Ptaszyński: Czas na rodzinę
ROZMOWA Z Dawidem Ptaszyńskim, obrońcą Znicza Pruszków, byłym zawodnikiem Motoru Lublin
- 29.09.2009 00:14
– Szkoda, bo Łęczna była w naszym zasięgu. Zagraliśmy dobrze w pierwszej połowie, zdobyliśmy bramkę i prowadziliśmy. Niestety po przerwie, to gospodarze zaczęli strzelać. Dwa razy pokonali Adriana (Bieńka – przyp. red.). Gol, którego zdobył Nakoulma, to chyba strzał jego życia.
– I tak było. Niestety, nie potrafiliśmy go powstrzymać. Jest bardzo szybki, to atut, który pozwala na mijanie obrońców, nawet bez konieczności wdawania się w drybling. Gdy rywalizowałem z nim występując Motorze nie grał szału. Dziś poniósł go chyba stadion. Górnik to jednak nie tylko jeden zawodnik, cały zespół mają bardzo silny.
– Wypadło nam jedenastu zawodników. Co gorsza te urazy są na tyle poważne, ze nie wiadomo, kiedy ktoś wróci. Przyjechaliśmy tutaj w szesnastu i taka jest nasza kadra na chwilę obecną. W przypadku Łukasza Misztala prognozy także nie są najlepsze. Obecnie przechodzi rehabilitację u pana Majewskiego. Myślę, że będzie gotowy dopiero na wiosnę. Ta plaga zweryfikowała cele, jakie zakładaliśmy sobie przed sezonem.
– Oczywiście. Mam tam wielu przyjaciół. Rozmawiamy praktycznie po każdym meczu. Szkoda punktów, które stracili w Zabrzu, zabrakło naprawdę niewiele. Ich sytuacja jest ciężka, ale chłopaki w każdym meczu zostawiają serce na boisku.
– Taka możliwość oczywiście istnieje. Jeżeli będą mnie chcieli i ja się zadeklaruję, to mogę znów zagrać w \"żółto-biało-niebieskich” barwach. Fajnie byłoby zakończyć karierę w Motorze, ale wcześniej chciałbym też spróbować swoich sił gdzieś dalej.
– W Pruszkowie odżyłem. Stabilizacja jest bardzo ważna, a w Zniczu jest o nią znacznie łatwiej niż w Motorze. W czerwcu będę zakładał rodzinę i musze pomyśleć trochę o przyszłości. W Lublinie nie miałem ku temu warunków.
Reklama












Komentarze