Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Niemcy nie chcą polskiej krwi - rozdajemy gry Necrovision

Jest rok 1916. Kiedy wszystkim wydaje się, że nic gorszego jak wojna światowa nie może się przydarzyć, na francuskim froncie pojawiają się wampiry, zombie, wilkołaki i inne nieziemskie stwory.
A my wcielamy się niejakiego Simona Bunkra, zwykłego żołnierza, który nie dość, że musi walczyć z Niemcami, to jeszcze coraz częściej staje oko w oko z demonami. Tak się zaczyna polska gra robiona przez ludzi, którzy maja już na koncie \"Painkillera”. Necrovision to klasyczna strzelanina. Nasze zadanie: strzelać, strzelać, strzelać. A właściwie walczyć wręcz, bo gra promuje taką metodę pozbywania się kolejnych setek przeciwników - tak ludzkich, jak i nieludzkich - a do pomocy oddaje nam bogaty zestaw combosów. Jacy przeciwnicy, taki arsenał. W pierwszej części gry - kiedy będziemy walczyć z w miarę zwyczajnymi przeciwnikami - poznamy klasyczny arsenał z czasów I wojny światowej. I to wiernie odwzorowany, bo gliwiczanie z The Farm 51 zwiedzili parę muzeów. Potem dojdzie do tego sporo demonicznych wynalazków, z których najskuteczniejsza okazuje się specjalna demoniczna \"rękawica”. Przeciwników są całe hordy (niektórzy wyglądają wręcz rewelacyjnie, ale to nie dziwi, bo ich animacje tworzono za pomocą techniki motion capture w studiu Bohemia Interactive w Czechach), a zaprojektowano ich z pomysłem. Gra jest krwawa i brutalna (i stąd TYLKO DLA DOROSŁYCH GRACZY), ale też w pierwszych etapach świetnie oddaje piekło I wojny światowej prowadzonej w ciasnych okopach. I trochę szkoda, że drugą (i dłuższą) część gry zajmuje walka z siłami ciemności. Choć spora część graczy akurat narzeka odrotnie - że im się bardziej podobają piekielno-demoniczne etapy. Oprócz głównej kampanii mamy sporo tzw. wyzwań (np. walka z horda zombie w specjalnym pomieszczeniu, gdzie walczymy i z rzeczonymi zombie, ale tez z upływającym czasem). Grafika jest niezła i widowiskowa. Ostrzał artyleryjski, gazy bojowe, zeppelin nad polem walki, dwupłatowce przelatujące nad okopami… Ładnie się to prezentuje. A co z ta krwią? Necrovision trafił na półki sklepowe na całym świecie (czego nie można powiedzieć o zbyt wielu polskich grach), jednak Niemcy dostali swoja wersję. - Od tego uzależnili wpuszczenie gry na swój rynek - mówi Robert Siejka, szef studia The Farm 51. - Na ekranie w ogóle nie widać krwi, a trupy natychmiast znikają z ekranu. Niemcy nie mają tez polskiej wersji językowej, gdzie w postać Bunkra wcielił się znany aktor, Tomasz Kot.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama