Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Trzech Króli - 6 stycznia 2020r.

Utworzony przez Gość, 6 stycznia 2020 r. o 16:35
Uroczystość Objawienia Pańskiego
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Papież Franciszek: Wiara nie sprowadza się do zestawu pięknych doktryn!  Podczas mszy w obchodzoną w poniedziałek uroczystość Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) papież Franciszek powiedział, że "wiara nie sprowadza się do zestawu pięknych doktryn". Za "poważne zagrożenie" uznał posługiwanie się Bogiem zamiast służenia mu. W homilii wygłoszonej w bazylice Świętego Piotra papież wskazał, że sensem drogi życia chrześcijańskiego jest pielgrzymowaniem do Boga, a nie "ku sobie samym". Człowiek, kiedy nie adoruje Boga, ma skłonność do adoracji swojego ego. Także życie chrześcijańskie bez oddawania czci Panu może stać się uprzejmym sposobem na aprobowanie siebie i swoich umiejętności - dodał. Przestrzegł: "to poważne zagrożenie: posługiwać się Bogiem, a nie służyć Bogu". Ile razy myliliśmy interesy Ewangelii z naszymi, ile razy pokrywaliśmy religijnością to, co zapewniało nam wygodę, ile razy myliliśmy władzę według Boga, która oznacza służenie innym, z władzą według świata, która jest służeniem sobie samym - zaznaczył. Franciszek podkreślał, że w życiu chrześcijańskim nie wystarczy wiedzieć; "nie wychodząc ze swoich ograniczeń, nie spotykając się, nie adorując, nie znamy Boga" - wyjaśnił. Na niewiele lub na nic się zdadzą teologia i skuteczność duszpasterska, jeśli nie zegniemy kolan; jeśli nie czynimy tak, jak Mędrcy, którzy byli nie tylko mądrymi organizatorami podróży, ale pielgrzymowali i adorowali - mówił papież przywołując Trzech Króli. Kiedy adorujemy - stwierdził - zdajemy sobie sprawę, że wiara nie sprowadza się do zestawu pięknych doktryn. Życie chrześcijańskie to dzieje miłości do Boga, w których nie wystarczają dobre idee, ale trzeba postawić go na pierwszym miejscu, tak jak czyni ktoś zakochany z osobą, którą miłuje. Takim właśnie musi być Kościół, oddający cześć, zakochany w Jezusie - przypomniał. Franciszek tłumaczył sens adoracji Jezusa mówiąc, że to znaczy spotykać go "bez listy próśb", ale po to, by z nim przebywać, odzwyczajać się od wielu rzeczy bezużytecznych, od uzależnień, które "znieczulają serce i zamraczają umysł". Adorując uczymy się odrzucania tego, czego nie należy czcić: bożka pieniędzy, bożka konsumpcji, bożka przyjemności, bożka sukcesu, naszego ego ustanowionego bożkiem - dodał papież. Jak stwierdził, wspaniałość życia "nie polega na posiadaniu, ale na miłowaniu". Franciszek zachęcał do tego, by pomagać bliźnim, spychanym na margines i cierpiącym, bo "tam jest Jezus". (wiadomosci.dziennik.pl)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Módlmy się: Z prośbą o potrzebne łaski w intencji bliżnich, spuchanych na margines i cierpiących z powodu niesprawiedliwości - Jezu, Ty się tym zajmij! Amen.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Módlmy się: Z prośbą o łaskę nawrócenia tych, którzy odrzucili Pana Boga adorując to, czego nie należy czcić: bożka pieniędzy, bożka konsumpcji, bożka przyjemności, bożka sukcesu, własnego ego ustanowionego bożkiem. Amen.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Módlmy się: Z prośbą o potrzebne łaski, abyśmy jak Gwiazda Betlejemska, świecili blaskiem autentycznej wiary, prowadząc do Pana Jezusa. Amen.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Módlmy się: W intencji błądzących, by odnaleźli Pana Jezusa i odrzucili to, czego nie należy czcić: bożka pieniędzy, bożka konsumpcji, bożka przyjemności, bożka sukcesu, własnego ego ustanowionego bożkiem. Amen.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Papież Franciszek: odkryjmy wartość adoracji! Ojciec Święty podczas Eucharystii sprawowanej w bazylice watykańskiej 6 stycznia, w uroczystość Objawienia Pańskiego. W Ewangelii (Mt 2,1-12) słyszeliśmy, że Mędrcy zaczynają przemawiać ujawniając swoje intencje: „Ujrzeliśmy Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon” (w. 2). Oddanie czci Bogu jest celem ich drogi, celem ich wędrówki. Istotnie, gdy przybyli do Betlejem, „zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon” (w. 11). Jeśli tracimy poczucie adoracji, to tracimy sens drogi życia chrześcijańskiego, które jest pielgrzymowaniem do Pana, a nie ku nam samym. Przed tym zagrożeniem przestrzega nas Ewangelia, przedstawiając obok Mędrców postacie, które nie potrafią adorować. Jest to przede wszystkim król Herod, który używa wyrażenia „adorować”, ale w sposób podstępny. Istotnie prosi Mędrców, aby poinformowali go o miejscu, w którym znajdowało się Dziecko, „abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon” (w. 8) - jak mówi. Jednakże Herod czcił samego siebie i dlatego chciał się uwolnić od Dzieciątka, posługując się kłamstwami. Czego nas to uczy? Że człowiek, kiedy nie adoruje Boga, ma skłonność do adoracji swojego ego. Także życie chrześcijańskie bez oddawania czci Panu, może stać się uprzejmym sposobem na aprobowanie siebie i swoich umiejętności - chrześcijanie, którzy nie potrafią adorować, którzy nie potrafią się modlić adorując. Jest to poważne zagrożenie: posługiwać się Bogiem, a nie służyć Bogu. Ile razy myliliśmy interesy Ewangelii z naszymi, ile razy pokrywaliśmy religijnością to, co zapewniało nam wygodę, ile razy myliliśmy władzę według Boga, która oznacza służenie innym, z władzą według świata, która jest służeniem sobie samym! Oprócz Heroda w Ewangelii są inni ludzie, którzy nie potrafią adorować: są to arcykapłani i uczeni ludu. Wskazują Herodowi z najwyższą precyzją, gdzie miał narodzić się Mesjasz: w Betlejem w Judei (por. w. 5). Znają proroctwa i dokładnie je przytaczają. Wiedzą, gdzie iść – wielcy ideolodzy, ale nie idą. Również z tego możemy wyciągnąć lekcję. W życiu chrześcijańskim nie wystarczy wiedzieć: nie wychodząc ze swoich ograniczeń, nie spotykając się, nie adorując, nie znamy Boga. Na niewiele lub na nic się zdadzą teologia i skuteczność duszpasterska, jeśli nie zegniemy kolan; jeśli nie czynimy tak, jak Mędrcy, którzy byli nie tylko mądrymi organizatorami podróży, ale pielgrzymowali i adorowali. Kiedy adorujemy, zdajemy sobie sprawę, że wiara nie sprowadza się do zestawu pięknych doktryn, lecz jest relacją z żywą Osobą, którą się kocha. Stając twarzą w twarz z Jezusem, poznajemy Jego oblicze. Adorując, odkrywamy, że życie chrześcijańskie to dzieje miłości z Bogiem, w których nie wystarczają dobre idee, ale trzeba postawić Go na pierwszym miejscu, tak jak czyni ktoś zakochany z osobą, którą miłuje. Takim właśnie musi być Kościół, oddający cześć, zakochany w Jezusie, swoim Oblubieńcu. Na początku roku odkrywamy adorację jako wymóg wiary. Jeśli będziemy umieli uklęknąć przed Jezusem, to pokonamy pokusę, by każdy parł do przodu swoją drogą. Adorowanie jest w istocie dokonywaniem wyjścia z największej niewoli, z niewoli samego siebie. Adorowanie to stawianie Pana w centrum, abyśmy nie byli już skoncentrowani na sobie. Chodzi o nadanie właściwego ładu rzeczom, dając Bogu pierwsze miejsce. Adorowanie to stawianie Bożych planów nad moim czasem, moimi prawami, moimi przestrzeniami. To przyjęcie nauki Pisma Świętego: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon” (Mt 4, 10). Bogu twemu: adorować to odczuć wzajemną przynależność do Boga. To powiedzenie do Niego „Ty” w głębi swej duszy, to zaniesienie Jemu życia, pozwalając Mu wejść w nasze życie. To sprawienie, by zstąpiła na świat Jego pociecha. Adorowanie to odkrycie, że, aby się modlić, wystarczy powiedzieć: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20, 28) i dać się przeniknąć Jego czułości.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
c.d. Adorować, to znaczy spotykać Jezusa bez listy próśb, ale z jedyną prośbą – aby z Nim przebywać. To odkrycie, że radość i pokój rosną wraz z uwielbieniem i dziękczynieniem. Kiedy adorujemy, pozwalamy Jezusowi nas uleczyć i zmieniać. Adorując dajemy Panu możliwość przemienienia nas Jego miłością, rozjaśnienia naszych ciemności, dania nam sił w słabości i odwagi w trudnych doświadczeniach. Adorować, to znaczy docierać do tego, co najistotniejsze: to sposób na odzwyczajenie się od wielu rzeczy bezużytecznych, od uzależnień, które znieczulają serce i zamraczają umysł. Adorując uczymy się bowiem odrzucania tego, czego nie należy czcić: bożka pieniędzy, bożka konsumpcji, bożka przyjemności, bożka sukcesu, naszego ego ustanowionego bożkiem. Adorować, to czynić siebie małym w obliczu Najwyższego, aby przed Nim odkrywać, że wspaniałość życia nie polega na posiadaniu, ale na miłowaniu. Adorować, to odkrywać, że jesteśmy braćmi i siostrami w obliczu misterium miłości, która przekracza wszelkie dystanse: to zaczerpnąć dobra ze źródła, to znaleźć w Bogu bliskim odwagę, by zbliżyć się do innych. Adorować, to umieć milczeć w obliczu Bożego Słowa, by uczyć się wypowiadania słów, które nie ranią, ale dają pocieszenie. Adoracja jest gestem miłości odmieniającym życie. To czynienie jak Mędrcy: to przynoszenie Panu złota, aby Mu powiedzieć, że nic nie jest cenniejsze niż On; to ofiarowanie Mu kadzidła, by powiedzieć, że tylko wraz z Nim nasze życie wznosi się ku temu, co wysokie; to wręczanie Mu mirry, którą namaszczano ranne i rozdarte ciała, aby obiecać Jezusowi, że pomożemy naszemu bliźniemu, spychanemu na margines i cierpiącemu, ponieważ On jest tam. Zazwyczaj potrafimy się modlić, prosimy, dziękujemy Panu, ale Kościół powinien pójść jeszcze dalej, z modlitwą adoracji, powinniśmy wzrastać w adoracji. To mądrość, której powinniśmy się uczyć każdego dnia - modlić się adorując, modlitwa adoracji. Drodzy bracia i siostry, dziś każdy z nas może zadać sobie pytanie: „Czy jestem chrześcijaninem adorującym? Wielu chrześcijan modlących się nie potrafi adorować. Zadajmy sobie to pytanie. Znajdujmy w naszych dniach czas na adorację i twórzmy przestrzenie na adorację w naszych wspólnotach. Do nas, jako Kościoła, należy, byśmy wypełniali słowa, którymi modliliśmy się dzisiaj w Psalmie: „Uwielbią Pana wszystkie ludy ziemi”. Adorując, również my odkryjemy, podobnie jak Mędrcy, sens naszego pielgrzymowania. I, podobnie jak Mędrcy, doświadczymy „bardzo wielkiej radości” (Mt 2, 10). (wiara.pl)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Módlmy się: W intencji za piękne Dzieło Misyjjne, misjonarki i misjonarzy, Bogu niech będą dzięki. Panie Boże zapłać za ich trud i oddanie! Amen.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Fotografia na której Papież Franciszek oddaje cześć Jezusowi. Figurka jest tylko symbolem: pocałunek papieża znakiem hołdu, który oddaje on narodzonemu dla każdego człowieka Bogu - naszemu Zbawicielowi. (wiara.pl)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Módlmy się: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
O mój Jezu w Hostii skryty, na kolanach wielbię Cię. W postać chleba Tyś spowity, Bóstwo Twoje kryje się. Ty co rządzisz całym światem, me zbawienie w ręku masz; tu przed Twoim Majestatem Aniołowie kryją twarz. O światłości przysłoniona, rzuć mi Twój promienny blask. O dobroci nieskończona, otwórz dla nas skarby łask. Chlebie życia przeobfity, nasyć duszy mojej głód. Boski ogniu tu zakryty, rozgrzej serca mego chłód. Jezu, Tyś jest Zbawicielem, ustrzeż mnie od zgubnych dróg. Bądź mi siłą i weselem, boś w tej Hostii żywy Bóg. Dla miłości Matki Twojej, racz wysłuchać prośbę mą: bądź miłością duszy mojej, nie gardź moją cichą łzą.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Adoracja Najświętszego Sakramentu: Przed obliczem Pana uniżmy się. Przed obliczem Pana uniżmy się. On sam wywyższy nas – Jego jest ziemia i czas. On sam wywyższy nas. Alleluja!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Papież Franciszek w Orędziu na XLVIII Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu: “Nie wystarcza przechadzać się po cyfrowych «drogach», a więc po prostu połączyć się: trzeba, aby temu połączeniu towarzyszyło prawdziwe spotkanie. Nie możemy żyć sami, zamknięci w sobie. Potrzebujemy kochać i być kochanymi. Potrzebujemy czułości.” (Msza online)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Módlmy się: Panie Jezu,  nie możemy żyć sami, zamknięci w sobie, potrzebujemy kochać i być kochanymi, potrzebujemy czułości. Polecamy Ci ludzi osamotnionych, szczególnie tych, którzy utknęli na cyfrowych «drogach», daj im łaskę prawdziwego spotkania. Amen.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Uwielbiam Cię Stwórco i Panie, utajony w Najświętszym Sakramencie. Uwielbiam Cię za wszystkie dzieła rąk Twoich, w których mi się ukazuje tyle mądrości, dobroci i miłosierdzia, o Panie, rozsiałeś tyle piękna na ziemi, a ono mi mówi o piękności Twojej, choć są tylko słabym odbiciem Ciebie, Niepojęta Piękności. Choć ukryłeś i utaiłeś piękność Swoją, oko moje oświecone wiarą dosięga Ciebie i dusza moja poznaje Stwórcę swego, najwyższe swe dobro i serce moje całe tonie w modlitwie uwielbienia. Stwórco mój i Panie, Twoja dobroć ośmieliła mnie mówić z Tobą - miłosierdzie Twoje sprawia to, że znika pomiędzy nami przepaść, która dzieli Stwórcę od stworzenia. Rozmawiać z Tobą o Panie, to rozkosz dla mojego serca, w Tobie znajduję wszystko, czego serce moje zapragnąć może. Tu światło Twoje oświeca mój umysł i czyni go zdolnym do coraz głębszego poznawania Ciebie. Tu na serce moje spływają łask strumienie, tu dusza moja czerpie życie wiekuiste. Amen. (Dz 1692)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Lubimy Święta, szczególnie Bożego Narodzenia, ale Święta to nie tylko sielankowa atmosfera, Wigilia, choinka,prezenty,Pasterka, Szopka z malutkim Jezuskiem. Tłumnie odwiedzamy Świątynie i cieszymy się z Narodzenia Pańskiego. To wszystko jest ważne. Ale Pan Jezus rośnie, dorasta do misji dla której przyszedł na ten świat. Czeka Go zdrada, sąd - skazanie na śmierć, męka i śmierć krzyżowa. Czy wówczas też jesteśmy z Nim? Jaka naprawdę jest nasza wiara? Zadajmy sobie to pytanie i szczerze na nie odpowiedzmy...nim nadejdzie radosny poranek Zmartwychwstania. Pamiętajmy, że cała ta świąteczna otoczka, bez Boga nie ma żadnego znaczenia. A jeśli ma, to może choć jestem ochrzczony, pozostaję nadal poganinem? Niestety...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Św.Siostro Faustyno, módl się za nami.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Święto Trzech Króli - Mimo że w rok po narodzeniu się Jezusa i nadaniu mu imienia miało miejsce następne istotne wydarzenie w budowaniu Królestwa Bożego na świecie. To wydarzenie zrodziło święto Trzech Króli, najpierw na Wschodzie chrześcijańskim, może już pod koniec III w. jako święto Objawienia Pana lub święto Magów, a potem, na początku IV w. i na Zachodzie jako święto Króli. W każdym razie to święto powstało wcześniej niż święto Bożego Narodzenia. Mędrcy Do nowo narodzonego Dziecięcia przybyli ludzie reprezentujący znienawidzone narody pogańskie. Są to magowie, jak czytamy w Piśmie Świętym, albo mędrcy, czy królowie, jak mówi tradycja. Magowie ci to nie czarownicy z Babilonu czy Egiptu, lecz mędrcy religijni, uczeni i prorocy, którzy otrzymali dar rozpoznania największej Tajemnicy Bożej. W języku greckim magos oznaczał mędrca perskiego, kapłana i proroka, nie tylko czarnoksiężnika (maga). Maga w staroperskim znaczyło "dar Boży", a magu - uczestników lub nosicieli tego daru. Najprawdopodobniej byli to Persowie. Magami nazywał Herodot uczniów Zaratustry (mazdaizmu - religii perskiej), kapłanów, mędrców, uczonych i czasami władców. Zoroastryzm była to wzniosła religia, która w walce pomiędzy Królestwem Dobra a królestwem zła przyjmowała potrzebę Prawdy Wcielonej, narodzonego z Dziewicy Odkupiciela-Pomocnika, żeby ostatecznie mogło zatriumfować w świecie dobro i żeby ludzkość powróciła do pierwotnej pełnej szczęśliwości. Pismo Święte nie mówi, ilu było Mędrców. Mogło ich być wielu. Ale tradycja przyjęła, że było ich trzech (po rodzajach darów): złoto, kadzidło i mirra. Podobnie też Pismo nie podaje ich imion. Próbuje je ustalić tradycja od IV w. Byli to: Ator, Sator i Peratorus; albo: Appeliusz, Amerus i Damaskus; albo: Megalat, Gelgalat i Sarasin. W naszej tradycji przyjęły się imiona: Kacper, Melchior i Baltazar. Kacper ("Godny chwały") miał być czarnoskóry, najwyższy wzrostem i pochodził z Etiopii; Melchior ("Bóg jest moją światłością") miał być najniższego wzrostu i pochodzić z Nubii (Egipt); wreszcie Baltazar (" Bóg przyjął jego życie") miał pochodzić z Azji Wschodniej. Były też i inne interpretacje: np. Kacper, Melchior i Baltazar mieli reprezentować trzy rasy: białą, czarną i żółtą, czy też trzy okresy z życia Jezusa: człowiecze dziecięctwo, cudotwórcze działanie oraz śmierć odkupieńczą.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
c.d. Dary Mędrcy złożyli dary Dziecięciu, żeby się spełniły proroctwa, iż królowie Wschodu i królowie wszystkich narodów przyniosą dary Mesjaszowi oraz będą mu służyli (Ps 72, 10-11; Iz 60, 1-10). W tym przypadku Mędrcy uznają Jezusa za Boga, gdyż przed Dziecięciem upadają na twarz. Przedziwne były to dary złożone przez owych mędrców: złoto, kadzidło i mirra. Myśląc dzisiejszymi kategoriami niejeden mógłby powiedzieć: najlepiej byłoby, gdyby ofiarowali samo złoto. Może św. Józef z Maryją kupiliby za nie jakieś mieszkanie albo dom. Albo jeżeli już składali dary, to mogli dać coś bardziej praktycznego, np. jeszcze jednego osiołka albo większą ilość mirry lub kadzidła. Zawsze można byłoby to sprzedać. A tak? Co zrobić z czymś, co jest nieprzydatne? Dzisiaj w prezencie nowo narodzonemu dziecku (to znaczy jego rodzicom) daje się pieluszki, śpioszki, jakąś zabawkę, grzechotkę albo po prostu pieniądze w kopercie. A w przypadku Nowonarodzonego? Złoto, kadzidło i mirrę... Dziwne dary! I to jeszcze nie wiemy, ile tego było. Tak tylko myślą ci, którzy przeliczają wszystko na pieniądze, na zysk. A cała ta sprawa z darami ma zupełnie inny wymiar. Złoto znano w Izraelu od dawna. Nie uważano go za rzecz najcenniejszą, gdyż wiedziano, że bogactwo jest przemijające. Dla Izraelitów oznaczało ono to, co piękne, bogate, chwalebne, wartościowe; tutaj - oznaczało Pana świata. Kadzidło używane było jako wonność składana w ofierze. Palono je w świątyni podczas składania pewnych ofiar na znak uwielbienia jakiegoś bóstwa. Wszyscy wiemy, że ciepły dym unosi się ku górze. Jest to symbol modlitwy, która wznosi się ku Bogu jako wyraz oddawanej Mu czci i chwały. Mirra natomiast jest cennym balsamem używanym podczas uroczystości, aby pachniało wokoło. Namaszczano nią także zmarłych, a dodana do wina wzmacniała je i powodowała, że pijący był lekko oszołomiony. Dlatego taki napój podawano skazańcom. Tutaj była zapowiedzią człowieka ofiary, męki odkupieńczej Jezusa. I taki zestaw otrzymał maleńki Jezus. Otóż w tym czasie złoto, kadzidło i mirra należały na Wschodzie, a zwłaszcza w Arabii, do zwykłych podarunków. Dopiero późniejsza tradycja kościelna nadała im znaczenie symboliczne, głosząc, że magowie przynieśli złoto w darze królowi, kadzidło Bogu, a mirrę człowiekowi. Te trzy dary wskazują na Jezusa jako Króla, Boga i Człowieka. 6 stycznia, w Uroczystość Objawienia Pańskiego (Trzech Króli), podczas poświęcenia kredy i kadzidła poucza się wierzących słowami: "Mędrcy ze Wschodu, którzy za przewodem gwiazdy przybyli do Betlejem, złożyli Jezusowi w darze złoto, kadzidło i mirrę. Złoto oznaczało godność Jezusa jako Króla, kadzidło - Najwyższego Kapłana, mirra zaś - używana do uśmierzenia bólu i do namaszczania ciał zmarłych - była zapowiedzią Pańskiego pogrzebu". Z tych trzech symbolicznych darów obecnie poświęca się tylko kadzidło i kredę, którą oznacza się drzwi naszych mieszkań. (niedziela.pl)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 1 z 2

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...