Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Sport

27 lipca 2020 r.
17:08

Moje podium – Piotr Choduń

0 0 A A
W stroju reprezentanta Polski – Piotr Choduń pierwszy z lewej u góry
W stroju reprezentanta Polski – Piotr Choduń pierwszy z lewej u góry

„Moje podium” to cykl reportaży o ludziach sportu, którzy kiedykolwiek w swojej karierze zdobywali medale i stawali na podium. Bohaterami są nie tylko sami sportowcy, ale także trenerzy, szkoleniowcy, działacze – ci wszyscy, którzy mieli swój udział w zdobywanym medalu. To przecież także ich zasługa.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Te reportaże to opowieści nie tylko o nich, to również dokument czasów, w których trenowali, brali udział w zawodach. Ich bohaterami są sportowcy w rożnych wieku i różnych dyscyplin. Często już zapominani, ale łączy ich jedno – znają nie tylko smak zwycięstwa, ale i gorycz porażki. Skupmy się jednak na tym pierwszym. Zapraszamy na sportową podróż w przeszłość.

„Moje podium” powstało pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Rugby to nie jest sport dla mięczaków. To twarda, nieustępliwa gra, w której nikt nie udaje. Na pewno nie odnalazłby się w niej Neymar. Co innego Piotr Choduń, który wiele lat biegał po boisku z jajowatą piłką. I zdobywał medale…

Jak większość młodych chłopaków w jego wieku, zaczynał od piłki nożnej. Potem przyszła fascynacja tenisem stołowym, a w piątej klasie – koszykówką, którą zaczął trenować w MKS-ie. Wtedy zachorował. Nie było to jakieś błahe przeziębienie, czy niegroźna angina, tylko zapalenie opon mózgowych. Kiedy wyzdrowiał, przez dłuższy czas musiał zapomnieć o jakimkolwiek sporcie.

Po szkole podstawowej został uczniem Państwowych Szkół Budownictwa. Ciągnęło go do sportu. Do koszykówki nie wrócił, bo doszedł do wniosku, że ze swoim niskim jak na tą dyscyplinę wzrostem kariery nie zrobi. Na Dziesiątej, gdzie mieszkał prężnie działało lokalne TKKF z sekcją dla kulturystów.

Wówczas głośno było o Dariuszu Estce, który stał się jednym z czołowych polskich kulturystów. Piotrek chciał pójść w jego ślady. Jego koledzy z dzielnicy – Krzysiek Okapa i Jacek Chachaj namówili go jednak, żeby przyszedł na trening rugby w Budowlanych, gdzie również jest siłownia, do tego za darmo dla zawodników.

- Siłownia była jedynie dodatkiem. Odnalazłem się w rugby. Wreszcie znalazłem dyscyplinę, która pochłonęła mnie do reszty.

Początki nie były łatwe. Zaczął dość późno trenować, bo miał już 17 lat. Wielu zawodników w zespole grało już od kilku lat. Ale zaparł się.

- Na jednym z pierwszych treningów złamałem kość śródręcza. Nie dałem jednak poznać po sobie, że coś mi jest, bo już na pierwszych zajęciach zobaczyłem, że w drużynie są sami twardziele. To są rugby – to nie jest miejsce dla mięczaków, każdy gra na maksa. Zacisnąłem zęby i dalej trenowałem mimo bólu.

Ciężka praca przyniosła efekty. Jego pierwszy trener, Maciej Powała-Niedźwiecki zawsze miał nosa do talentów. Wiedział, że wcześniej czy później Piotr dużo osiągnie w rugby. Tak też się stało. Wkrótce zadebiutował w ekstralidze. Po roku zaledwie treningów dostał powołanie do kadry narodowej U-18.

- To było ogromne przeżycie. Zagrać z orzełkiem na piersi jest marzeniem każdego sportowca. Spełnił się mój sen.

W 1988 r. pojechał na mistrzostwa świata do Makarskiej (Chorwacja). W grach zespołowych udało się dotychczas niewielu zawodnikom z Lubelszczyzny. Jego kariera nabierała rozpędu. W kadrze narodowej rozegrał jedenaście oficjalnych spotkań międzynarodowych, zdobył dziewięć punktów.

- Miałem pecha, bo na mojej pozycji było jeszcze trzech równorzędnych zawodników – Darek Marciniak, Paweł Piekarek i Tomek Barwik. Rywalizacja była spora.

Pierwszy medal

Zaczął od razu od złota. Były to mistrzostwa Polski juniorów w 1988 r. Tytuł mistrzowski był też pierwszym w historii klubu. Potem były srebrne i brązowe.

- Mieliśmy super zespół, ale na ten medal naprawdę ciężko pracowaliśmy. Jak trzeba było, to trenowaliśmy dwa razy dziennie. Dzisiaj młodzi zawodnicy narzekają czasami, że treningi są za często. Prawda jest taka, że w sporcie nie ma kompromisów – albo zasuwasz i chcesz coś osiągnąć, albo bawisz się w sport, to wtedy lepiej zapisz się do amatorskiego stowarzyszenia.

Jako, że Piotr Choduń nigdy nie uznawał kompromisów, to nic dziwnego, że przez kolejnych kilkanaście lat poświęcił się całkowicie rugby. W lidze rozegrał 182 mecze; więcej od niego zagrał tylko jeden zawodnik – Tomek Jóźwik.

Takie mecze się pamięta

Było ich sporo. Na pewno debiut, na pewno każdy mecz, po którym zdobywali medale. Są jednak takie dwa mecze, które szczególnie zapamiętał.

- Pierwszy to mecz z Holandią w 1993 r. To było ogromne przeżycie, bo graliśmy u siebie, w Lublinie. Mnóstwo kibiców, hymny, do tego znajomi, rodzina na trybunach – takie spotkania pamięta się do końca życia. Drugi mecz z kolei, który dostarczył mi wielu wzruszeń, to mój pożegnalny jako zawodnika. Razem ze mną po raz ostatni zagrał też Zbyszek Czarnecki. Po ostatnim gwizdku dostaliśmy pamiątkowe koszulki; z Juvenią zdobyłem też swoje ostatnie punkty w karierze.

Los spłatał jednak figla i w 2007 r. Piotr Choduń znowu pojawił się na boisku, chociaż nie planował tego.

- Byłem wtedy trenerem. Mieliśmy problemy ze składem, spadaliśmy z ligi. Na kilku meczach nie mogliśmy skompletować składu i groził nam walkower. W rugby tak się nie robi. Jeśli już mieliśmy spaść, to honorowo, dlatego z konieczności wyszedłem na boisko.

Z gry w reprezentacji zapamiętał też wyjazd do Rzymu i spotkanie z papieżem.

- To była niesamowita historia. Nikt z nas nie planował, ani nie marzył, że zobaczymy Jana Pawła II. To był zupełny przypadek, a ja tego sprawcą.

Cała ekipa pojechała do Watykanu. Piotrek skorzystał z okazji i poszedł do spowiedzi. Kiedy ksiądz dał mu już rozgrzeszenie, spytał, skąd jest i co tu robi.

- Powiedziałem, że jestem rugbistą, przyjechaliśmy na mecz z reprezentacją, a że byliśmy w Rzymie, to żal byłoby nie zobaczyć Watykanu, gdzie przecież mieliśmy „swojego” papieża.

- A nie chcielibyście zobaczyć się z Ojcem Świętym?

- Ale jak? Gdzie? To trzeba wcześniej chyba załatwić?

To, co wydawało się niemożliwe, stało się faktem. Ów ksiądz spowiednik – dzięki swojemu wstawiennictwu – załatwił nam następnego dnia audiencję u samego papieża! To było niesamowite przeżycie dla nas wszystkich. A ja stałem się cichym bohaterem w kadrze – jako ten, który ma „chody” w Watykanie.

Czym są rugby?

- To nie tylko wspaniały sport, to również filozofia życia. Wielu kibiców zachwyca się angielską piłką i Premiership, jej nieustępliwością, grą do ostatniej sekundy meczu. Takie są też rugby. To nie jest gra dla mięczaków. Jeżeli rugbista leży na boisku i zwija się z bólu, to znaczy, że naprawdę go boli. Tu nie ma tak jak w piłce nożnej, że sędzia co rusz karze kartką zawodnika, który udaje faul. Taki Neymar nie miałby tu czego szukać. Przede wszystkim straciłby szacunek u kolegów. Dla aktorów miejsce jest na scenie, a nie na boisku do rugby. Chociaż może nie do końca. Rugbistom zdarza się też udawać na meczu. Udają, że nie boli…

Do tego sportu trafia wielu takich, którzy próbowali wcześniej w innych dyscyplinach. Co ciekawe, swoich sił jako rugbista – przez rok w łódzkich Budowlanych – próbował Mariusz Pudzianowski. Wybrał jednak inną dyscyplinę.

 - Pamiętam, że kiedyś na obozie zagraliśmy sparing w nożną z czwartoligową Muszynianką. Przed meczem byli pewni łatwej wygranej. Mieliśmy u siebie kilku byłych piłkarzy, a kiedy ci „prawdziwi” zobaczyli i poczuli na boisku, że dla nas nawet sparing jest jak mecz o mistrzostwo świata, to po tym spotkaniu miny mieli nietęgie, bo przegrali 0:1.

My nie graliśmy i nie gramy dla pieniędzy. Wśród nas są adwokaci, lekarze, biznesmeni, nauczyciele. Niektórzy mają jakieś tam stypendia – po 2 tys. zł. Za tyle to często czwartoligowy piłkarz nie wyjdzie na boisko. Budżety klubów, które walczą o medale mistrzostw Polski to ok. 800 tys. zł. Tyle miesięcznie zarabiają niektórzy piłkarze ekstraklasy, dlatego porównanie rugby z innymi grami zespołowymi mogą szokować. Mimo to, rugby są trzecią dyscypliną najchętniej oglądaną na świecie przez kibiców – po piłce nożnej i igrzyskach olimpijskich.

Niespełnione marzenia

Było takie. Wszystko przez kontuzje. Wielu zawodników w latach 80 i 90. wyjeżdżało grać za granicę. Niektórym udało się zrobić karierę, jak chociażby Grześkowi Kacale.

- Także Staszek Więciorek wyjechał do Francji, gdzie z powodzeniem grał. To byli wtedy jedni z najlepszych polskich rugbistów.

Także i Piotrowi marzyła się międzynarodowa kariera. I był bliski celu.

- Do Lublina przyjechała drużyna Auxerre. Grał tam Krzysiek Grochecki. Zagraliśmy z nimi sparing w Lublinie. Po meczu pojawiła się propozycja wyjazdu do Francji. Było to dla mnie spore wyróżnienie. Ustaliliśmy, że przyjadę na testy do Auxerre. Wkrótce zaczęła się nasza liga, a ja liczyłem dni, które pozostały mi do wyjazdu. I niestety, na jednym z meczów złamałem śródstopie. Noga w gipsie. Miałem jeszcze nadzieję, że jak zdejmę gips, to jakoś do tej Francji pojadę i zagram. Nie dałem rady. Owszem, gips zdjąłem, ale ból byt taki, że ani o graniu, ani nawet o chodzeniu nie było mowy.

Teraz sobie tłumaczę, że pan Bóg tak chciał. Do Francji mnie nie puścił, ale dzięki temu poznałem moją przyszłą żonę.

W swojej karierze grałem  z wieloma zawodnikami. Byli lepsi i gorsi. Tacy też, którzy mieli „papiery” na granie, ale z różnych przyczyn nie do końca wykorzystali swój potencjał.

To m.in. Marek Staszczyk. Jako 18-latek zapowiadał się na niezłego „grajka”. Sprawny, obunożny. Jakoś mu jednak nie wyszło. Mógł osiągnąć więcej. Podobnie jak Paweł Pieniak, który mimo gry w reprezentacji, też nie do końca może być zadowolonym z tego, co osiągnął w rugby.

Jako trener, nauczyciel, działacz

Szkolił i wciąż szkoli kadetów, juniorów czy seniorów. Ma w swojej kolekcji wiele medali jako trener. Kiedy w 2003 r. odszedł z klubu, a seniorzy sięgnęli po brąz, kapitan drużyny – Konrad Jarosz, oddał mu swój medal, mówiąc, że to również jego zasługa.

Wychował wielu zawodników, nie tylko rugbistów. Jako nauczyciel WF-u kierował swoich uczniów do różnych klubów.

- Jak widziałem, że chłopak ma prawie dwa metry wzrostu, jest skoczny i ma niezłą koordynację ruchową, to namawiałem do gry w koszykówkę czy siatkówkę. Nikt inny, jak właśnie nauczyciele WF-u są pierwszymi, którzy mają do czynienia z talentami.

Tych niestety jest coraz mniej

- Kiedyś zwolnienie z WF-u było wstydem. Zwłaszcza dla chłopaków. Dzisiaj na tysiąc dzieciaków, ponad 150 nie ćwiczy, bo ma zwolnienie. To jest zatrważające. Kilkadziesiąt lat temu wyjątkiem byli uczniowie, którzy nie potrafili zrobić chociażby przewrotu w przód. Dzisiaj okazuje się, że dla wielu jest to zbyt trudny sprawdzian. Niedawno wchodziłem po schodach na trzecie piętro. Za mną ktoś szedł i głośno sapał. Sądziłem, że to jakiś staruszek. Kiedy się odwróciłem, ujrzałem nastolatka, który ledwo dyszał. Nie był chory, bo go o to spytałem. Nie miał po prostu kondycji. Rodzice od małego dbali o to, żeby się broń Boże nie spocił, bo zachoruje i nie pozwalali mu na żaden sport. I tak jak wielu swoich rówieśników wolny czas spędza głównie przed komputerem. To jest straszne, bo łatwo sobie wyobrazić, jak on będzie się męczył mając 40 czy 50 lat. Jak dożyje, jedząc zazwyczaj chipsy i popijając colą.

Jako radny

Od półtora roku Piotr Choduń jest radnym. Zajmuje się m.in. sportem – tym, na czym najlepiej się zna. Doradza, konsultuje, pomaga. Wie, jak powinien wyglądać dzisiejszy sport.

- Przede wszystkim praca od podstaw. Bez tego daleko nie zajedziemy. Zawsze powtarzam, że nie ma lepszej metody wychowawczej od sportu. Marzy mi się powrót do idei 3xR – rekreacja, ruch radość. Mamy w Polsce już tak rozbudowaną infrastrukturę sportową, o jakiej wielu z nas, sportowców, przez całe życie marzyło. Trzeba to wykorzystać.

Piotr Choduń

Ur. 1969 r. W barwach KS Budowlani Lublin (w latach 1987-2001, 2007) rozegrał 183 mecze ligowe, zdobył 224 punkty. Debiutował w I lidze (obecnie ekstraliga) 03.05.1987 roku z Ogniwem Sopot (6:78) na wyjeździe. Wszedł na zmianę za Włodzimierza Zająca na pozycję filara. Zdobył srebrne medale mistrzostw Polski seniorów (1990, 1992), brązowe (1991, 1993), złoty medal mistrzostw Polski juniorów (1988). Pierwszy trener Maciej Powała-Niedźwiecki. W reprezentacji Polski seniorów rozegrał 11 oficjalnych meczów międzypaństwowych, zdobył dziewięć punktów, występował na pozycji młynarza i skrzydłowego młyna. Uczestnik mistrzostw świata juniorów (1988). Instruktor rugby (1995). Trener II klasy (1995). Trener kadetów Budowlanych Lublin (1993-1995, 2001-2005); srebrne medale mistrzostw Polski kadetów (2004, 2005), juniorów (2008, 2012-2014); złoty medal mistrzostw Polski juniorów (2013), srebrny (2008), brązowy (2012), srebrny medal mistrzostw Polski juniorów w rugby 7 (2013), trener seniorów Budowlanych Lublin (1995-2001, 2005-2011), Puchar Fair Play (2006). Sędzia rugby (2002-2005). Członek Zarządu KS Budowlani Lublin (1992-2015). Wiceprezes klubu (2011-2015). Odznaczony Honorową Srebrną Odznaką PZR (28.06.2003), złotą (06.2005), Brązowym Krzyżem Zasługi RP (28.03.2003), Medalem „Za zasługi w rozwoju sportu szkolnego” (Szkolny Związek Sportowy Zarząd Główny 27.03.2008). Radny miasta Lublin (od 2019).

„Moje podium” powstało pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. (fot. Stypendium czerwona)
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Miasto przypomina mieszkańcom: Po psie trzeba sprzątać

Miasto przypomina mieszkańcom: Po psie trzeba sprzątać

Kiedy ma się psa, ma się też obowiązki. I właściciele czworonogów nie powinni o nich zapominać. Władze Lublina im na to nie pozwolą. Będą "przypominacze".

Sznur ciężarówek do Koroszczyna. „Niektórzy wynajmują pola rolne pod bazy tuż przed terminalem”

Sznur ciężarówek do Koroszczyna. „Niektórzy wynajmują pola rolne pod bazy tuż przed terminalem”

Sznur ciężarówek do terminala w Koroszczynie coraz częściej sięga ponad 20 kilometrów. Bywa, że dociera aż do Międzyrzeca Podlaskiego. Kierowcy narzekają jednak, że niektórzy przewoźnicy wpychają się do kolejki.

Majówka bez grilla? Niemożliwe! Oto kilka sprawdzonych przepisów

Majówka bez grilla? Niemożliwe! Oto kilka sprawdzonych przepisów

Pewnie niektórzy rzucali już na coś na ruszt wcześniej, ale to właśnie majówka tradycyjnie zaczyna sezon grillowy w Polsce. Co będzie lepsze: mięso czy warzywa? To dobre i to dobre, a w kolejce na grilla są jeszcze ryby, owoce i sery. O ulubione dania z grilla zapytaliśmy kiedyś Jeana Bosa, który przez wiele lat pracował jako szef kuchni na dworze króla Belgów.

Z radiowozów przesiedli się na rowery. Gdzie można spotkać takie patrole?

Z radiowozów przesiedli się na rowery. Gdzie można spotkać takie patrole?

Nie tylko w radiowozach, nie tylko pieszo, ale również rowerami przemierzają teren policjanci z Zamościa i Zwierzyńca. Takie patrole po zimowej przerwie zostały wznowione we wtorek.

Majówka 2024 na drogach. Oby wszyscy bezpiecznie dotarli do celu

Majówka 2024 na drogach. Oby wszyscy bezpiecznie dotarli do celu

Długi majowy weekend to czas wyjazdów i wzmożonego ruchu na drogach. Nad bezpieczeństwem tych, którzy dzisiaj albo w kolejnych dniach ruszą w trasę, czuwać będą policjanci. Już teraz apelują o rozwagę i rozsądek. Bo o wypadek nietrudno. Tylko we wtorek w regionie doszło do dwóch śmiertelnych wypadków.

Majówka 2024. Wszystkie obiekty RPN otwarte dla turystów

Majówka 2024. Wszystkie obiekty RPN otwarte dla turystów

Niektórzy podczas majówki odpoczywają, a inni pracują. Na tych, którzy mają wolne i chcą ruszyć w plener na swoich stanowiskach czekać będą pracownicy Roztoczańskiego Parku Narodowego. Bo tutaj sezon turystyczny w długi majowy weekend nabiera rozpędu.

Majówka 2024. Gdzie jechać z dziećmi? Park Żywiołów w Archipelagu Roztocze czeka
1 maja 2024, 11:00

Majówka 2024. Gdzie jechać z dziećmi? Park Żywiołów w Archipelagu Roztocze czeka

Pięć dni i moc atrakcji dla najmłodszych. Ale starsi również powinni się świetnie bawić podczas majówki w Parku Żywiołów Archipelagu Roztocze w Budach (gm. Krynice).

ZOO gotowe na tłumy gości: dodatkowa kasa, więcej miejsc na parkingach

ZOO gotowe na tłumy gości: dodatkowa kasa, więcej miejsc na parkingach

Długi majowy weekend to czas, kiedy Ogród Zoologiczny im. Stefana Milera w Zamościu notuje rekordowe zainteresowanie i przyjmuje wyjątkowo wielu gości. Najpewniej będzie tak i teraz. W ZOO są na to przygotowani.

Majówka w muzeum? Świetny pomysł, ale nie wszystkie są otwarte

Majówka w muzeum? Świetny pomysł, ale nie wszystkie są otwarte

Długi majowy weekend to dla muzealników z reguły wzmożony ruch, bo turystów przybywa wszędzie. Dlatego większość placówek tego typu jest na czas majówki otwarta. Ale nie wszystkie. Gdzie nie ma sensu się wybiarać?

Kolejne roszady w prokuraturach. Teraz zmieniają się zastępcy

Kolejne roszady w prokuraturach. Teraz zmieniają się zastępcy

Już nie Jarosław Rosołek i nie Magdalena Welenczyk-Kita są zastępcami prokuratorów rejonowych w Zamościu i Hrubieszowie. Od wczoraj funkcje te pełnią inne osoby.

Żeberka już zimne. LPEC podsumowało okres grzewczy

Żeberka już zimne. LPEC podsumowało okres grzewczy

Od 1 maja lubelski system ciepłowniczy przechodzi na tzw. tryb letni. Oznacza to, że od dziś aż do jesieni, całe miasto będzie zasilała tylko jedna elektrociepłownia, zapewniając głównie ciepłą wodę w kranach.

To koniec sportu w Puławach? Kluby z końcem czerwca tracą głównego sponsora

To koniec sportu w Puławach? Kluby z końcem czerwca tracą głównego sponsora

Czarne chmury zbierają się nad kolejnym klubem sportowym z Puław. We wtorek KS Wisła poinformował, że Grupa Azoty Zakłady Azotowe Puławy S.A. wypowiedziała umowę sponsoringową zawartą z klubem ze skutkiem na dzień 30 czerwca 2024 roku.

Jak kiedyś obchodzono Święto Pracy w Lublinie?
Zdjęcia
galeria

Jak kiedyś obchodzono Święto Pracy w Lublinie?

W PRL każdy musiał wziąć udział w pochodzie 1-majowym. Nie było wymówek. Jeśli ktoś nie poszedł musiał się z tego grubo tłumaczyć. Uroczystości pierwszomajowe były obowiązkowe. Święto 1 Maja było jednym z najważniejszych w PRL. Kanon zachowań wymagał aby nieść tzw. szturmówkę, albo transparent z napisem swojej firmy. Zobaczmy, jak w Lublinie obchodzono 1 Maja.

Festiwal Scenografii i Kostiumów „Scena w Budowie”
foto
7 maja 2024, 18:00

Festiwal Scenografii i Kostiumów „Scena w Budowie”

Festiwal po raz ósmy odbędzie się w CSK w Lublinie, w dniach 7-18 maja. Kantor, Mądzik, Szajna – to nazwiska, które będą osią przewodnią wydarzenia. Spektaklom towarzyszyć będą wystawy i specjalne pokazy filmowe. Festiwal zwieńczy Gala Finałowa „Złota Kieszeń”.

Tragedia w Smólsku Dużym. Nie żyje 65-letnia rowerzystka

Tragedia w Smólsku Dużym. Nie żyje 65-letnia rowerzystka

Do śmiertelnego wypadku z udziałem rowerzystki doszło dzisiaj na drodze wojewódzkiej nr 853 w Smólsku Dużym w powiecie biłgorajskim, w gminie Biłgoraj. Kierujący renault potrącił 65-letnią kobietę.

PKO BP EKSTRAKLASA
30. KOLEJKA

Wyniki:

Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 4-1
Jagiellonia Białystok - Pogoń Szczecin 2-2
Lech Poznań - Cracovia 0-0
Piast Gliwice - Warta Poznań 2-0
Radomiak Radom - Zagłębie Lubin 3-4
Stal Mielec - Legia Warszawa 1-3
Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 2-3
Widzew Łódź - Raków Częstochowa 0-1
Puszcza Niepołomice - Korona Kielce

Tabela:

1. Jagiellonia 30 56 64-41
2. Lech 30 52 43-34
3. Górnik Z. 30 51 43-33
4. Śląsk 30 51 40-29
5. Legia 30 50 46-34
6. Raków 30 48 51-32
7. Pogoń 30 48 56-36
8. Widzew 30 42 39-39
9. Piast 30 38 32-32
10. Stal 30 38 36-42
11. Zagłębie 30 38 35-46
12. Radomiak 30 35 37-51
13. Warta 30 34 31-37
14. Cracovia 30 33 38-40
15. Puszcza 29 32 35-46
16. Korona 29 30 34-38
17. Ruch 30 23 34-52
18. ŁKS 30 21 29-65

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!