Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Krzysztof Żuk: Rano jest prezydentem, a po południu kandydatem w wyborach

Utworzony przez Pracuś, 25 października 2010 r. o 22:35
A doba ma tylko 24 godziny: http://www.prezydentlublina.com/
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
a ja redaktora przepraszam, a poseł na ten przykład, to o jakiej porze jest posłem a o jakiej kandydatem? no nieco obiektywizmu
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ale haruje . Może niech ten pan z czegoś zrezygnuje?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
proponuje,by tego czlowieka,kandytata,wice prezydenta przebadal jakis psychiatra,bo to sa chyba obajwy choroby psychicznej ,kiedy czlowiek jest w jednej chwili deklaruje sie jako kandydat ,a za moment zmienia sie w wice prezydenta ,to kim ten czlowiek jest i jak nalezy tarktowac jego slowa,obietnice,deklaracje?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Pan Żuk nigdy prezydentem nie będzie ,bo się po prostu nie nadaje:1/nie ma wizji Lublina,2/szasta pieniędzmi na lewo i prawo, a tu najpierw trzeba być oszczędnym,3/dosyć już hazardziści oszukiwali mieszkańców! Ośmielam się zaznaczyć,że z obecnej grupy kandydatów zdecydowanie najlepiej się prezentuje i zdaje być przygotowana p.I.Sierakowska! ps.jestem bezpartyjny!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nikt nie obieca tyle co Żuk ! Inwestycje Husqvarny, biogazowania w Wożuczynie czy obiecanki dla zwalnianych z Cukrowni. Ale zawsze można więcej jak się jest rodziną Pana Janusza Lewandowskiego KOMISARZA w Komisji Europejskiej. PO=Puste Obietnice
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gotti napisał:
Nikt nie obieca tyle co Żuk ! Inwestycje Husqvarny, biogazowania w Wożuczynie czy obiecanki dla zwalnianych z Cukrowni. Ale zawsze można więcej jak się jest rodziną Pana Janusza Lewandowskiego KOMISARZA w Komisji Europejskiej. PO=Puste Obietnice
Puści i Skorumpowani beda lepszymi radnymi
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Głupio Żukowi w sumie coś obiecywać w kampanii. Jego czas jeszcze trwa i ludzie widzą olbrzymi postęp Lublina za jego kadencji. A tak w ogóle to niech się zastanowi co robi "kojarzony z PO" Wojciechowski?? Może lepiej niech połączą siły to będzie jasne i czytelne kto jest kim w tej układance.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Kłamie jak wynika z artykułu w sprawie obecności na Bursztynowej,więc jak można mu zaufac.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
pajac ! tylko pajac !
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Hostoria - jeśli ją znasz, łatwiej zrozumiesz teraźniejszość. Wybierzmy prezydenta ze Świdnika i przyłączmy to miasto do Lublina. Drogi już robią, pola zabuduje się, będzie O.K. W najnowszej historii Lublina mamy posła, która nie do końca wie gdzie leży Lublin. Teraz mamy szansę na prezydenta spoza miasta.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Husqvarna - nieodwzajemniona miłość, a wokół węszy CBA Artykuł z Gazety w Lublinie 2010-06-22, ostatnia aktualizacja 2010-06-21 22:03 TAK rządzi PAN ŻUK !!! Urzędnicy wydziału inwestycji tak bardzo bali się, że Husqvarna nie wejdzie do strefy na Felinie, że szli na skróty nie bacząc na procedury. Teraz mają na karku CBA, a Szwedzi i tak wybrali Mielec CBA weszło do ratusza w piątek rano. Już wtedy w siedzibie antykorupcyjnego biura przy ul. Hempla trwały przesłuchania pracowników wydziału inwestycji. Inspirowani najprawdopodobniej anonimowym donosem agenci szukali śladów po nieprawidłowościach, do jakich miało dojść przy budowie drogi oraz nitki wodociągu w strefie ekonomicznej na Felinie. Chodzi o dojazd i rury prowadzące do działki, którą interesowała się szwedzka Husqvarna. Jak Palikot wymyślił nam Husqvarnę O tym, że Szwedzi chcą zbudować w Lublinie fabrykę kosiarek, poinformował poseł PO Janusz Palikot. 16 listopada niespodziewanie ogłosił na spotkaniu z mieszkańcami Niedrzwicy Dużej: - Jesteśmy za pięć dwunasta przed podpisaniem umowy. To inwestycja warta 150 milionów złotych - zachwalał przyszły sukces ekipy prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego. Pracę w fabryce miało dostać 400 osób, ale skończyło się na zapowiedziach. W połowie stycznia wiadomo już było, że Husqvarna wybrała strefę ekonomiczną w Mielcu na Podkarpaciu. Urzędnicy ratusza i Palikot nie stracili rezonu. - Samo to, że Szwedzi się nami zainteresowali to już wielki w sukces - powtarzali w rozmowach. Jak ustaliła "Gazeta", pewne jest co innego: Husqvarna tylko sondowała lubelski ratusz. Tak naprawdę traktowała Lublin jako drugi wybór. Stawiała za to urzędnikom prezydenta co raz bardziej nierealne wymagania, by potem móc łatwiej zrezygnować. Zaś ludzie Wasilewskiego robili wszystko, aby Szwedów nie stracić. Nikt bowiem nie miał wątpliwości, że przyciągnięcie tak poważnego inwestora będzie komentowane jako wielki sukces prezydenta i PO. Na wariackich papierach Sobotni "Kurier Lubelski" podał, że sprawą drogi i wodociągu na Felinie zajmuje się CBA, bo urząd zlecił wybudowanie infrastruktury na potrzeby Szwedów bez koniecznych pozwoleń. Nie przeprowadził też przetargu na wykonawcę robót. Dopiero teraz "dorabia się dokumenty". "Gazeta" dotarła do urzędnika zajmującego się drogą i wodociągiem dla Husqvarny. W piątek przesłuchało go CBA. Jego relacja rzuca trochę światła na historię negocjacji. Zanim Palikot pochwalił się zainteresowaniem Szwedów, urząd miasta zlecił wykonanie projektów uzbrojenia terenu (niezbędnych dróg i sieci wodociągowej) jednemu z biur projektowych. Miało czas do końca 2010 roku. Gdy Husqvarna potwierdziła swoje plany, ustalono, że w pierwszej kolejności zostanie zaprojektowana droga do jej fabryki. Do marca tego roku miał powstać utwardzony dojazdy do budowy, a do lipca normalna asfaltowa jezdnia. Niespodziewanie w listopadzie ub. roku Szwedzi postawili zupełnie nowe warunki - najważniejsze pierwsze prace związane z niwelacją terenu miały zacząć się już w styczniu 2010. Dla ratusza oznaczało to, że jeśli chce utrzymać Husqvarnę, to do końca grudnia musiał zbudować ok. 400 metrowy dojazd dla ciężkiego sprzętu. - Mieliśmy dwie opcje - albo powiedzieć: nic nie da się zrobić, albo coś wymyślić i drogę zbudować. Gdybyśmy wybrali to pierwsze, opozycja od razu zaatakowałaby nas za nieudolność. Pozostało budować. Trochę na "wariackich papierach" - relacjonuje nasz rozmówca. Zgodnie z przepisami trzeba było ogłosić przetarg, wybrać wykonawcę, w międzyczasie uporać się z ewentualnymi protestami przegranych. Wydział inwestycji postanowił pójść na skróty. Bez żadnych umów, na uścisk ręki dogadano się z Przedsiębiorstwem Robót Drogowo-Mostowych. PRDM wygrywa dużo miejskich przetargów, a w strefie buduje już drogi. Wodociągami, też na słowo, obiecało zająć Lubelskie Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych. Miasto zamawia, ale nie może płacić Wszystko powstało ekspresowo - w trzy tygodnie. Ratusz zobaczył światełko w coraz bardziej mrocznym tunelu. Gdy chciał się pochwalić tempem prac Husqvarnie, ta na początku stycznia oznajmiła, że woli inwestować w Mielcu. Na lodzie zostali wykonawcy. Bez umowy na razie nie mają szans, żeby dostać swoje wynagrodzenie. - Faktem jest, że zastanawiamy się, jak zapłacić PRDM i LPRINŻ, bo oba te przedsiębiorstwa mogą w sądzie domagać się zapłaty - potwierdza Zbigniew Choduń, kierownik w wydziale inwestycji. Urzędnicy wydziału inwestycji znaleźli, jak im się wydawało, furtkę, która pozwoli całą sprawę odkręcić. Mogli nie ogłaszać przetargu i wybrać wykonawców z wolnej ręki. Prawo pozwala na to, gdy termin nagli, ale wydział inwestycji powinien dostać zgodę komisji, w której zasiadają specjaliści z biura zamówień publicznych. - Wydział inwestycji dopiero w kwietniu (kiedy droga i wodociąg już powstały) starał się, aby komisja zatwierdziła wybór z wolnej ręki, ale przesłał niekompletne dokumenty. Miał je uzupełnić, ale tego nie zrobił - mówi Krzysztof Żuk pełnomocnik prezydenta ds. strefy na Felinie i jego drugi zastępca. - Jeśli już złamaliśmy jakiś przepis, to tylko taki, że prace zaczęły się zanim zgłosiliśmy je do wydziału architektury. Tyle naszej winy - ucina kierownik Choduń. Fic milczy, winnych nie ma? Za wydział inwestycji odpowiada Stanisław Fic, najbliższy współpracownik prezydenta Wasilewskiego i jego pierwszy zastępca. Rozmawiać nie chce. Wczoraj przez sekretarkę odesłał nas do biura prasowego. To odpowiedziało, że dyrektorzy od inwestycji: Marzena Jodłowska i Marek Młynarczyk nie poniosą konsekwencji, bo nie stwierdzono żadnych ich "zaniechań". Oboje są nieuchwytni dla dziennikarzy. Mało prawdopodobne jest, aby sprawa skończyła się na postawieniu komukolwiek prokuratorskich zarzutów. - Interes publiczny nie ucierpiał, bo wybudowana droga i wodociąg przydadzą się dla następnych inwestorów - uważa Żuk. Z kolei prokuratura poinformowała nas wczoraj, że nie nadzoruje postępowania prowadzonego przez CBA. Gdyby było inaczej, oznaczałoby to, że biuro widzi w działaniach ratusza materiał na proces karny.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
GOTTI napisał:
Husqvarna - nieodwzajemniona miłość, a wokół węszy CBA Artykuł z Gazety w Lublinie 2010-06-22, ostatnia aktualizacja 2010-06-21 22:03 TAK rządzi PAN ŻUK !!! Urzędnicy wydziału inwestycji tak bardzo bali się, że Husqvarna nie wejdzie do strefy na Felinie, że szli na skróty nie bacząc na procedury. Teraz mają na karku CBA, a Szwedzi i tak wybrali Mielec CBA weszło do ratusza w piątek rano. Już wtedy w siedzibie antykorupcyjnego biura przy ul. Hempla trwały przesłuchania pracowników wydziału inwestycji. Inspirowani najprawdopodobniej anonimowym donosem agenci szukali śladów po nieprawidłowościach, do jakich miało dojść przy budowie drogi oraz nitki wodociągu w strefie ekonomicznej na Felinie. Chodzi o dojazd i rury prowadzące do działki, którą interesowała się szwedzka Husqvarna. Jak Palikot wymyślił nam Husqvarnę O tym, że Szwedzi chcą zbudować w Lublinie fabrykę kosiarek, poinformował poseł PO Janusz Palikot. 16 listopada niespodziewanie ogłosił na spotkaniu z mieszkańcami Niedrzwicy Dużej: - Jesteśmy za pięć dwunasta przed podpisaniem umowy. To inwestycja warta 150 milionów złotych - zachwalał przyszły sukces ekipy prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego. Pracę w fabryce miało dostać 400 osób, ale skończyło się na zapowiedziach. W połowie stycznia wiadomo już było, że Husqvarna wybrała strefę ekonomiczną w Mielcu na Podkarpaciu. Urzędnicy ratusza i Palikot nie stracili rezonu. - Samo to, że Szwedzi się nami zainteresowali to już wielki w sukces - powtarzali w rozmowach. Jak ustaliła "Gazeta", pewne jest co innego: Husqvarna tylko sondowała lubelski ratusz. Tak naprawdę traktowała Lublin jako drugi wybór. Stawiała za to urzędnikom prezydenta co raz bardziej nierealne wymagania, by potem móc łatwiej zrezygnować. Zaś ludzie Wasilewskiego robili wszystko, aby Szwedów nie stracić. Nikt bowiem nie miał wątpliwości, że przyciągnięcie tak poważnego inwestora będzie komentowane jako wielki sukces prezydenta i PO. Na wariackich papierach Sobotni "Kurier Lubelski" podał, że sprawą drogi i wodociągu na Felinie zajmuje się CBA, bo urząd zlecił wybudowanie infrastruktury na potrzeby Szwedów bez koniecznych pozwoleń. Nie przeprowadził też przetargu na wykonawcę robót. Dopiero teraz "dorabia się dokumenty". "Gazeta" dotarła do urzędnika zajmującego się drogą i wodociągiem dla Husqvarny. W piątek przesłuchało go CBA. Jego relacja rzuca trochę światła na historię negocjacji. Zanim Palikot pochwalił się zainteresowaniem Szwedów, urząd miasta zlecił wykonanie projektów uzbrojenia terenu (niezbędnych dróg i sieci wodociągowej) jednemu z biur projektowych. Miało czas do końca 2010 roku. Gdy Husqvarna potwierdziła swoje plany, ustalono, że w pierwszej kolejności zostanie zaprojektowana droga do jej fabryki. Do marca tego roku miał powstać utwardzony dojazdy do budowy, a do lipca normalna asfaltowa jezdnia. Niespodziewanie w listopadzie ub. roku Szwedzi postawili zupełnie nowe warunki - najważniejsze pierwsze prace związane z niwelacją terenu miały zacząć się już w styczniu 2010. Dla ratusza oznaczało to, że jeśli chce utrzymać Husqvarnę, to do końca grudnia musiał zbudować ok. 400 metrowy dojazd dla ciężkiego sprzętu. - Mieliśmy dwie opcje - albo powiedzieć: nic nie da się zrobić, albo coś wymyślić i drogę zbudować. Gdybyśmy wybrali to pierwsze, opozycja od razu zaatakowałaby nas za nieudolność. Pozostało budować. Trochę na "wariackich papierach" - relacjonuje nasz rozmówca. Zgodnie z przepisami trzeba było ogłosić przetarg, wybrać wykonawcę, w międzyczasie uporać się z ewentualnymi protestami przegranych. Wydział inwestycji postanowił pójść na skróty. Bez żadnych umów, na uścisk ręki dogadano się z Przedsiębiorstwem Robót Drogowo-Mostowych. PRDM wygrywa dużo miejskich przetargów, a w strefie buduje już drogi. Wodociągami, też na słowo, obiecało zająć Lubelskie Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych. Miasto zamawia, ale nie może płacić Wszystko powstało ekspresowo - w trzy tygodnie. Ratusz zobaczył światełko w coraz bardziej mrocznym tunelu. Gdy chciał się pochwalić tempem prac Husqvarnie, ta na początku stycznia oznajmiła, że woli inwestować w Mielcu. Na lodzie zostali wykonawcy. Bez umowy na razie nie mają szans, żeby dostać swoje wynagrodzenie. - Faktem jest, że zastanawiamy się, jak zapłacić PRDM i LPRINŻ, bo oba te przedsiębiorstwa mogą w sądzie domagać się zapłaty - potwierdza Zbigniew Choduń, kierownik w wydziale inwestycji. Urzędnicy wydziału inwestycji znaleźli, jak im się wydawało, furtkę, która pozwoli całą sprawę odkręcić. Mogli nie ogłaszać przetargu i wybrać wykonawców z wolnej ręki. Prawo pozwala na to, gdy termin nagli, ale wydział inwestycji powinien dostać zgodę komisji, w której zasiadają specjaliści z biura zamówień publicznych. - Wydział inwestycji dopiero w kwietniu (kiedy droga i wodociąg już powstały) starał się, aby komisja zatwierdziła wybór z wolnej ręki, ale przesłał niekompletne dokumenty. Miał je uzupełnić, ale tego nie zrobił - mówi Krzysztof Żuk pełnomocnik prezydenta ds. strefy na Felinie i jego drugi zastępca. - Jeśli już złamaliśmy jakiś przepis, to tylko taki, że prace zaczęły się zanim zgłosiliśmy je do wydziału architektury. Tyle naszej winy - ucina kierownik Choduń. Fic milczy, winnych nie ma? Za wydział inwestycji odpowiada Stanisław Fic, najbliższy współpracownik prezydenta Wasilewskiego i jego pierwszy zastępca. Rozmawiać nie chce. Wczoraj przez sekretarkę odesłał nas do biura prasowego. To odpowiedziało, że dyrektorzy od inwestycji: Marzena Jodłowska i Marek Młynarczyk nie poniosą konsekwencji, bo nie stwierdzono żadnych ich "zaniechań". Oboje są nieuchwytni dla dziennikarzy. Mało prawdopodobne jest, aby sprawa skończyła się na postawieniu komukolwiek prokuratorskich zarzutów. - Interes publiczny nie ucierpiał, bo wybudowana droga i wodociąg przydadzą się dla następnych inwestorów - uważa Żuk. Z kolei prokuratura poinformowała nas wczoraj, że nie nadzoruje postępowania prowadzonego przez CBA. Gdyby było inaczej, oznaczałoby to, że biuro widzi w działaniach ratusza materiał na proces karny.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Pan Żuk? a co sie kryje za ta piekna wyborcza otoczka? dosc nie szczere zachowanie. Jak tak ma wygladac prezentura to ja dziekuje.. http://img64.imageshack.us/img64/2956/kandydatnaprezydenta.jpg
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...