Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Karol, wynalazca z Grabowca

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za pół roku powinna ruszyć produkcja niesamowitych okularów według pomysłu Karola. Tyle czasu chłopak daje sobie na stworzenie prototypu i przeprowadzenie niezbędnych badań.
Później swój patent chce sprzedać jakiemuś producentowi. A w międzyczasie pracuje nad kolejnymi wynalazkami. Kiedy telewizja TVN ogłosiła nabór do programu \"Kapitalny pomysł” Karol Kowalczuk, pochodzący z Grabowca pod Zamościem 22-letni student mechatroniki zastanawiał się tylko nad tym, czy wystartować ze sztucznymi mięśniami, czy goglami, które mogą pomagać oczom. Wybrał to drugie. - Bo uważam, że zawsze lepiej stawiać na to, co może także pomóc innym, a wady wzroku powodowane spędzaniem czasu przed komputerem dotykają mnóstwa ludzi - tłumaczy nam Karol Kowalczuk, który o \"kapitalnych” okularach zaczął myśleć dlatego, że jego bliski kolega miał wadę wzroku. To był strzał w dziesiątkę. 22-latek z Grabowca szedł przez kolejne eliminacje jak burza. Jego wynalazek w ostatecznej rozgrywce wygrał, pokonując około 60 innych \"kapitalnych pomysłów”. Co teraz? Student mechatroniki czeka na przelanie na jego konto 300 tys. zł, które były główną nagrodą w telewizyjnym show. - I muszę jeszcze wymyślić, jak zapłacić od tego jak najniższy podatek - śmieje się. Kłopotów z tym mieć chyba nie powinien, bo na swoim koncie ma mnóstwo innych, znacznie bardziej skomplikowanych patentów (m.in. reaktor jądrowy i rakietę kosmiczną P368028, za którą już jako 17-latek został nagrodzony podczas konkursu w Japonii) i pracuje nad kolejnymi. - Tworzę właśnie układ, który sprawi, że samochód pokonujący ostry zakręt nie będzie wypadał z drogi - uchyla rąbka tajemnicy młody wynalazca i jakby mimochodem wspomina także o reaktorze na gaz wodny, który pozwoli z dowolnej biomasy uzyskać 50 procent wodoru i 50 procent czystego tlenku węgla. - To idealne paliwo - kwituje. Wiadomość o jego sukcesie w programie TVN lotem błyskawicy obiegła Grabowiec. Dumni z Karola są nie tylko jego rodzice. - No bo jak nie? Toż to nasz chłopak - mówi Franciszek Minnik, sąsiad Kowalczuków, a jego żona Weronika Minnik dodaje: A przy tym taki dobry, spokojny, grzeczny, zawsze pomocny rodzicom i dziadkom. - Zawsze wiedziałam, że jest wyjątkowy - zapewnia Teodozja Cybulska, nauczycielka fizyki i wychowawczyni Karola z liceum w Grabowcu. - Nawet jak spóźniał się z jakimś zadaniem, byłam cierpliwa, bo miałam pewność, że pracuje właśnie nad czymś własnym. - Karol zawsze miał niesamowite pomysły, a ich realizacją zajmował się jego tata, który jest mechanikiem samochodowym, znanym w okolicy jako \"złota rączka” - dorzuca Jan Nowak, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Grabowcu. Kilka dni temu umówił się już z ojcem Karola, że jak tylko chłopak pojawi się w Grabowcu, to złoży wizytę w szkole i spotka się ze swoimi młodszymi kolegami, dla których już jest autorytetem. Rówieśnicy Kowalczuka wspominają go jako zwykłego kolegę z klasy. - Normalny był po prostu. Jak każdy z nas. Żaden prymus, żaden kujon. Zwykły chłopak - opowiada Łukasz Krauze, który nadal mieszka w Grabowcu. - Może i coś wymyślał, ale się nigdy tym nie chwalił. Widać po cichu robił swoje, a na studiach w Warszawie widocznie się rozwinął. - On od małego lubił coś rozkręcić, a potem złożyć. Czasem bywało, że napsuł i wtedy chował pod łóżko - mówi Irena Kowalczuk, mama geniusza. - On jest jak kot, który chodzi własnymi drogami. Uczył się tylko tego, co go interesowało - dorzuca ojciec Ryszard Kowalczuk. Rzeczywiście: do piątej klasy szkoły podstawowej Karol przynosił do domu świadectwa z czerwonym paskiem. Później przestał, bo nie wszystko było dla niego warte poświęcania czasu. - Raz nawet dyrektor zadzwonił, że Karol uciekł ze szkoły - przypomina sobie ojciec. - Okazało się, że w tym czasie siedział w bibliotece. Fizykę czytał… Państwo Kowalczukowie nie mają jednak wątpliwości, że sukcesy ich syna to wynik jego ambicji i dążenia do raz wyznaczonego celu. On sobie na pewno nie odpuszcza. Pytali, czy przypadkiem za nagrodę nie zechce kupić sobie mieszkania w Warszawie. Stanowczo się temu sprzeciwił. - Powiedział, że nie wolno mu tych pieniędzy zmarnować. Chce je wydać na to, by sfinalizować swój zwycięski projekt. - Przede mną mnóstwo roboty - mówił nam Karol w drodze na spotkanie z optometrystą, czyli jednym z wielu specjalistów, których badania będę chciał wykorzystać przy stworzeniu prototypu moich okularów. Młody wynalazca obawia się jednak, że choć 300 tys. od TVN to dużo pieniędzy, to może się okazać, że zbyt mało do sfinalizowania zadania. - Liczę, że w razie potrzeby znajdę jeszcze jakichś sponsorów. A ile za jego wynalazek trzeba będzie zapłacić, gdy trafi już do produkcji? Najprostsza wersja nie powinna być droższa niż 1,5 tysiąca złotych, ale koszt tych bardziej zaawansowanych technologicznie może sięgnąć kilku tysięcy złotych. - A ja będę z praw do nich żył długo i szczęśliwie - cieszy się Karol. Na razie, sam nawet z \"kapitalnych” okularów nie korzysta. - Mam duży, 22-calowy monitor w komputerze i nigdy nie siadam przed nim w odległości mniejszej niż półtora metra.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama