Czy chodzi o tą legendę o dewelorozwoju, w której pazerna czarcia dewelo-łapa sięga coraz głębiej do kasy miejskiej, a to żeby uzbroić banki ziemi, a to żeby wyszarpać tereny zielone pod tłuczenie mamony, a to żeby zapełnić biurwami miejskimi świecące pustką dewelo-biurwowce? I o dewelosułtanie, który zaprzedał duszę tym czartom? Fascynująca oPOwieść - miejmy nadzieję, że zakończy się happy-endem, a dewelo-czarty i ich słudzy zostaną strąceni do siódmego kręgu piekielnego.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz