Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Życie jest pełne barw. Rozmowa z lubelską pisarką

Życie jest pełne barw. Rozmowa z lubelską pisarką
Zdjęcie ilustracyjne

Autor: pixabay.com


Kategoria:

Skąd wzięła się inspiracja do napisania „Lotu ćmy”? To książka o trudnych tematach, emocjach, traumach, ale też o przyjaźni i sile miłości. Dlaczego właśnie taka tematyka?


- Potrzeba pisania tkwiła we mnie od dawna – chciałam przelewać na papier swoje myśli, szukać głębszych znaczeń, nie zatrzymywać się na powierzchni. Zawsze byłam uważną obserwatorką ludzi, słuchałam ich historii. Myślę, że jestem osobą empatyczną i wrażliwą, więc wiele z tych opowieści we mnie zostało. Ostatecznie historia moich bohaterek – Laury, Anny i Oli – nie jest oparta na losach konkretnych osób. Raczej powstała z połączenia różnych doświadczeń i zasłyszanych historii, a także z mojej wyobraźni. Pewne detale – takie jak spacery nad morzem, wyjazdy na Roztocze, wyprawa kajakiem – czerpałam już z własnych wspomnień.


Życie jest pełne barw i niezwykłości, a ludzie wokół nas potrafią być najlepszą inspiracją. Jeśli potrafimy się wsłuchać w to, co chcą nam opowiedzieć, to mamy skarbnicę pomysłów.


W książce bardzo mocno wybrzmiewa motyw przeszłości, która determinuje losy bohaterek.


- To dla mnie fascynujący temat. Często myślę, że to, co przeżyliśmy kiedyś, nawet drobiazgi, ma ogromny wpływ na nasze obecne życie. Zawsze podobały mi się powieści, w których bohater odkrywa tajemnicę sprzed lat. W „Locie ćmy” ten motyw zagadkowej przeszłości pojawia się w kontekście nie tylko głównych bohaterek.


Przyznaję, że inspirowałam się literaturą, którą sama kocham – zwłaszcza twórczością autorek takich jak Kate Morton, Lucinda Riley czy obecnie bardzo popularna ValériePerrin. W ich powieściach splatają się emocje, przeszłość i zagadka, która domaga się odkrycia. To było dla mnie impulsem do stworzenia podobnej, wielowarstwowej historii.


Bohaterki „Lotu ćmy” mierzą się z traumą, lękiem, stratą. To taka słodko-gorzka opowieść. Czy w tych wątkach jest coś z pani własnych doświadczeń?


- Myślę, że tak. Jest sporo wydarzeń z przeszłości, które wciąż mają wpływ na to, kim jestem i jak reaguję w danej sytuacji. Podobnie jest z Laurą i Anną. Niektóre ich reakcje, przemyślenia, relacje z ludźmi są w pewnej mierze zapożyczone ode mnie samej. Przekazałam obu tym postaciom trochę własnych emocji, ponieważ zależało mi, by one były prawdziwe. Świat uczuć był dla mnie najważniejszy – chciałam pokazać jego złożoność: od cierpienia, lęku i buntu po namiętność i przyjaźń. To prawdziwy tygiel emocji, który próbowałam oddać możliwie najwierniej. Skupiłam się głównie na kobietach. To one są dla mnie najciekawsze w swojej emocjonalnej głębi.


Mimo trudnej tematyki książka ma też w sobie dużo ciepła i nadziei.


- Bardzo mi na tym zależało. Nie chciałam, żeby „Lot ćmy” był przygnębiającą lekturą. Choć zakończenie niesie też smutną refleksję, to jednak pragnęłam, żeby książka ostatecznie dawała nadzieję – pokazywała, że nawet z bardzo trudnych momentów można wyjść zwycięsko. Niezwykle ciepłą postacią jest pani Emilka, dobry duch domu Zarzyckich, na której mądrość i wsparcie może liczyć Anna. Także państwo Kryniccy to przesympatyczna i zabawna para staruszków. Dla mnie jednym z kluczowych tematów tej książki jest również przebaczenie. Wierzę, że w umiejętności wybaczenia – sobie i innym – kryje się ogromna siła. To ona pozwala nam iść dalej, odnajdywać sens i wewnętrzny spokój.


Porusza pani niewygodne, może nawet niepopularne tematy – śmierć, przemijanie. To wątki, których wielu autorów unika.


- Tak, myślę, że boimy się o nich mówić. A przecież one są częścią naszego życia, nie da się ich uniknąć. Podejmowanie refleksji, która dotyczy odchodzenia, przemijania, to jest jakiś sposób na oswojenie się z tym tematem. Chciałam, żeby czytelnik mógł się przy tym na chwilę zatrzymać, ale nie po to, by się pogrążać w smutku – raczej by docenić swoje życie tu i teraz.


Zatrzymajmy się na chwilę przy postaciach męskich. Na początku wydają się wręcz idealni, co nieco mnie rozbawiło, bo w życiu realnym różnie z tym jest. Na szczęście okazuje się, że ci mężczyźni nie są wcale tak nieskazitelni.


- Rzeczywiście, początkowo mąż Laury wydaje się ideałem. Ale zrozumiałam, że nie chcę tworzyć papierowej postaci i że Mikołaj ma prawo do błędu. Życie z kimś tak zranionym jak Laura mogło być trudne, więc on miał prawo się pogubić. Chciałam pokazać jego bardziej ludzką, niedoskonałą stronę. Podobnie było z Oskarem – najpierw wykreowałam go jako faceta bez wad, ambitnego, szarmanckiego, inteligentnego, uczynnego. I nagle zaczął żyć własnym życiem, można powiedzieć, że „wymknął mi się spod kontroli”, ale dzięki temu ta postać stała się barwniejsza, nieoczywista, ma pewną skazę, choć na końcu otrzymuje też szansę na rehabilitację. Jest jeszcze dziennikarz Nikodem… to kolejna złożona postać, również z bagażem przeszłości.


Czy planuje pani kontynuację losów tych bohaterów?


- Wiele osób mnie o to pyta, ale dla mnie to zamknięta historia. Choć książka ma otwarte zakończenie, ja sama czuję, że powiedziałam już wszystko, co chciałam. Doprowadziłam główne bohaterki do miejsca, w którym czytelniczki mogłyby dopowiedzieć ich dalsze losy w taki sposób, jak będą chciały.


Poza tym „Lot ćmy” sporo mnie kosztował pod względem emocjonalnym. Przeżywałam historię Anny i Laury razem z nimi. To była długa, intensywna praca – pisałam powieść ponad dwa lata, w wolnych chwilach, bo zawodowo pracuję jako nauczycielka.


Czyli pisanie to wciąż pasja realizowana obok pracy zawodowej?


- Pisanie to było moje marzenie i ogromna potrzeba, która dojrzewała przez lata. O tym, że zaczęłam pisać, długo nikomu nie mówiłam – nawet w rodzinie wciąż wie o tym niewiele osób. Dlatego zdecydowałam się wydać książkę pod pseudonimem. Nie chciałam, by oceniano ją przez pryzmat mojej osoby. Wolałam, żeby obroniła się sama.


Wspominała pani, że zaczęła już pisać kolejną książkę. Czego mogą się spodziewać czytelnicy?


- Kilka miesięcy temu rozpoczęłam dwa nowe projekty. Jeden to powieść z gatunku youngadult z wątkiem kryminalnym – lżejsza, bardziej rozrywkowa, ale nadal starannie napisana.


Drugi projekt to historia młodej skrzypaczki, która swoją grą potrafi oczarować serca słuchaczy, przeniknąć do ich dusz. To znów opowieść niezwykle refleksyjna, wymagająca emocjonalnie – na razie ją odłożyłam. „Lot ćmy” wiele ode mnie wymagał, więc potrzebowałam oddechu.


Proces wydania książki to często duże wyzwanie. Jak to wyglądało u pani?


- Powiem szczerze – napisanie książki okazało się najłatwiejszą częścią (śmiech). Rynek wydawniczy w Polsce jest trudny. Rozesłałam powieść do około 20 wydawnictw – dużych i znanych – praktycznie bez odpowiedzi. Ostatecznie zdecydowaliśmy się z mężem na self-publishing.


Komercyjne wydawnictwa, które żądają kilkunastu tysięcy złotych za wydanie książki, nie gwarantują sprzedaży. Skorzystaliśmy zatem z opcji publikacji na Amazonie i w Empiku. Książka jest drukowana na zamówienie – kiedy ktoś ją kupi, dopiero wtedy powstaje fizyczny egzemplarz. Jakość, zwłaszcza edycji w twardej oprawie, jest naprawdę profesjonalna.


Promuje pani książkę również w mediach społecznościowych.


- Założyłam stronę „Jaskiernia – Anna Jaskier” na Facebooku, gdzie publikuję fragmenty „Lotu ćmy” i ilustracje do niej. Stronę traktuję jako formę spotkania z czytelnikami. Myślę, że powieść jest skierowana do węższej grupy odbiorców – takich, którzy szukają literatury bardziej refleksyjnej i językowo dopracowanej, ale też wciągającej.


To widać w samej powieści – język jest bardzo elegancki, poetycki.


- Starałam się zadbać o poprawność stylistyczną. Wykorzystałam bardzo obrazowy języki i nadałam opisom nieco poetyckiego charakteru, by zaangażować wyobraźnię czytelnika. Myślę, że styl każdej opowieści ma wpływ na to, jak ją odbieramy. Sama nie lubię książek, które są pisane byle jak, z błędami czy wulgaryzmami. Wierzę, że wciąż istnieją czytelnicy, którzy cenią piękne słowo. I chciałabym właśnie do nich dotrzeć.


Dziękuję pani bardzo za rozmowę.


- Ja również dziękuję.


 


Opis fabuły:


Urzekająca, poruszająca, pulsująca emocjami historia dwóch kobiet.


Laura Bertrand budzi się pewnego słonecznego poranka z głębokim przekonaniem, że to dzień, w którym musi raz na zawsze zmierzyć się z duchami przeszłości. Być może utraci miłość męża i wszystko, co posiada, ale tkwienie nadal w sieci rozterek jest ponad jej siły.


Cudem przeżyty w dzieciństwie wypadek determinuje każdy jej krok i właśnie nadszedł czas, by położyć temu kres. Anna Zarzycka-Gordon żyje dla swoich bliskich – małego synka, ojca i ukochanej siostry od dawna pogrążonej w śpiączce. Nabrała niemałej wprawy w podnoszeniu się z życiowych tragedii i teraz jest na najlepszej drodze, by odnaleźć nową miłość, choć pamięć o utraconym mężu nigdy jej nie opuszcza. Nie domyśla się, że już za kilka godzin sama stanie oko w oko ze śmiercią, co nieoczekiwanie doprowadzi do odkrycia tajemnicy sprzed lat. Losy Laury i Anny splatają się w intymnej opowieści o ludzkich namiętnościach, lękach i pragnieniach.  


Czy kobietom uda się zachować wzajemną przyjaźń? Ocalić nadzieję? Wzbudzić w sobie przebaczenie? Odzyskać spokój? Co sprawia, że w oczach Laury kryje się noc? Dlaczego słyszy szelest skrzydeł ćmy i sama niczym ćma leci ku zagładzie? Kto ofiaruje swoje serce Annie? Jakie sekrety odkryją przed sobą bohaterki? Czy miłość da im siłę? „Lot ćmy” to opowieść, która dotyka najgłębszych zakamarków duszy i od pierwszej strony uwodzi niezwykłymi opisami.


Anna Jaskier (pseudonim artystyczny) – ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Od wielu lat pracuje w jednej z lubelskich szkół. „Lot ćmy” to jej debiut literacki.




Rozpoczęcie: 25.10.2025
Reklama
Teatry tańca spotkają się w Lublinie

Teatry tańca spotkają się w Lublinie

Tym razem głównym gościem festiwalu będzie Scottish Dance Theatre, prezentujący swój nowy program po raz pierwszy w Polsce. – W tym roku jest taki specjalny sezon kulturalny między Wielką Brytanią a Polską. Dotyczy to różnorodnych dziedzin sztuki. My postanowiliśmy zaproponować program taneczny. Co szczególnie istotne, zwróciliśmy się w stronę artystów ze Szkocji. Zaprosiliśmy cztery prezentacje do nas – różnego formatu, skali i estetyki. Dodatkowo zagości też na festiwalu Scottish Dance Theatre. Od kilku lat gościmy takich dużych artystów na Sali Operowej w Centrum Spotkania Kultur. To będzie pierwsza okazja, aby się z nimi spotkać – mówi Ryszard Kalinowski, organizator wydarzenia. Scottish Dance Theatre zaprezentuje w Lublinie dwa spektakle. Pierwszy z nich – „The Flock” – to akrobatyczna podróż inspirowana epicką migracją ptaków. Drugi, „Moving Cloud”, będzie spotkaniem tańca z muzyką celtycką, łączącym tradycyjne szkockie rytmy z nowoczesnym podejściem do choreografii. – To połączenie tradycyjnego szkockiego tańca z zupełnie nowym duchem tańczenia – podkreślają organizatorzy. Kobiety na scenie i młodzi w centrum Tegoroczna edycja przyniesie 16 spektakli, z czego aż ponad 90 procent przygotowały kobiety. W programie znalazły się występy artystek z Litwy, Ukrainy i Gruzji, a także grup tanecznych z Hiszpanii i Francji. Istotnym elementem festiwalu będzie także prezentacja młodego pokolenia tancerzy w ramach modułu „Młoda Generacja”. Oprócz spektakli zaplanowano warsztaty oraz spotkania z twórcami. – To możliwość spotkania z choreografami i tancerzami na sali. Proponujemy cykl warsztatów tańca współczesnego. Studenci szkół tańca i szkół baletowych przyjeżdżają do nas po to, żeby się spotkać z wybitnymi twórcami na sali. Mogą zaznajomić się z ich technikami, metodami pracy i doświadczyć, jak to jest być częścią takiego zespołu – mówi Beata Mysiak z Centrum Kultury w Lublinie. Taniec w całym mieście Spektakle w ramach 29. Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca będą prezentowane w różnych instytucjach kultury – m.in. w Centrum Kultury w Lublinie, Teatrze Starym oraz Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS „Chatka Żaka”. Wstęp na wydarzenia jest biletowany. Wydarzenie potrwa od 6 fo 11 listopada. Data rozpoczęcia wydarzenia: 20.10.2025
„Odzyskać srebro” – poruszający wernisaż Doroty Mościbrodzkiej w Warsztatach Kultury

„Odzyskać srebro” – poruszający wernisaż Doroty Mościbrodzkiej w Warsztatach Kultury

Wystawa przyciągnęła licznych miłośników fotografii i sztuki współczesnej. Goście mogli zobaczyć niezwykle osobisty projekt, w którym artystka łączy tradycyjną fotografię srebrową, szklane negatywy, poezję i kolaż, tworząc opowieść o przemijaniu, pamięci i próbie odzyskania wewnętrznej równowagi po stracie. Punktem wyjścia projektu była relacja Mościbrodzkiej z prof. Bogdanem Konopką, wybitnym fotografem związanym z Paryżem. To on wprowadził artystkę w świat halogenków srebra i barytowych papierów, powtarzając, że „arkusze papieru fotograficznego starzeją się jak ludzie – każdy na swój sposób”. Jego śmierć w 2019 roku stała się dla autorki doświadczeniem granicznym – żałoba i depresja na lata odebrały jej wiarę w sens tworzenia. „Odzyskać srebro” to zatem nie tylko wystawa fotograficzna, ale także osobisty proces powrotu do światła i nadziei. Artystka, nawiązując do twórczości Jerzego Lewczyńskiego, pokazuje zdjęcia wykonane m.in. na żydowskich cmentarzach – miejscach, gdzie historia i duchowość łączą się w jeden głos pamięci. – Jestem tu i widzę was. Jesteście dla mnie ważni – mówi artystka, przywracając obrazom i miejscom zapomnianą tożsamość. Tytuł ekspozycji ma symboliczne znaczenie – odnosi się zarówno do alchemii tradycyjnej fotografii, w której srebro zatrzymuje światło, jak i do procesu wewnętrznego – odzyskiwania wiary w sens tworzenia. Wernisaż poprowadziła kuratorka wystawy Agata Sztorc-Gromaszek, a wydarzenie zrealizowano w ramach cyklu „Spektrum sztuki” – części projektu „Sztuka Wrażliwości”, dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wystawę można oglądać do 9 listopada, od poniedziałku do piątku w godz. 10.00–17.00. Wstęp jest bezpłatny. Wernisaż tłumaczony był na Polski Język Migowy, a organizatorzy zapewniają możliwość kontaktu w sprawie dodatkowych udogodnień. Data rozpoczęcia wydarzenia: 21.10.2025
Oczy i uszy na tradycję. Ruszają konkursy 35. Mikołajek Folkowych

Oczy i uszy na tradycję. Ruszają konkursy 35. Mikołajek Folkowych

„Scena Otwarta” – muzyczne serce festiwalu To od lat jeden z filarów Mikołajek Folkowych. „Scena Otwarta” daje szansę artystom, którzy poszukują własnego głosu w świecie muzyki folkowej – zarówno tym, którzy sięgają po dawne źródła, jak i tym, którzy tworzą zupełnie nowe interpretacje. Zgłoszenia można nadsyłać do 31 października 2025 r. Soliści i zespoły (do 10 osób) mają do dyspozycji 15 minut, by zaczarować publiczność. Kto dostanie się na festiwalową scenę, ogłosi Sztab Festiwalowy 14 listopada. A jeśli komuś nie dopisze szczęście – pozostaje jeszcze „dzika karta”, przyznawana w głosowaniu internetowym przez publiczność. Koncert konkursowy odbędzie się 12 grudnia w Chatce Żaka. Występy oceni jury złożone z muzyków, dziennikarzy i animatorów kultury. W grę wchodzą trzy nagrody główne, Nagroda im. Anny Kiełbusiewicz dla najlepszej wokalistki lub wokalisty oraz Nagroda Specjalna za wierną tradycji interpretację. Nie zabraknie także Nagrody Publiczności, przyznawanej w głosowaniu online. Pod linkiem znajdziecie regulamin oraz formularz zgłoszeniowy do tegorocznej "Sceny otwartej". „Tradycja w Obiektywie” – ludowość w kadrze Drugi konkurs to propozycja dla miłośników fotografii, którzy potrafią zatrzymać tradycję w jednym ujęciu. W 2025 roku „Tradycja w Obiektywie” odbędzie się już po raz dwunasty. Organizatorzy czekają na zdjęcia ukazujące kulturę ludową – w sposób twórczy, współczesny, a czasem z przymrużeniem oka. Zgłoszenia przyjmowane są do 31 października 2025 r. Uczestnicy mogą wysłać maksymalnie dwa zdjęcia w formacie JPG (krótszy bok min. 1200 px, waga do 15 MB). Co ważne – organizatorzy nie przyjmują prac stworzonych przy użyciu sztucznej inteligencji. Najlepsze zdjęcia zostaną pokazane na wystawie pokonkursowej w Chatce Żaka oraz w galerii internetowej. Jury wybierze trzy nagrody główne i przyzna wyróżnienia, a publiczność po raz kolejny wskaże swojego faworyta w internetowym głosowaniu. Regulamin i formularz zgłoszeniowy dostępne są na stronie internetowej. Muzyka, pasja i świeże spojrzenie na tradycję – tak od lat brzmią Mikołajki Folkowe w Lublinie. Dla wielu artystów to właśnie tu zaczyna się ich folkowa przygoda. Impreza potrwa od 11 do 14 grugnia w Chatce Żaka.  Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.10.2025
Reklama