Rzemieślnicy z Lublina
Foto Zorza, Lublin, Plac Zamkowy 6a
W zawodzie jestem od 33 lat i nie wyobrażam się w innym. Spełniona zawodowo jestem na tysiąc procent. Przykre tylko, że pewnie trzeba się będzie pożegnać. Moja mama przepracowała w „Zorzy” 53 lata. W pewnym momencie prowadziła trzy zakłady fotograficzne: na Krakowskim Przedmieściu, ul. Staszica i na al. Warszawskiej. Bywało że naraz pracowały nawet 24 osoby. Kto przyszedł pierwszy, to miał gdzie siedzieć. Jeden przy retuszu, drugi w ciemni, ktoś przy klientach, i po ośmiu uczniów naraz. Wesoło było. I każdy miał co robić. Dwieście filmów dziennie się wywoływało, potem jeszcze odbitki. Cały dzień w ciemni albo z ołóweczkiem przy retuszu klisz.
A dziś siedzi się, czeka na klienta i po ścianach patrzy. Smutno. W zeszłym roku dwa śluby miałam, dwie komunie, dwa chrzty. W tym żadnego, kompletnie nic. Dziś każdy ma aparat, sam sobie zdjęcia robi. A jak ma pieniądze, to przyniesie, by na papier wywołać. Zdjęcia na kliszy to czasem ktoś jeszcze do dyplomu zamówi. Filmy to końcówka. już tylko cyfra będzie, aparaty powyrzucamy.
To zawód bez przyszłości. W czarnych kolorach to widzę.
Autor: Michał Jadczak

Napisz komentarz
Komentarze