Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

INNE

30 lipca 2018 r.
18:13

Paweł Gil: Nie jesteśmy poszukiwaczami fauli

0 0 A A
<br />
<br />


(fot. Wojciech Nieśpiałowski)

ROZMOWA Z Pawłem Gilem, lubelskim sędzią piłkarskim, uczestnikiem mistrzostw świata w Rosji

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Opinie na temat VAR po mistrzostwach świata w Rosji są pozytywne. Jaka jest pana ocena? I czym różnił się VAR podczas mundialu w porównaniu z polską ekstraklasą?

– U nas w wozie podczas meczów jest tylko dwóch sędziów. W Rosji było ich czterech, także AVAR 2, który zajmował się wyłącznie oceną spalonego oraz AVAR 3, czyli tzw. support, który stał za VAR-em, oglądał na bieżąco mecz i jeżeli pojawiła się jakaś powtórka, która była najlepsza to mówił o tym. Dodatkowo służył pomocą w ocenie tych najbardziej skomplikowanych sytuacji.

  • Został pan na mundialu do samego końca. To chyba oznacza, że dobrze wywiązał się pan ze swoich obowiązków...

– Koncentrowałem się na każdym, kolejnym meczu. Na takim turnieju nie można myśleć inaczej. Nie ma sensu za daleko wybiegać w przyszłość, bo w ten sposób łatwo popełnić jakiś błąd. Grupa VAR-ów była ograniczona. My przygotowywaliśmy się bardzo intensywnie i wiadomo było, że część z nas zostanie do samego końca. Komisja sędziowska chciała mieć możliwość wyboru i dlatego zostało nawet więcej sędziów, niż na początku planowano. O meczach, przy których będziemy pracować dowiadywaliśmy się dzień wcześniej, więc niemal do samego końca to była niespodzianka. Myślę, że generalnie sędziowie z Polski, którzy byli na turnieju wypadli naprawdę dobrze. Szymon Marciniak prowadził mecz mistrzów i wicemistrzów świata oraz był jednym z najmłodszych arbitrów na tym turnieju. Zebrał doświadczenie, którego nie da się z niczym porównać. Uczestnictwo w mundialu i praca podczas pojedynków zespołów z różnych kontynentów to jest coś, czego nie da się powtórzyć na innej imprezie. W ocenie komisji sędziowskiej wypadł naprawdę dobrze.

  • Mówi się jednak, że Paweł Gil był jedynym wygranym spośród Polaków, podczas zakończonych mistrzostw świata...

– Myślę, że ta opinia jest przesadzona. Generalnie udział polskich sędziów po 20 latach na mundialu należy ocenić jako coś wyjątkowego. Tego, jak zostało to odebrane w kraju nie chciałbym komentować, bo wróciliśmy tutaj po ciężkiej pracy. A do tego wielomiesięcznych przygotowaniach i myślę, że należy się cieszyć z tego, że byliśmy na mistrzostwach świata. A Szymonowi trzeba życzyć, żeby znowu pojechał na tak dużą imprezę.

  • Ciężka praca, wielomiesięczne przygotowania, a do tego wielka presja czasu. Dużo nerwów kosztowały pana te mistrzostwa?

– Nie da się ukryć, żeby przygotować się do takiej imprezy należy poświęcić naprawdę dużo czasu oraz dbać o detale. Praca na miejscu w Rosji była trochę inna niż w Polsce, ponieważ w wozie VAR pracowały ze sobą cztery osoby. Często każdy z nas był z innego kraju. Posługiwaliśmy się głównie językiem angielskim, choć pracując z Włochami nauczyłem się podstawowych zwrotów w ich języku. To bardzo pomaga, kiedy komunikaty są proste, zwięzłe i szybkie. Powstały takie zespoły, w których pracowaliśmy. Byli główni VAR-owie, a ja pracowałem jako AVAR z kilkoma sędziami. Ta praca wyglądała naprawdę dobrze i VAR zdał egzamin na tym turnieju. A jak wiadomo była to wielka niewiadoma przed rozpoczęciem imprezy.

  • Teraz ciężko będzie się przestawić na mecze w polskiej ekstraklasie?

– Myślę, że nie. Takie mistrzostwa to niesamowity zastrzyk adrenaliny. Każdy, kto przeżył tak dużą imprezę i spełnił swoje marzenia, wraca do kraju i chce dalej to robić. Odczuwam niesamowitą radość z tego, co robię i mam dużą chęć powrotu na boisko, jak i do wozu VAR. Teraz przygotowuje się do meczów zarówno w naszej ekstraklasie, jak i meczów w Europie. Czekam na to jakie spotkania zostaną mi przydzielone. Chciałbym, jak najlepiej sędziować każde kolejne zawody. Co przyniesie przyszłość, zobaczymy.

  • Nie przychodziło do głowy, żeby skupić się już tylko na pracy jako arbiter VAR i nie pojawiać się z gwizdkiem na boisku?

– Na razie, zarówno w Polsce, jak i w rozgrywkach FIFA i tak wyłącznie aktywni sędziowie mogą pracować jako VAR. Nie wiemy, co przyniesie czas i jakie będą dalsze decyzje. Może to wynikać też z faktu, że VAR jest bardzo świeżą sprawą, która jest opracowywana od dwóch lat w USA. My w Polsce pracujemy od roku. A VAR ciągle się rozwija. W tym momencie w wozie pracują ci sami ludzie, którzy na innych meczach biegają po boisku. Myślę, że jest to ważne. Wielokrotnie instruktorzy podkreślali, że by być dobrym w wozie VAR, należy czuć atmosferę boiska. To nie jest tak, że wszystko jest czarno-białe, oglądamy każdą klatkę i szukamy centymetrów. Ale musimy czuć, że jeśli sędzia w jednym polu karnym, w podobnej sytuacji nie podyktował rzutu karnego, opisał tę sytuację i VAR ocenił, że nie jest to jego oczywisty błąd, a w drugim polu karnym była podobna sytuacja, to my nie możemy być jedynymi w wozie, którzy czegoś szukają. My nie jesteśmy poszukiwaczami fauli, tylko mamy pomagać sędziemu, gdy popełni oczywisty błąd. Warto powtarzać to kibicom. Nie w każdej kontrowersyjnej sytuacji sędzia powinien być poproszony, żeby sobie ją ocenił na ekranie. Arbiter powinien być zaproszony do monitora, kiedy popełnił oczywisty i jednoznaczny błąd. A tak naprawdę sędzia wychodząc na boisko powinien myśleć, że to on odpowiada za wszystko i podejmować decyzje tak, jakby tego VAR-u nie było.

  • Presja przy podejmowaniu decyzji na pewno jest większa niż w ekstraklasie?

– Ale nad tym też trzeba pracować. Jeżeli będziemy myśleli podczas podejmowania decyzji o presji, to łatwo jest popełnić dosyć prosty błąd. Należy się skupić na pracy, co też wymaga oddzielnego przygotowania mentalnego. Każdy, kto pełni jakąś funkcję na dużej imprezie musi być skupiony na swojej pracy w danym momencie. Nie należy patrzeć na to, co jest dookoła i na warunki, w których pracujesz. Te wszystkie okoliczności mogą sprawić, że nie będziesz racjonalnie podejmował decyzji.

  • Ruszył nowy sezon ekstraklasy, a Paweł Gil miał wolne?

– Byłem jako VAR na meczu Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk. Chciałbym podkreślić, że świetna praca sędziego na boisku spowodowała, że my nie musieliśmy interweniować. Mecz był wymagający, a arbiter w pojedynkę mu sprostał. I o to właśnie chodzi. Dopiero, kiedy sędziemu coś umknie, wtedy powinien wkraczać VAR.

  • Jak to jest, gdy pojawia się jakaś sporna sytuacja? Spieracie się między sobą w wozie, jak ją rozstrzygnąć?

– Przeważa analiza. Sędzia, który jest VAR-em, w polskich warunkach jest najczęściej sędzią prowadzącym z ekstraklasy. Natomiast AVAR-em jest sędzia główny lub asystent z ekstraklasy. Jeżeli jest naprawdę skomplikowana sytuacja, to VAR mówi swoją opinię i czasem pyta też o opinię AVAR-a. Ale pamiętajmy, że rolą tego ostatniego jest śledzenie tego, co dzieje się na boisku, kiedy VAR sprawdza sytuacje. Czyli jeżeli gra się toczy, a VAR zobaczy jakiś błąd, to AVAR często nawet nie ma fizycznie możliwości sprawdzić co się dzieje. Jeżeli jest przerwa w grze, to może rzucić na to okiem, ale to VAR musi podejmować decyzje. Na mistrzostwach świata był jeszcze ten support, który znajdował się z tyłu. On tak naprawdę był przede wszystkim od śledzenia programu telewizyjnego i podpowiadania sędziemu, że pokazali najlepszą powtórkę. VAR skupia się na analizie i pytaniach oraz szybkich odpowiedziach. Czy w czasie konstruowania akcji coś nie zostało przeoczone, kto pierwszy dotknął piłki, itp. Na tym polega współpraca. Przy czterech osobach w wozie, podział kompetencji musi być dobrze doprecyzowany, by nie popełnić jakiegoś błędu w komunikacji. A dodatkowej trudności dodaje fakt, że w wozie spotykają się osoby z różnych krajów. Jednak, gdy dopracuje się szczegóły, to daje niesamowitą satysfakcję, że czterech ludzi z innych państw może wypracować wspólnie dobrą decyzje. Ja w późniejszym okresie pracowałem z tymi samymi VAR-ami. To byli: Holender, dwóch Włochów i Niemiec.

  • Czyli nie było takich sytuacji, że jest ręka w polu karnym i jedna osoba mówi: karny. Druga twierdzi, że nie i spieracie się, jak rozwiązać całą sytuację?

– Wszystko jest nagrywane, oczywiście ktoś może powiedzieć: zobacz, zwróć uwagę na to, czy na tamto. Albo ktoś ogląda daną sytuację i mówi dla mnie, to nie jest ręka. Ale drugi z tyłu jest po to, żeby powiedzieć: spójrz, jest dodatkowy ruch ręki, czy to przeanalizowałeś? Jest odpowiedź: tak, ale wcześniej piłka odbiła się jeszcze od nogi, więc pomimo tego ruchu karnego nie ma. Dodatkowe spory nie wchodzą w grę. Przede wszystkim nie byłoby na to czasu. Po drugie, gdyby do takich sytuacji dochodziło, to ci ludzie nie pracowaliby razem. Grupy, które jednak zostały utworzone potrafiły ze sobą współpracować.

  • Jeżeli chodzi o samą otoczkę mundialu, co było najbardziej zaskakujące?

– Może nie zaskakujące, ale dużo radości sprawiło mi, jak wszystko było dopracowane już podczas okresu przygotowawczego. Każdy dzień rozpoczynaliśmy od porannego treningu. Potem powrót do hotelu i lunch, a następnie wykłady. Później był jeszcze specjalny turniej, przy okazji którego jeździliśmy sędziować mecze. Wracaliśmy do hotelu i wieczorem dalej trwały analizy. Mnóstwo pracy wykonaliśmy jeszcze przed samym turniejem. A w czasie mistrzostw spotykaliśmy się na analizie klipów, sytuacji, odsłuchiwaniu, co może być lepsze. Praca trwała cały czas. To było fascynujące. A do tego sam udział w takiej imprezie. To uczucie, kiedy czujesz, że wróciłeś z mistrzostw świata. Wcześniej chyba nie dociera to do człowieka. A w końcu było się jednak na imprezie, o której marzyło się od samego początku, kiedy zaczęło się sędziować. To niesamowite uczucie.

  • Pracował pan w Rosji przy kilkunastu meczach, czy któryś z nich szczególnie zapadł w pamięć?

– W wielu spotkaniach sporo się działo. Trzeba pamiętać o tym, że ludzie nie wiedzą, ile sytuacji jest dokładnie sprawdzanych i analizowanych. Kamery umieszczone w studio pokazywane są tylko w tych najbardziej skrajnych przypadkach. A praca tak naprawdę wre cały czas. To jest ciekawy materiał, ale wszystkiego się nie pokazuje. Np, jak VAR mówi, że obserwuje sytuację na piłce, AVAR jest poza grą. W tym momencie, jak jest długie podanie AVAR 2 mówi, że nie ma spalonego. Odsłuchanie kilkunastu minut takich rozmów daje pogląd, że tam jest wielkie skupienie i napięcie, dopiero potem obserwując to z boku widzi się, jak człowiek był na tym wszystkim skoncentrowany. Bardzo mi się podobało, że wszystko szło tak płynnie. Szczególnie, kiedy gra jest puszczona w polu karnym, a VAR szybko znajdzie błąd, poinformuje zanim piłka przejdzie w drugie pole karne. Kiedy decyzja jest skorygowana na właściwą, wtedy widać, że VAR był potrzebny. Generalnie odbiór był taki, że VAR w najważniejszych momentach się przydał. A że będziemy dyskutować, czy mógł zostać użyty w jakiejś innej sytuacji ? To podkreślał już David Elleray przy okazji swojej pierwszej wizyty w Polsce, że nie da się uniknąć kontrowersji w piłce nożnej. VAR likwidując te kontrowersje zabijałby ducha gry. Najważniejsze jest, żeby unikać skandali, a to zostało osiągnięte i to jest największy sukces.

  • W jakim kierunku może w ogóle pójść pomoc technologii w piłce nożnej. Co jeszcze w tym temacie można poprawić?

– Trudno powiedzieć. Mamy protokół, który przed mistrzostwami został doprecyzowany. Po mistrzostwach mogą się pojawić jakieś wnioski. Na pewno jednak oczekiwanie, żeby VAR sprawdzał każdy rzut wolny nie przejdzie. To mogłoby zabić ducha gry. Gdybyśmy sprawdzili efektywny czas gry, to nie przypuszczam, żeby bardzo różnił się od meczów przy okazji poprzedniego mundialu w Brazylii. To sprawdzanie, oglądanie sytuacji na boisku nie wydłużyło go aż tak. Jeżeli dalej zaczniemy wchodzić w te sytuacje, to może być różnie. To co mamy się sprawdza, można jedynie doprecyzować detale. Wszystko zależy od człowieka i jak będzie to oceniał. Jeżeli poziom interwencji będzie podobny, to nadal będziemy unikać skandali. Ważne jednak, żebyśmy nadal dyskutowali o piłce. Jak przestaniemy, to będzie najgorsze.

  • Rozpoznawalność Pawła Gila wzrosła po mistrzostwach?

– Jeszcze nie miałem czasu się o tym przekonać. Miło jednak, że osoby, z którymi utrzymywałem kontakt nadal chętnie ze mną rozmawiają. To znaczy, że oceniają mnie pozytywnie. I z tego trzeba się cieszyć.

Pozostałe informacje

Debiut Wilfredo Leona i znowu pięć setów. Bogdanka LUK Lublin ograła Trefla Gdańsk
ZDJĘCIA
galeria

Debiut Wilfredo Leona i znowu pięć setów. Bogdanka LUK Lublin ograła Trefla Gdańsk

W drugiej kolejce Bogdanka LUK Lublin pokonała Trefla Gdańsk 3:2. W drużynie gospodarzy zadebiutował Wilfredo Leon.

Na pomoc powodzianom. Ponad 600 terytorialsów z Lublina wyruszyło na Dolny Śląsk
Zdjęcia
galeria

Na pomoc powodzianom. Ponad 600 terytorialsów z Lublina wyruszyło na Dolny Śląsk

W piątek wieczorem (20 września) z jednostki wojskowej na Majdanku w Lublinie z pomocą dla powodzian wyruszyło kolejnych 600 żołnierzy 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Będą wspierać mieszkańców powiatu kłodzkiego w usuwaniu skutków powodzi. W sumie na południu kraju w pomoc zaangażowanych jest już ponad 900 terytorialsów z Lubelszczyzny.

Polski Cukier Start lepszy od GTK Gliwice. W finale Memoriału Zdzisława Niedzieli zagrają z Dzikami

Polski Cukier Start lepszy od GTK Gliwice. W finale Memoriału Zdzisława Niedzieli zagrają z Dzikami

Polski Cukier Start rozpoczął Memoriał Zdzisława Niedzieli od zwycięstwa. Lublinianie po emocjonującym pokonali GTK Gliwice 78:73.

Krwiobus stanie w sobotę przed marketem. Oddasz krew – otrzymasz niespodziankę

Krwiobus stanie w sobotę przed marketem. Oddasz krew – otrzymasz niespodziankę

Biedronka, największa sieć handlowa w kraju przyłącza się do akcji "Oddaj krew, ratuj życie" organizowanej przez Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie. Już jutro (21 września) w godzinach 10:00-14:00 krwiobus - mobilny punkt poboru krwi stanie przed wejściem do sklepu przy ulicy Jana Pawła II 23 .

Do lubelskiej kliniki trafiły segregatory onkorodzica

Do lubelskiej kliniki trafiły segregatory onkorodzica

Do lubelskiego szpitala dziecięcego trafiły wyjątkowe segregatory. To kompendium wiedzy i wsparcie dla rodziców dzieci z chorobami nowotworowymi.

Jacek Drozd, prezes zarządu PGE Dystrybucja
ZŁOTA SETKA

Jacek Drozd, prezes zarządu PGE Dystrybucja: Nasza sieć napędza gospodarkę

PGE Dystrybucja S.A. została zwycięzcą rankingu głównego oraz kategorii: duża firma, nakłady inwestycyjne, usługi, zysk brutto i zysk netto w 28. edycji „Złotej Setki” Dziennika Wschodniego, najstarszego i najbardziej prestiżowego ranking biznesowego w naszym regionie. - Sieć linii, którymi dystrybuujemy energię do swoich klientów, obejmuje swoim zasięgiem ponad 40 proc. obszaru kraju. Zapewniamy stabilne dostawy prądu do blisko 6 milionów odbiorców. To ogromna odpowiedzialność. Nieustannie, niezależnie od pory roku, realizujemy nałożoną na nas misję – mówi w rozmowie z naszą redakcją Jacek Drozd, prezes zarządu PGE Dystrybucja.

Zalane domy przy ulicy Ciepłej w Lublinie
foto
galeria

Lublin pod wodą. Wielka powódź w 1947 roku

Dolny Śląsk walczy ze skutkami powodzi, która w ubiegłym tygodniu boleśnie doświadczyła region. Pod wodą znalazły się takie miasta jak: Kłodzko, Głuchołazy, Lądek Zdrój czy Lewin Kłodzki. Zniszczone domy, zerwane mosty i drogi. W przeszłości powodzie nie oszczędzały także Lublina. Przypominamy wielką powódź z marca 1947 r.

Dyskutują o opiece nad najmłodszymi. Fakty i mity dotyczące karmienia piersią
Nasz patronat

Dyskutują o opiece nad najmłodszymi. Fakty i mity dotyczące karmienia piersią

Bank mleka kobiecego, fakty i mity na temat karmienia piersią, opieka okołoporodowa czy kangurowanie. Trwa ogólnopolska konferencja „Wielopłaszczyznowa opieka nad noworodkiem i niemowlęciem”.

Test wojskowego jelcza 4x4
motoDW.
film

Test wojskowego jelcza 4x4

Tego pojazdu zazdroszczą nam mundurowi z całego świata. Z żołnierzami przetestowaliśmy wojskowego jelcz 4x4. Doskonała maszyna. Sprawdziliśmy także, co dzieje się na budowie Lubelskiego Lipca ’80.

Znamy datę pogrzebu tragicznie zmarłego boksera Paco

Znamy datę pogrzebu tragicznie zmarłego boksera Paco

26 września w kaplicy cmentarnej przy ulicy Droga Męczenników Majdanka w Lublinie odbędzie się pogrzeb Dawida Litke, lubelskiego pięściarza, który zginął w ubiegły weekend w wypadku samochodowym w Toruniu.

Działki leżą w pobliżu bazy MZK
BIAŁA PODLASKA

To będzie 21. próba. Czy miejskie działki w końcu uda się sprzedać?

To będzie 21. próba sprzedaży miejskich działek przy ulicy Brzegowej. O ich zbycie wielokrotnie apelował do radnych prezydent Michał Litwiniuk (PO). W poprzedniej kadencji bezskutecznie.

Naukowcy z UMCS wśród najbardziej cytowanych ludzi nauki na świecie

Naukowcy z UMCS wśród najbardziej cytowanych ludzi nauki na świecie

19 byłych i obecnych pracowników Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej znalazło się wśród najczęściej cytowanych naukowców na świecie w 2023 roku w rankingu opublikowanym przez wydawnictwo Elsevier.

Blisko 25 metrów długości i dwa przeguby. Niezwykły autobus na testach w Lublinie

Blisko 25 metrów długości i dwa przeguby. Niezwykły autobus na testach w Lublinie

Długi na 25 metrów, elektryczny i podwójnie przegubowy. To autobus marki Solaris, który od czwartku 19 września mieszkańcy Lublina mogą spotkać na ulicach miasta. W mieście pojawił się za sprawą trwającego Europejskiego Tygodnia Mobilności.

Górnik Łęczna przegrał dwa ostatnie mecze

Górnik Łęczna kontra Kotwica Kołobrzeg. Szybko wrócić do wygrywania

Kotwica Kołobrzeg będzie kolejnym rywalem Górnika Łęczna. Zielono-czarni z dwunastym zespołem w tabeli zagrają w sobotę na wyjeździe i spróbują się podnieść po dwóch porażkach z rzędu. Spotkanie rozpocznie się o godz. 19.35. Mecz będzie można obejrzeć w internecie, na portalu sport.tvp.pl.

Czy zazdrość może popchnąć do popełnienia takiego przestępstwa? Policja ustala szczegóły i szuka sprawcy. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Zniszczone auta to zranione serca. Policja szuka sprawcy

Zabytkowy pojazd stracił swój blask, po tym jak ktoś postanowił przerysować jego cały bok. Właściciel prosi o pomoc w ustaleniu sprawcy.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!