauki ukierunkowane, z misją i spójną wizją. To, że z lewej mają wystawę efektu Doplera, z prawej mikroskop, a jeszcze obok przekrój żyrafy, nie tworzy spójnej całości, tylko zlepek wielu dziwności. Centrum musi mieć jeden sens, myśl przewodnią. Jedną z nich jest potencjalnie forsowana wizja Lubelskiej Wyżyny IT, czy jak to by nazwać to lubelskie silicon valley. Centrum skupione na Technikach Komputerowych, tłumacząc jak działa procesor, a jak kości RAM, lub różne typy transmisji danych. Oprogramowanie, różne zawody informatyczne. Gigantyczny komputer do którego można wejść, gigantyczna klawiatura, monitor i mysz. A nawet techniki sortowania, drukowania, skanowania. Po przejściu przez takie Centrum, młody człowiek powinien czuć się zachęcony do samodzielnego próbowania programowania, druku 3D, powinien znać różne typy filamentów, oraz jak drukuje drukarka 3D. Tu wchodzi pojęcie CD, Citizen Developer, czyli takie przygotowanie obiektu, by zwiedzający mogli samodzielnie spróbować zaprogramować roboty, albo niczym Lara Croft, rozwiązać zagadkę logiczną. Całość przeżycia ubogacona za pomocą Augumented Reality, suplementowanej rzeczywistości, czyli rzeczami wirtualnymi, obiektami, animowanymi postaciami czy pokemonami, wygenerowanymi komputerowo i umieszczonymi w przestrzeni budynku, które widać dopiero gdy się spojrzy przez kamerkę własnego smartfona, lub okulary, takie Oculusy które zwiedzający otrzymują na wejściu. Niewidzialny świat. Mało decyzji władzy popieram, ale tu rzeczywiście może jest sens, że w LPNT nastąpiła refleksja co do formy i celu centrum nauki.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz