Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Brazylijczyk wrócił do lubelskiego klubu. Motor trenował na... bieżni

Wiele wskazuje na to, że Joao Carlos zasili kadrę Motoru. 25-letni piłkarz z Brazylii, mierzący blisko 2 metry, ponownie przyjechał do Lublina, a jego menedżer uzgadniał warunki ewentualnej umowy.
– Sprawy są dogadane i Carlos z nami zostaje – zapewnił trener Bogusław Baniak. – Wiem, że to kolejny zawodnik do formacji defensywnej, ale może się przydać, zwłaszcza, że obrońców częściej kara się kartkami. Piłkarze narażeni są też na kontuzje, dlatego warto mieć zmienników. Ja od początku byłem zainteresowany grą Carlosa, a przypomnę, że było to jeszcze przed powrotem Dawida Ptaszyńskiego. Rosyjscy opiekunowie jednak zabrali Brazylijczyka do Turcji, gdzie był obserwowany przez przedstawicieli klubów, zapewne bogatszych od naszego. Nie wiem, dlaczego nie znalazł zatrudnienia, w Motorze powinien występować na zasadach korzystnych dla nas. Myślę, że menedżer jest w stanie opłacić Carlosowi pobyt i zabezpieczyć przynajmniej jedną pensję. My ponieślibyśmy koszt zgłoszenia. To nie są małe pieniądze jak na możliwości naszego klubu, jednak w sumie całe przedsięwzięcie powinno się opłacać. Nie wiem, czy zdążymy potwierdzić Brazylijczyka do gry w najbliższym meczu z Kluczborkiem, ale przed Widzewem raczej będzie do mojej dyspozycji. Szkoleniowiec Motoru twierdzi, że po ewentualnym pozyskaniu Carlosa nie przewiduje kolejnych ruchów kadrowych, chyba, że trafi się jakaś wyjątkowo dobra okazja. Trener oznajmił, że na pewno nie prowadzi rozmów z Radosławem Kałużnym i Bartoszem Karwanem, których wymieniano jako kandydatów do gry w lubelskim klubie. Bogusław Baniak w tej chwili koncentruje się na przygotowaniach do kolejnego meczu. Brak odpowiedniej bazy treningowej znowu pokrzyżował plany. Opady śniegu sprawiły, że zawodnicy nie mogli skorzystać z boiska przy Al. Zygmuntowskich. – Nie należę do \"płaczków”, ale ostatnio częściej prowadzę zajęcia lekkoatletyczne niż piłkarskie – dodał szkoleniowiec Motoru. – We wtorek ćwiczyliśmy na siłowni, później na tartanie stadionu Startu. O wejściu na murawę boiska przy Al. Zygmuntowskich nie ma mowy. Wprawdzie Siergiej Michajłow robił co w jego mocy, pomagał mu nawet członek zarządu, ale obaj nie są w stanie przygotować płyty. Jeżeli nic się nie zmieni, to zagrożony jest nawet sobotni mecz. Byłem w wielu ośrodkach i przyznam szczerze, jestem zaskoczony sytuacją w Lublinie. Trudno mi uwierzyć, że pielęgnacja murawy przewyższa możliwości Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. W klubie brakuje średniego wału, odpowiednich narzędzi, potrzebnych do przygotowania miejsca do gry.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama